To miał być kolejny wieczór pełen pasji, śpiewów i rywalizacji. Derby Mediolanu, święto piłki nożnej w mieście, które od dekad żyje emocjami związanymi ze starciami Milanu z Interem.
Dla tysięcy kibiców na zgromadzonych na Stadio Giuseppe Meazza to była bitwa o honor, dumę i przynależność do kolorów klubowych – niebiesko-czarnych i czerwono-czarnych. Jednak tamtego lutowego wieczoru w 2009 roku coś pękło. Trybuny mediolańskiego betonowego giganta, które miały pulsować od dopingu, stały się areną przemocy. Jedna zerwana flaga uruchomiła lawinę, której skutki miały na zawsze zmienić nie tylko życie kilku osób, ale i obraz włoskiego ruchu ultrasów, o czym wspomniał Tobias Jones w książce „Ultra. Podziemny świat włoskiego futbolu” dostępnej na: https://bit.ly/oprawcy-kibic
Fragment:
W lutym 2009 roku na San Siro odbyły się derby Mediolanu. Od lat między Milanem a Interem panował pokój i rzadko dochodziło do aktów agresji między poszczególnymi grupami ultrasów. Tym razem jednak na barierkach na górnej trybunie Milanu zawisł transparent, który znalazł się niżej, niż powinien, i zasłonił widok kibicom Interu. Tak przynajmniej brzmi wersja oficjalna. Fani Interu zaczęli ciągnąć za materiał i go podarli. Zniszczenie transparentu stanowiło afront dla siedzących wyżej kibiców rywali, więc ci gwałtownie ruszyli na dół. Niektórzy zsunęli potężne zegarki, by zrobić z nich kastety.
Grupie napastników przewodził Luca Lucci, znany jako Il Toro (Byk). Nie wyglądał szczególnie groźnie. Miał wówczas 22 lata, szczupłą twarz, spiczasty nos i ogoloną, pokrytą bliznami głowę. Zaatakował jednak z furią, z pochylonym czołem. Na cel wziął lidera grupy Banda Bagaj, co w dialekcie lombardzkim oznacza „gang kumpli”. Jednym z jej przywódców był Vittorio Motta, strzegący wówczas flagi Banda Bagaj. Tak opisywał później jeden z ciosów, które posypały się na niego od tyłu: „Było dziwnie, poczułem bardzo silny, naprawdę olbrzymi ból. Zabrałem stamtąd dłoń i zobaczyłem krew i jakąś galaretowatą substancję”. Motta stracił w tej bójce oko. Byk został skazany i musiał wypłacić ofierze odszkodowanie. Trzy lata później Motta odebrał sobie życie.
W 2018 roku Lucci był już jednym z niekwestionowanych liderów Curva Sud Milanu. On i jego kumple spotykali się w barze Al Clan w Sesto San Giovanni, przedmieściach na północnym wschodzie miasta. Policja założyła tam podsłuch, ponieważ podejrzewała Lucciego o handel narkotykami. Funkcjonariusze zarejestrowali na nagraniu, jak o świcie Lucci odbiera w Al Clan dostawę marihuany i kokainy od członków albańskiego gangu, który sprowadzał towar z Hiszpanii. Został zatrzymany w czerwcu 2018 roku i przyznał się do stawianych mu zarzutów. Usłyszał wyrok 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Fakt, iż ultrasi sprzedawali narkotyki, to nic niezwykłego czy zaskakującego. Regularnie jeździli w dużych grupach po kraju, byli uzbrojeni i niemal nietykalni. W świecie fanatyków naloty narkotykowe wydawały się wręcz czymś normalnym. W 2016 roku carabinieri aresztowali Davidino, kibica z Genui, który miał dwa pełne garaże narkotyków – 26 kilogramów haszyszu, 8 kilogramów marihuany, 1,1 kilograma kokainy i 7 kilogramów ecstasy. Do tego na miejscu znaleziono 18 tysięcy dolarów w fałszywych banknotach, naboje, dwa pistolety ze spiłowanymi numerami seryjnymi i tłumiki. Istniała teoria, iż mafia wykorzystywała ultrasów jako szeregowych żołnierzy, ludzi, u których można przechować broń albo towar.
