Siostrzane pojedynki w kobiecym tenisie kojarzą się głównie z Sereną i Venus Williams, ale w tej chwili najpopularniejszym aktywnym rodzeństwem w tourze WTA są Mirra oraz Erika Andriejewa. W przeciwieństwie do swych amerykańskich odpowiedniczek dzieli je przepaść, jeżeli chodzi o poziom gry. Starsza Erika to 97. rakieta świata, która do drabinki głównej w Stuttgarcie dostała się jako szczęśliwa przegrana z kwalifikacji. Zaledwie 17-letnia Mirra jest w życiowej formie i na 7. miejscu w rankingu WTA.
REKLAMA
Zobacz wideo Szczęsny czy ter Stegen? Kibice Barcelony podzieleni? "Zdecydowanie to on powinien być numerem 1"
Najpierw szczęśliwa przegrana, potem trafia na siostrę
Los chciał, iż gdy Erika miała szczęście i mimo kwalifikacyjnej porażki z Aleksandrą Sasnowicz weszła do drabinki głównej, trafiła na swoją siostrę. Choć jak wspomnieliśmy, zdecydowanie lepsza jest młodsza z nich, to właśnie starsza wygrała ich jedyny dotychczasowy mecz w tourze WTA. W Wuhan w zeszłym roku Erika pokonała Mirrę i to bardzo zdecydowanie, bo 6:3, 6:1.
Kontuzja odebrała nam spory kawał siostrzanego widowiska
Tym razem murowaną faworytką była 17-latka. Pokazała to bardzo szybko, bo wygranie pierwszego seta 6:2 zajęło jej zaledwie 32 minuty. Jednak już w jego trakcie dostaliśmy "podpowiedź", iż ten mecz nie musi wcale skończyć się w dwóch setach. Starsza z sióstr miała kłopoty z prawym kolanem i prosiła o przerwę medyczną. Z bardzo mocno zabandażowaną nogą wróciła do gry, ale nie na długo.
Po przegranym pierwszym gemie drugiego seta Erika Andriejewa uznała, iż dalej już nie da rady. Rosjanka skreczowała po 41 minutach, a jej siostra przedwcześnie uzyskała awans do 1/8 finału, gdzie czeka na nią kolejna rodaczka, choć oczywiście tym razem już nie siostra, Jekaterina Aleksandrowa.