Kamiła Walijewa była jedną z antybohaterek zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie. Dwa dni po zakończeniu rywalizacji drużynowej łyżwiarzy figurowych, w których Rosjanie zdobyli złoty medal, ogłoszono, iż u zawodniczki wykryto niedozwoloną substancję, jaką jest trimetazydyna.
REKLAMA
Zobacz wideo Robert Lewandowski obraził kolegów z reprezentacji? Żelazny: To było pogardliwe
Pod koniec stycznia zeszłego roku Walijewa oficjalnie została uznana za winną złamania przepisów antydopingowych, za co została zdyskwalifikowana do 25 grudnia 2025 r. Przy okazji anulowano jej wszystkie wyniki od 25 grudnia 2021 r. W związku z tym Rosjanka straciła nie tylko złoto olimpijskie, ale też mistrzostwo Europy z 2022 r. oraz mistrzostwo Rosji.
W trakcie przerwy od startów w zawodach międzynarodowych Walijewa mocno zaangażowała się w politykę. Niespełna 19-letnia łyżwiarka znana jest jako jedna z najbardziej gorliwych zwolenniczek Władimira Putina.
"Marionetka Putina"
W ostatni weekend marca Walijewa wzięła udział w kongresie "Ruchu Pierwszych". To młodzieżowa organizacja, która powstała z inicjatywy Putina w grudniu 2022 r. i wzorowana jest na organizacjach, które działały w Związku Radzieckim.
Łyżwiarka promowała wydarzenie oraz organizację na swoim koncie na Telegramie. Walijewa choćby przemawiała w trakcie kongresu, popierając Kreml i Putina. To bardzo nie spodobało się fińskiemu dziennikarzowi dziennika "Ilta-Sanomat".
Ten skrytykował Walijewą, nazywając ją "marionetką Putina". "Ruch Pierwszych ma na celu zaszczepienie konserwatywnych wartości pielęgnowanych przez Putina wśród rosyjskiej młodzieży. Co najbardziej przerażające, organizacja brała udział w porwaniach ukraińskich dzieci i ich 'rusyfikacji'. Z tego powodu ruch znajduje się na liście sankcji Unii Europejskiej" - czytamy w dzienniku.