Vaculík lepszy niż Crump i Woffinden? Słowak w pogoni za rekordem (ZAPOWIEDŹ)

1 dzień temu

Końcówka maja w żużlowym kalendarzu oznacza jedno – śmietanka światowego żużla przyjeżdża do Pragi, by walczyć o kolejne punkty cyklu SGP. Tak jest już od 28 lat, i tak też będzie i dziś. Oczywistym jest, iż oczy kibiców skupione są na całej stawce, ale jest jeden zawodnik, któremu będziemy się przyglądać szczególnie.

O kim mowa? jeżeli nie o Bartoszu Zmarzliku, to chodzi oczywiście o Martina Vaculíka. Słowak pragnie zapracować sobie na miano „króla” praskiej Markéty. Jest na bardzo dobrej drodze do tego, by pobić pewien rekord. jeżeli zwycięży w dzisiejszej rundzie, pokona w historycznej klasyfikacji takie legendy jak Jason Crump, Nicki Pedersen i Tai Woffinden. Wszyscy oni mają na swoim koncie praskie „hat-tricki”, a więc trzy wygrane z rzędu. Seria Brytyjczyka jest najświeższa, wygrywał tu w 2013, 2014 i 2015 roku. Zawodnik Gezet Stali Gorzów idzie w jego ślady, bo jego łupem padły już trzy ostatnie turnieje w latach 2022-24. Czy pokusi się o przebicie osiągnięć mistrzów?

Być może, ale jest cała grupa, która będzie starała mu się w tym przeszkodzić. Przede wszystkim Brady Kurtz, lider klasyfikacji cyklu. Dzięki czwartemu miejscu na otwarcie w Landshut i drugiemu w Warszawie Australijczyk uzbierał już 38 punktów w klasyfikacji przejściowej cyklu. Jest w świetnej formie, co widać nie tylko po mistrzostwach świata, ale i PGE Ekstralidze. w tej chwili zajmuje szóstą pozycję w klasyfikacji najlepszych jeźdźców Ekstraligi, ustępując tylko takim tuzom jak Bartosz Zmarzlik, Michael Jepsen Jensen czy Mikkel Michelsen. Z drugiej strony, obiekt w Pradze to jego terra incognita. Każdy jednak kiedyś zaczynał, więc kto wie? Może pokusi się o niespodziankę.

Hat-Trick Vaculika? Kto zbliży się do tytułu? Typy bukmacherskie na Grand Prix Czech!

Po plecach Kurtzowi depcze pięciokrotny, być może w drodze po szósty tytuł, mistrz świata, czyli Bartosz Zmarzlik. Do Australijczyka traci pięć punktów, w Pradze bywał już regularnie, po wygranej w Landshut i braku finału w Warszawie, jest prawdopodobnie bardzo głodny. Być może chce znów poczuć się jak w 2020 roku, kiedy oba turnieje rozgrywane w stolicy Czech padły jego łupem. To może go tylko napędzić i sprawi, iż będzie naprawdę niebezpieczny.

Kto następny w kolejce? Nie kto inny, jak Andžejs Ļebedevs. W ubiegłym roku w Pradze zajął ósmą lokatę, a w tym sezonie jest na trzecim miejscu rankingu. Obie dotychczasowe tegoroczne rundy poszły mu nieźle. Czy to on pokusi się o bycie „czarnym koniem”?

Jest jeszcze ktoś, to temu wszystkiemu przygląda się niejako z tylnego siedzenia. Fredrik Lindgren, drugi wicemistrz świata z ubiegłego roku, zwycięzca sprzed siedmiu lat. Ostatnio zaliczył niezbyt fortunną wyprawę do Grudziądza, gdzie Orlen Oil Motor Lublin zwyciężył wprawdzie z miejscowym Bayersystem GKM. Udział Lindgrena był jednak, delikatnie mówiąc skromny (dwa punkty i bonus). Czy wyprawa nad Wełtawę przywróci mu chwile dawnej chwały?

Transferowa niespodzianka. To już pewne!

Swoje wielkie chwile przeżyje Adam Bednář. Niespełna osiemnastoletni zawodnik, którego polscy kibice znają z występów w Ekstralidze U24 w barwach gorzowskiego zespołu, zadebiutuje z dziką kartą. Jako iż jest zawodnikiem miejscowego zespołu AK Marketa Praga, z pewnością zna dobrze miejscowy obiekt. Jan Macek i Jaroslav Vaníček będą za to pełnić rolę zawodników rezerwowych. Drugi z nich, niespełna dziewiętnastoletni, miał już okazję przecierać się w międzynarodowych imprezach. Jedną z nich była niedawna walka o awans do cyklu SGP2. Niestety, Vaníček zajął w tym turnieju zaledwie czternaste miejsce z dwoma punktami na koncie.

Zawody o Wielką Nagrodę Czech w Pradze organizowane są nieprzerwanie od 1997 roku. Każdy, komu nie jest obcy sport żużlowy, zna być może nieformalną zasadę, iż zwycięzca tego turnieju zostaje mistrzem świata. Tak było, owszem, np. w przypadku pierwszego triumfatora Grega Hancocka, który został w tamtym sezonie najlepszym zawodnikiem globu. Te zasadę potwierdzili też Tony Rickardsson (zwycięstwa w Pradze i na świecie 1998), Jason Crump (dublet Praga i świat 2004) czy Nicki Pedersen (2007), nie mówiąc o Tomaszu Gollobie w 2010. Warto także wspomnieć, iż jest to obiekt lubiany przez polskich zawodników. „Nasi” stawali na najwyższym stopniu podium aż sześć razy (Gollob 1999 i 2010, Janusz Kołodziej w 2019, Zmarzlik w 2020 i jeden turniej w 2021, Maciej Janowski drugi turniej w 2021). Czas na szczęśliwą siódemkę?

Gwizdy i wyzwiska! Kibice wściekli po odwołaniu starcia Sparta – Włókniarz (WIDEO)

Idź do oryginalnego materiału