Nawet specjaliści od VAR grzmią ws. Lewandowskiego. "To niemożliwe"

1 dzień temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Vincent West


Potężną burzę wywołał w Hiszpanii spalony Roberta Lewandowskiego w meczu Barcelony z Realem Sociedad (0:1). Ujęcia z półautomatycznego VAR-u dolały tylko oliwy do ognia, jako iż ofsajd został odgwizdany najpewniej niesłusznie. Portal Relevo skonsultował całą sytuację z firmą SST Systems, dokonującą różnych analiz ruchu przy pomocy tego samego systemu co w VAR. Tamtejsi eksperci powiedzieli coś, co może nie spodobać się sędziom.
Choć sensacyjną porażkę FC Barcelony na Estadio Anoeta bezpośrednio spowodował gol Sheraldo Beckera w 33. minucie, najszerzej komentowane jest trafienie, które nie zostało uznane. W 15. minucie piłkę w siatce umieścił Robert Lewandowski, po tym jak wygrał walkę o pozycję z obrońcą Nayefem Aguerdem. Niestety po analizie sędziowie VAR orzekli, iż Polak był na minimalnym spalonym. Wtedy nie spodziewali się, jak potężną burzę właśnie wywołują.


REKLAMA


Zobacz wideo Reprezentacja Polski mieszka w Portugalii w takim hotelu! "Oczy Was nie mylą"


Lewandowski w centrum wielkiej afery. Hiszpanie się choćby o to kłócą
Wszystko przez to, iż graficzny obraz, jaki wytworzył system półautomatycznego VAR-u, tylko pogłębił wątpliwości. Wyglądało to mniej więcej tak, iż stopa algierskiego defensora mogła się technologii pomylić ze stopą Polaka. Szczególnie iż na ujęciu "naturalnym" też wygląda jakby to Aguerd był tę odrobinę bliżej bramki. Wybuchła ogromna dyskusja. Wielu ekspertów krytykowało sędziów, z kolei dyrektor ds. VAR Carlos Clos Gomez starał się bronić technologii. Pokłócił się choćby o to z dziennikarzem Manu Carreną.


Portal Relevo postanowił "ugryźć" temat od bardziej naukowej strony. Hiszpanie zwrócili się do SST Systems, firmy używającej tego samego systemu co w VAR do swoich analiz ruchu. Znają go więc na wylot. Tamtejsi specjaliści podkreślili, iż technologia jest niezwykle dokładna i nie ma szans, by przesunęła coś na obrazie względem oryginału.


Specjaliści od technologii przestrzegają sędziów VAR
- Piłka ma czujnik, który zamraża obrazy odbiorników, gdy gracz wykonuje podanie. Wysyła on 500 informacji na sekundę, więc margines błędu może wynosić dwie tysięczne milimetra. To niemożliwe, by miało to wpływ na pozycję, w jakiej znajdują się piłkarze - objaśnił jeden z inżynierów.
Zaznaczył jednak, iż nie da się stworzyć absolutnie idealnej kopii i margines błędu zawsze jest. - Może zawieść, nie jest nieomylny. Ale jeżeli wcześniej sędzia mylił się o 3 proc., teraz dzięki tej technologii może to być 0,003 proc., co oczywiście może się jeszcze poprawić w przyszłości. System mógł się jednak pomylić, np. ukazać Lewandowskiego ze stopą obrońcy. To wynika z bliskości części ciała - czytamy.


Zdaniem ekspertów z SST Systems, świadomość jak dokładny jest to system, powoduje najpewniej u sędziów niezachwianą wiarę w jego słuszność. A tego nie powinno się jednak robić. - Wyobrażam sobie, iż korzystając z tak precyzyjnego systemu, sędziowie na ogół jednak nie podważają jego wyroków. Na tego typu akcje trzeba natomiast patrzeć z wielu różnych perspektyw i nie wyciągać pochopnych wniosków bez wszelkich dostępnych ujęć - przestrzegł inżynier.
Idź do oryginalnego materiału