Wellinger wypalił wprost nt. oszustw Norwegów. Krótko i w punkt

Zdjęcie: Fot. REUTERS/Kai Pfaffenbach


Środowisko skoków narciarskich wciąż żyje "aferą kombinezonową" z udziałem Norwegów, którą ujawnił Jakub Balcerski ze Sport.pl. Nie brakuje krytyki za to zachowanie. Teraz w ostrym tonie wypowiedział się Andreas Wellinger. - Mam wrażenie, iż Norwegowie przyznają się tylko do tego, czemu nie mogą już zaprzeczyć. I ukrywają to, co mogą ukryć - oświadczył. Zabrał również głos nt. kombinezonów.
Nie milkną echa skandalu w skokach narciarskich z udziałem Norwegów. Proceder ujawnił dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski i jego artykuł przyczynił się do zmian w przepisach FIS, zmian kadrowych w reprezentacji, w tym zawieszenia trenera tego kraju, zawieszenia pięciu norweskich skoczków oraz odebrania Mariusowi Lindvikowi medalu MŚ z dużego obiektu.


REKLAMA


Zobacz wideo To może być największe oszustwo w historii skoków. Mamy dowody


Niemiecki skoczek nie gryzł się w język ws. "afery kombinezonowej"
Dziennikarze zeit.de porozmawiali na ten temat z Andreasem Wellingerem - dwukrotnym mistrzem świata w skokach narciarskich i dwukrotnym mistrzem olimpijskim, który na MŚ w Trondheim sięgnął po srebrny medal na małej skoczni. Co ciekawe, złoto zdobył Lindvik, ale za te zawody krążka mu nie odebrano. Niemiecki zawodnik nie ukrywał złości.


- Jako skoczek narciarski od razu zauważysz, iż ktoś majstruje przy twoim kombinezonie. choćby jeżeli nikt ci wcześniej nie poowiedział - stwierdził, cytowany przez tagesspiegel.de.
Zobacz też: Mistrz świata w skokach przyznał się do oszustwa. Ujawnił całą prawdę
- W tym przypadku zauważysz to jeszcze bardziej, ponieważ stabilizujący szew został wstawiony od nogi do krocza. To sprawia, iż kombinezon jest znacznie mniej elastyczny - dodał.


Mocne słowa Wellingera: Ukrywają to, co mogą
Niemiec zareagował również na wspólne oświadczenia Lindvika i Forfanga, którzy stwierdzili, iż żaden z nich nie używał zmanipulowanych kombinezonów, gdyby tylko o tym wiedzieli. "Jestem załamany. Mistrzostwa świata miały być tygodniem marzeń, a zamiast tego skończyły się tragedią. Chcę podkreślić, iż nigdy nie zdawałem sobie sprawy, iż mój kombinezon został zmieniony. Zawsze miałem wielkie zaufanie do sztabu, który pracował, by zapewnić nam konkurencyjny sprzęt. Ale tym razem przekroczono granicę. Jednocześnie zapewniam, iż sobota była pierwszym razem, kiedy skakałem w tym kombinezonie" - napisał drugi z wymienionych w komunikacie.


- Mam wrażenie, iż Norwegowie przyznają się tylko do tego, czego nie mogą już zaprzeczyć. I ukrywają to, co mogą ukryć - oświadczył.