Sprawa Luki Lucciego była jednak inna, ponieważ pokazywała, iż bliskie stosunki z tym światem utrzymywali także politycy, od mało znanych po najbardziej prominentnych. Jeden z mężczyzn aresztowanych razem z Lucą, Massimo Mandelli, był szefem wolontariuszy, którzy pracowali jako porządkowi na meczach Interu, oraz kandydatem w wyborach samorządowych z ramienia CasaPound. Zaledwie kilka miesięcy po aresztowaniu Lucciego, podczas uroczystych obchodów 50-lecia istnienia ultrasów Milanu, dłoń uścisnął mu minister spraw wewnętrznych i najpotężniejszy polityk w kraju, milanista Matteo Salvini. Polityk, który pełnił wówczas obowiązki wicepremiera, powiedział: „Jestem głównym podejrzanym pośród wszystkich podejrzanych”.
Wydawało się to czymś więcej niż tylko echem starego włoskiego zwyczaju – błagania o bezkarność, które wynikało z katolickiego przekonania, iż wszyscy jesteśmy grzesznikami („Nikt nie jest niewinny, więc wszyscy jesteśmy tak samo winni”). Jeden z najwyżej postawionych urzędników państwa otwarcie wsparł przedstawicieli podziemnego świata, którzy pod wieloma względami uosabiali jego elektorat i filozofię wyborczą: obronę swoich i agresywne odrzucanie wszystkich reprezentujących inne barwy. Do podobnego incydentu doszło przed derbami Mediolanu w marcu 2019 roku: ochrona na San Siro nie pozwoliła wnieść na stadion elementów oprawy mającej być hołdem dla grupy Krew i Honor oraz dla Dede, ultrasa zabitego 26 grudnia 2018 roku w zasadzce zorganizowanej przez kibiców Napoli. Na prośbę Salviniego zmieniono tamtą decyzję, a w efekcie w meczu transmitowanym przez Sky złożono potężny hołd organizacji neonazistowskiej. Dwa miesiące później Altaforte, wydawnictwo bardzo blisko związane z CasaPound, opublikowało hagiografię Salviniego w formie jego odpowiedzi na 100 pytań.
O książce:
Sonny Barger, lider Hells Angels, powiedział kiedyś w rozmowie z Hunterem S. Thompsonem: „Nikt nigdy nie napisał o nas choćby jednego dobrego słowa. Ale faktem jest, iż nigdy nic dobrego nie zrobiliśmy”. Ultrasi jednak – choć nie wypierają się zła i chaosu, które powodują – uważają, iż robią wiele dobrego. Żeby to jednak dostrzec, trzeba wejść między nich i żyć razem z nimi. „Nigdy nas nie zrozumiesz, dopóki nie zostaniesz jednym z nas” – powtarzają nieustannie.
Pod wieloma względami ta książka w ogóle nie traktuje o futbolu. To portret włoskiej subkultury, która czerpie inspiracje z piłki nożnej. Od ponad 50 lat ultrasi sprawiają, iż curve (czyli łuki trybun za bramkami) to coś w rodzaju festynowego zwierciadła włoskiego społeczeństwa. Jest to odbicie wierne, a zarazem zniekształcone. Wejrzenie w środowisko ultrasów to fascynująca metoda poznawania nie tyle futbolu, ile raczej zjawiska, w ramach którego futbol jest dla ludzi tak ważny, a porośnięty trawą prostokąt potrafi ich popychać do zgoła religijnego fundamentalizmu. Najbardziej zagorzałych fanów porównuje się z punkami, członkami Hells Angels, chuliganami, barras bravas z Ameryki Południowej – rzeczywiście w ruchu ultras można znaleźć elementy wspólne z wszystkimi powyższymi grupami. Tak naprawdę jednak to zjawisko na wskroś włoskie, zakorzenione głęboko w historii tego kraju.
Książki Wydawnictwa SQN o tematyce kibicowskiej znajdziecie na: https://bit.ly/oprawcy-kibic