Widzew męczył się do 91. minuty. Niebywałe, co zrobił rezerwowy

2 godzin temu
Widzew Łódź odniósł trzecie zwycięstwo w tym sezonie i pierwsze za kadencji trenera Patryka Czubaka. Niedzielny mecz z Arką Gdynia kosztował go jednak sporo nerwów. Łodzianie gwałtownie wyszli na prowadzenie, ale długo nie potrafili "zamknąć meczu" drugim trafieniem. Doczekali się dopiero w 91. minucie. Wynik 2:0 dał zawodnik, który... dwie minuty wcześniej wszedł z ławki.
Widzew Łódź wzmocniony letnimi transferami przed sezonem wymieniany był w gronie pretendentów choćby do tytułu mistrza Polski. Tymczasem od początku rozgrywek spisuje się kiepsko: wygrał zaledwie dwa mecze - z Zagłębiem Lubin i GKS-em Katowice. W konsekwencji posadę trenera stracił Zeljko Sopić, a jego miejsce zajął Patryk Czubak. Nowy szkoleniowiec na pierwsze zwycięstwo nie musiał jednak długo czekać. Już w drugim meczu pod jego wodzą Widzew pokonał Arkę Gdynia 2:0.


REKLAMA


Zobacz wideo Reprezentacja Polski zmierza w dobrym kierunku? Żelazny: Zapanował spokój. Lewandowski już z nikim nie wojuje


Szybkie prowadzenie Widzewa. Pomógł rykoszet
Dla piłkarzy z Łodzi już sam początek ułożył się wręcz idealnie. W 9. minucie indywidualny rajd z piłką przeprowadził Angel Baena i postanowił uderzyć z dystansu. Piłka odbiła się jeszcze od stopera Arki Juliena Celestine'a i zaskoczyła bramkarza. Widzew wyszedł na prowadzenie 1:0, ale później wiodło mu się znacznie gorzej.


Na odpowiedź Arki trzeba było trochę poczekać. Z dystansu swoich sił spróbował Marc Navarro, ale piłkę do boku wybił Veljko Ilić. Zagrożenie pod własną bramką podziałało na piłkarzy Widzewa mobilizująco, bo niedługo sami przeprowadzili kilka niebezpiecznych ataków. Damiana Węglarza nie byli jednak w stanie pokonać ani ponownie Angel Baena, ani Pape Meissa Ba, ani Juljan Shehu. Pod koniec pierwszej połowy gorąco zrobiło się także po drugiej stronie boiska. Wyrównania szukał Sebastian Kerk, ale skuteczny w bramce pozostawał Ilić.


Zaraz po zmianie stron Widzew powinien podwyższyć na 2:0. Po akcji skrzydłem fenomenalne dośrodkowanie posłał Baena. Piłka trafiła do dopiero co wprowadzonego Andiego Zeqiriego, ale w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił ją Kocyła. Okazję na "poprawkę" miał jeszcze Shehu, który po chwili huknął zza pola karnego, ale Arkę uratowała poprzeczka.
Widzew bił głową w mur. Rezerwowemu wystarczyły dwie minuty
Przewaga gospodarzy była bardzo wyraźna, ale druga bramka przez cały czas "nie chciała wpaść". Po jednym z kontrataków do sytuacji sam na sam wyszedł bardzo aktywny Angel Baena, ale po raz kolejny doskonale interweniował Damian Węglarz. Dopiero w doliczonym czasie gry udało się przerwać złą passę. Piłkę na wolne pole dostał Andi Zeqiri, po czym próbował przelobować bramkarza. Damian Węglarz trącił piłkę końcówkami palców i spod bramki próbował ją wybić Celestine. Problem w tym, iż stoper Arki się poślizgnął, a jego błąd wykorzystał Samuel Akere. Nigeryjczyk trafił z najbliżej odległości i ustalił wynik na 2:0. Zaliczył przy tym "wejście smoka", bo na murawie zameldował się dosłownie dwie minuty wcześniej.


Wygrana zapewniła Widzewowi awans aż o siedem pozycji w tabeli. Na ten moment zajmuje siódme miejsce z dorobkiem 10 punktów. Arka jest 14. z ośmioma punktami na koncie. Liderem pozostaje Wisła Płock (16 pkt).
Idź do oryginalnego materiału