Manchester City w tej edycji Ligi Mistrzów zremisował 0:0 z Interem Mediolan, a później gromił kolejnych rywali. Piłkarze Pepa Guardioli wygrali 4:0 ze Slovanem Bratysława, a później wygrali 5:0 ze Spartą Praga. Do starcia ze Sportingiem Lizbona przystępowali w roli faworytów, ale ich rywale też mogli pochwalić się dobrym początkiem sezonu. Zespół Rubena Amorima, trenera, który lada moment przejdzie do Manchesteru United, wygrał 2:0 z Lille i Sturmem Graz i zremisował z PSV Eindhoven 1:1.
REKLAMA
Zobacz wideo Nowy projekt maratonów „Złota Seria 42" wystartuje w 2025 roku. Marek Tronina zapowiada
Zaczęli bajecznie, a później katastrofa. 11 minut tragedii Manchesteru City w Lidze Mistrzów
Już po czterech minutach meczu Phil Foden uszczęśliwił przyjezdnych z Manchesteru i dał im prowadzenie 1:0. Zaczęło się od głupiej straty piłkarzy Sportingu w środku pola, a później Anglik podciągnął akcję do pola karnego, uderzył blisko środka bramki, ale błąd bramkarza sprawił, iż futbolówka i tak wpadła do siatki.
W kolejnych minutach świetne okazje marnowali Erling Haaland i Viktor Gyokeres. Pierwszy efektownie huknął w bramkarza po dośrodkowaniu Fodena, a drugi w sytuacji sam na sam podciął piłkę prosto w ręce Edersona. Jeszcze w pierwszej połowie spotkania Szwed miał jednak więcej powodów do zadowolenia niż jego norweski vis a vis.
W 38. minucie gry supersnajper Sportingu otrzymał kapitalną piłkę za plecy obrońców, po wcześniejszym świetnym wyjściu jego kolegów spod pressingu. Tym razem naprzeciwko Edersona zachował zimną krew i dał swojej drużynie remis 1:1 do przerwy.
Po zmianie stron na kolejną bramkę czekaliśmy tylko minutę. Tym razem to Maximiliano Araujo wbiegł za defensywę i pewnie wykończył akcję w polu karnym. Na tym się jednak nie skończyło, bo już w 49. minucie kolejną bramkę dołożył Gyokeres. Tym razem pewnie wykorzystał rzut karny i w zaledwie 11 minut gry Sporting przeszedł z 0:1 do prowadzenia 3:1.
Gdyby trzy gole w 11 minut to było za mało, to jeszcze w 69. minucie gry fatalnie zachował się Haaland. Napór City zaprowadził faworytów do rzutu karnego, ale Norweg w tej świetnej sytuacji huknął prosto w poprzeczkę bramki rywali, więc wynik pozostał niezmieniony. 10 minut później Gyokeres znów pokazał Haalandowi, jak strzela się "jedenastki".
Tym razem sędzia wskazał na rzut karny po głupim fauli Matheusa Nunesa, a szwedzki snajper znów bardzo pewnie wpakował piłkę do siatki. Tym razem wyczuł do Ederson, ale strzał był na tyle precyzyjny, iż dał Gyokeresowi hattricka, a Sportingowi prowadzenie 4:1. Finalnie więcej goli na Estadio Jose Alvalade nie padło i to Sporting zgarnął trzy punkty, a Manchester City upokorzony wróci do Anglii.
Sporting Lizbona - Manchester City 4:1 (1:1)
Bramki: Gyokeres 38', 49'(k), 81'(k) - Foden 4'