Wisła Płock z kolejnym triumfem w Lidze Mistrzów. Zdecydowała szalona kontra!

3 godzin temu
Orlen Wisła Płock z piątym triumfem w bieżącej edycji Ligi Mistrzów! Płocczanie przeżyli w tym meczu prawdziwy rollercoaster. Prowadzili już choćby sześcioma bramkami, potem gospodarze doprowadzili do remisu, dzięki świetnej postawie swojego bramkarza. Ostatecznie o wszystkim zdecydowała końcówka, w której rywale popełnili fatalny błąd w ataku, a Wisła wykorzystała to bezlitośnie i zwyciężyła ostatecznie 30:28!
Orlen Wisła Płock przystępowała do ósmego w tym sezonie meczu Ligi Mistrzów po dwóch z rzędu starciach z Barceloną. Podwójne zetknięcie się z katalońskim gigantem okazało się dla mistrzów Polski dość bolesnym przeżyciem, bo oba spotkania przegrali (24:34 i 24:30). Niemniej ich sytuacja w tabeli przez cały czas nie jest zła. Przed meczem z GOG mieli na koncie cztery zwycięstwa i trzy porażki, co dawało trzecie miejsce. Triumf jeszcze bardziej przybliżyłby ich do wyjścia z grupy.

REKLAMA







Zobacz wideo BOGDANKA LUK Lublin pokonała JSW Jastrzębski Węgiel. Marcin Komenda MVP spotkania



Mecz pogromców PSG
jeżeli chodzi o dzisiejszych rywali płocczan, GOG, czyli drużyna z niewielkiego duńskiego miasteczka Gudme, miała przed spotkaniem bilans odwrotny do Wisły, czyli trzy zwycięstwa oraz cztery porażki. Oni grali ostatnio dwa mecze z PSG i choć u siebie przegrali 28:31, to w Paryżu niespodziewanie ograli giganta 36:34. W lidze duńskiej są wiceliderem tabeli za Aalborgiem (który dzień wcześniej pokonał Iskrę Kielce). Faworyt? Wyraźnego nie było. Natomiast historia ich starć nieco wskazywała na Duńczyków. Mierzyli się z płocczanami w LM zarówno w okresie 2022/23, jak i 2023/24. Na cztery mecze GOG wygrało dwa, Wisła jeden, a raz był remis.


Kapitalna pierwsza połowa. Ale w drugiej... kłopoty
Wisła zaczęła bardzo solidnie, bo udało jej się dobrą defensywą zmusić rywali do błędów, a sama rzuciła trzy gole z rzędu. Z czasem jednak gospodarze wyrównali i pierwsza połowa długo toczyła się niemalże cios za cios. Do czasu. Przy stanie 10:10 stało się coś, w co kibice w Danii nie mogli uwierzyć. Wisła między 15. a 25. minutą totalnie zdominowała GOG. Duńczycy albo sami się mylili przy naporze płocczan, albo trafili w poprzeczkę, albo nie potrafili pokonać świetnie broniącego Mirko Alilovicia (ponad 40 proc. skutecznych obron do przerwy!). Wisła skorzystała doskonale. Rzuciła aż sześć goli pod rząd i wyszła na prowadzenie 16:10. Ostatecznie do przerwy miała nieco niższą przewagę, bo czterobramkową, ale 17:13 to i tak był świetny rezultat przed drugą częścią gry.


Ta niestety nie zaczęła się dobrze. Dużo nieskuteczności, chaotycznej gry. Do tego u rywali do bramki na dłużej wszedł Salah Boutaf, który bronił ze skutecznością w okolicach aż 50 procent w szczytowym momencie. Po trafieniu w słupek Mitji Janca i dobrej kontrze rywali, było już po przewadze (19:19). Mecz tak naprawdę zaczął się od nowa. Wisła miała wręcz szczęście, bo gdyby przy stanie 20:19 rywale nie podali prosto do Melvyna Richardsona, a kilka chwil później nie pomógł im znów Halilović, byłoby kiepsko. Płocczanie niestety nie wykorzystali w pełni tych prezentów, bo mogli dzięki nim odskoczyć na 3 bramki, a nic z tego nie wyszło.
Osłabienia, szalejący bramkarze, czerwona kartka. Co tam się działo?!
Skorzystali za to z gry w przewadze na nieco ponad 10 minut przed końcem. Dwie bramki Gergo Fazekasa dały prowadzenie 26:24. Niestety kolejną świetną interwencję Boutasa i fatalny rzut karny Richardsona dalej było już 26:26. Co gorsza czerwoną kartkę dostał Zoltan Szita. W piłce manualnej to co prawda nie oznacza osłabienia do końca meczu, ale Węgier to ważna postać obrony płocczan. Trzeba sobie było radzić bez niego.



Wisła nie miała litości po takich błędach
Wisła miała jednak kogoś, kto potrafił znaleźć drogę do siatki w najważniejszych momentach. To Gergo Fazekas. To on trafił na 28:26 po bardzo długiej, wielokrotnie przerywanej przez rywali akcji, którą zaczynali w dodatku w osłabieniu. Wynik jednak wciąż był na ostrzu noża. Na minutę przed końcem Wisła prowadziła 29:28, ale piłkę mieli rywale. Aż tu nagle... Duńczycy popełnili faul w ataku! Co więcej poszła z tego kontra, a Przemysław Krajewski postawił kropkę nad "i"!
Płocczanie po niezwykle dramatycznym meczu zwyciężyli 30:28 i wrócili w Lidze Mistrzów na ścieżkę zwycięstw. Ten triumf umacnia ich na trzecim miejscu w tabeli (za Magdeburgiem i Barceloną).
GOG - Orlen Wisła Płock 28:30 (13:17)
Najnowszy Magazyn.Sport.pl już jest! Polscy skoczkowie zaczynają sezon olimpijski, a eksperci Sport.pl opisują różne konteksty nadchodzącej rywalizacji. Pogłębione analizy, komentarze, historie i kapitalne wywiady przeczytasz >> TU.
Idź do oryginalnego materiału