Gdy przed niespełna miesiącem reprezentacja Syrii wybiegła na boisko w Wołgogradzie, nie mogła się spodziewać, iż mecz z Rosją będzie ostatnim, w którym zdobiący koszulki piłkarzy "orzełek" będzie miał czerwone tło. Reżim Baszara al-Asada wydawał się mocno dzierżyć władzę w kraju, a mecz z bojkotowaną na arenie międzynarodowej Rosją był świadectwem, jak mocne więzi łączą go z krajem Władimira Putina.
REKLAMA
Zobacz wideo
Piłka nożna była dla Asada narzędziem propagandowym
To był też czytelny sygnał, jak syryjski dyktator wykorzystuje piłkę nożną. Jak wielu mu podobnych jedynowładców uczynił z niej narzędzie polityczne. Mecze z sojusznikiem, który wspierał dyktatora bronią i najemnikami, były gestem przyjaźni. Występ kadry narodowej stał się symbolem złudnej jedności kraju. Zwycięstwa reprezentacji miały pokazywać, iż kraj kroczy w dobrym kierunku. Znamy to dobrze z historii. Tak było w Hiszpanii czasów Franco, Argentynie Vidala, Polsce Edwarda Gierka. Asad nie był przypadkiem odosobnionym.
Baszar był pierwszym z dynastii Asadów, który mocno postawił na futbol. Dopiero za jego czasów piłkarze stali się profesjonalistami. Jego poprzednicy woleli finansować sporty, które mogły przynieść Syrii medale igrzysk olimpijskich, igrzyskach arabskich czy igrzysk azjatyckich.
Ostatnie lata to dla reprezentacji Syrii najlepsze czasy w historii. W 2012 r. Syryjczycy wygrali mistrzostwa Zachodniej Azji. W nagrodę czekała ich wizyta w prezydenckim pałacu i premia 1,4 tys. dol. na głowę. W 2018 r. omal nie dostali się na mundial. Przegrali w ostatnim barażu eliminacji azjatyckich z Australią. W 2023 r. odnieśli największy sukces w Pucharze Azji. Wyszli z grupy i przegrali dopiero w 1/8 finału po dramatycznych rzutach karnych z Iranem.
Derby Aleppo miały pokazać światu triumf Asada
W styczniu 2017 r. piłka nożna posłużyła Asadowi do jeszcze jednego propagandowego kroku. W Aleppo odbyły się pierwsze od dawna derby między Al-Ahli a Hurriya. Rozpisywały się o nim media na całym świecie. Mecz piłki nożnej miał pokazać, iż Asad odzyskał pełną kontrolę nad tym zbuntowanym miastem, o które reżim toczył walkę z rebeliantami od lipca 2012 do grudnia 2016 roku. To był symbol "wyzwolenia" Aleppo.
"To jest wojna medialna, która ma pokazać, iż reżim odzyskał Aleppo i uczynił je bezpiecznym" - powiedział wtedy stacji CNN Thaer, opozycyjny dziennikarz obywatelski. "Zmusili połowę mieszkańców Aleppo do opuszczenia domu. Zrobili z nich uchodźców na całym świecie. To są kłamstwa. To bardzo przykre widzieć, iż po całym tym rozlewie krwi i wszystkich męczennikach, którzy zginęli, reżim zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Grają w piłkę nożną na ruinach Aleppo".
Reżim upadł reprezentacja Syrii zmienia barwy narodowe
Wspomniany na początku mecz z Rosją Syryjczycy przegrali 0:4. Następny mieli rozegrać z Kuwejtem. We wtorek jednak kadra wydała lakoniczne oświadczenie, iż bardzo przeprasza, ale z powodu napiętej sytuacji w kraju mecz nie dojdzie do skutku. Dzień wcześniej Syryjczycy mieli inny istotny komunikat. Kadra zmieniła barwy narodowe. Czerwony kolor został zastąpiony zielonym. Ma to oczywiście związek z przejęciem władzy przez rebeliantów spod znaku islamistycznej organizacji Hajat Tahrir asz-Szam. Opanowała ona większość Syrii. Nowym premierem został Mohammed al-Baszir. Nowe władze starą, czerwono-biało-czarną flagę reżimu Asada zamieniły na zielono-biało-czarną z trzema zielonymi gwiazdami pośrodku. Stąd też zmieniły się barwy kadry narodowej.
"Wolna Syria, nastał nowy świt. Syria to ojczyzna dla wszystkich. Ciepłe uściski dla wszystkich kast i religii" - napisał po upadku reżimu Syryjski Związek Piłki Nożnej na swoim koncie w mediach społecznościowych.
Piłkarska federacja Syrii błyskawicznie zmieniła front - jak większość urzędników i funkcjonariuszy dawnego reżimu. Do nowej władzy przyłączyli się też piłkarze kadry narodowej. "Syria jest wolna od wszystkich tyranów i przestępców" - napisał pomocnik Ammar Ramadan w mediach społecznościowych. Zawodnik na co dzień grający w DAC Dunajska Streda w lidze słowackiej obalonego dyktatora nazwał zbrodniarzem i tchórzem. "Obyśmy zobaczyli niedługo wolną Palestynę" - dodał. Swoją rolkę przyozdobił mnóstwem zielonych serduszek i nową flagą Syrii.
Nowe barwy narodowe pojawiły się też m.in. na profilach bramkarza Ahmada Madanii i napastnika Omara Al Somaha. Ten ostatni napisał: "Tysiąc gratulacji dla Syrii, tysiąc gratulacji dla wszystkich Syryjczyków i gratulacje dla tych silnych ludzi, niech Bóg zlituje się nad naszymi męczennikami i da im mieszkanie w swoim ogromnym raju. Niech to będzie początek nowego etapu jedności i wieku dobrobytu".
Wojna w Syrii ma swojego piłkarskiego męczennika
Męczennikiem syryjskiej wojny domowej był też jeden z piłkarzy. Abdul Basit as-Sarut był piłkarzem młodzieżowej reprezentacji Syrii. Pochodził z Homs. Gdy w 2011 r. w tym mieście wybuchły protesty przeciwko władzy Asada, zawodnik przyłączył się do nich. Był bardzo aktywny. Podrzucał hasła do skandowania, występował przed tłumem, śpiewał. Dyktator wysłał do tłumienia zamieszek wojsko. W walkach o Homs zginął ojciec i czterech braci Saruta. On sam też został bojownikiem. Walczył z reżimem Asada przez następnych osiem lat. Al Jazeera nazywała go: "ikoną syryjskiego powstania" i "protektorem rewolucji" ("the keeper" było nawiązaniem do słowa "goalkeeper", czyli bramkarz). Był jednym z komendantów Wolnej Armii Syrii, a potem przywódcą grupy Jaysh al-Izza. Podczas walki o Hamę został ciężko ranny. Zmarł 8 czerwca 2019 r. w szpitalu w Reyhanli w Turcji.
Jak relacjonuje Karim Zidan, który prowadzi serwis Sportspolitika, słynna piosenka "Jannah Jannah" ("Raj, raj"), która kojarzona była z Sarutem, rozbrzmiała na placu Umajjadów w poranek upadku reżimu w Damaszku.