Max Verstappen zdradził, iż porzucił jedną z wyścigowych tradycji – czwartkowe obejścia po torze – zastępując je dostępnym dla wszystkich narzędziem.
Przed każdą rundą niemal każdej serii wyścigowej odbywa się tzw. track walk, podczas którego kierowcy mogą przejść się po torze, zaznajomić z jego nawierzchnią, charakterystyką asfaltu czy zmianami, jakie zaszły na obiekcie od ostatniej wizyty.
W Formule 1 jest podobnie, ale są kierowcy, którzy rezygnują z tego przywileju. Max Verstappen zdradził ostatnio, iż jest jednym z nich, a tradycyjny track walk jest dla niego “za nudny”.
Holender przyznaje jednak, iż w nauce nowego toru pomagają mu ogólnodostępne narzędzia.
“Przyjeżdżając na nowy tor, pierwszą rzeczą, którą robisz jest oczywiście oglądanie onboardów – jakichkolwiek, co tylko znajdziesz” – mówi Verstappen.
“Czasami używam po prostu map Google. Żeby mieć tor w głowie. Chodzi o ciągłe wizualizowanie sobie go, dzięki czemu można już go trochę przemyśleć” – dodaje Max.
Max nie jest jedynym kierowcą, który nie uznaje track walków za przydatne. Jakiś czas temu zrezygnował z nich na przykład Lewis Hamilton.