Ujawnili, ile Legia trwoni pieniędzy. To jest kompromitacja

1 tydzień temu
Chociaż Legia najwięcej zarabia i wydaje w ekstraklasie, to ostatnie mistrzostwo Polski zdobyła ponad cztery lata temu. Gruby portfel nie przynosi efektu na krajowym podwórku, co boleśnie podsumował finansowy raport przygotowany przez firmę Grant Thornton. - Staraliśmy się stworzyć odpowiednie warunki, by Legia mogła konkurować na dwóch czy trzech frontach - powiedział nam wiceprezes klubu ds. finansowych Jarosław Jurczak.
231 mln zł - to przychód Legii Warszawa w okresie 2024/25, wynika z raportu finansowego ekstraklasy przygotowanego przez firmę Grant Thornton. Stołeczny klub kolejny rok może pochwalić się największym przychodem w całej lidze, znacznie wyprzedzając Lecha (145 mln), Raków (143) oraz Jagiellonię (129).


REKLAMA


Zobacz wideo Wielkie transfery w Ekstraklasie. "Kiedyś to było nie do pomyślenia"


Finansowo Legię od reszty ligowej stawki dzieli przepaść. Najlepiej widać to po przychodach z podstawowej działalności, które nie obejmują zarobków na transferach. Tu przychód Legii wyniósł aż 220,8 mln zł, a druga w kolejności Jagiellonia wygenerowała przychód aż dwa razy mniejszy (109 mln)!
Zresztą przez brak transferów ogólny przychód Legii w poprzednim sezonie był o 36,16 mln zł mniejszy niż w rozgrywkach 2023/24. Powód jest prosty: w ostatnim sezonie pracy Kosty Runjaicia warszawiacy oddali za duże pieniądze Maika Nawrockiego do Celticu, Bartosza Slisza do Atlanta United oraz Ernesta Muciego do Besiktasu. Przed rokiem z Legii za pieniądze odeszli jedynie Cezary Miszta do portugalskiego Rio Ave oraz Blaz Kramer do tureckiego Konyasporu.


Finansowa EkstraklasaGrant Thorton


- Dwa lata temu mieliśmy bardzo dobry czas. Wynikało to także z rekordowego transferu Muciego. Ostatni sezon, który został ujęty w raporcie, nie przyniósł takich dochodów ze sprzedaży zawodników. Zimą zależało nam na utrzymaniu zespołu i dotarliśmy do ćwierćfinału Ligi Konferencji - w rozmowie z nami chwalił klub Jarosław Jurczak, wiceprezes Legii do spraw finansów. Problem w tym, iż w Legii znacząco wzrosły też koszty, a wynik sportowy w ekstraklasie wciąż jest wielce niezadowalający.


Legia płaci najwięcej a wciąż rozczarowuje
Mimo iż Legia zdystansowała rywali pod względem finansowym, to jej przewaga wynikała przede wszystkim z doskonałego sezonu w europejskich pucharach. Jak zdradził nam Jurczak, w Lidze Konferencji warszawiacy zarobili aż 70 mln zł (50 mln zł pochodziło z UEFA, 20 mln to pozostałe przychody), co stanowiło niemal całą przewagę Legii nad drugim w finansowym zestawieniu Lechem. W związku z podjętym ryzykiem i zwiększeniem kosztów w innych kategoriach w ekstraklasie Legia prezentuje się znacznie słabiej.
Poprzedni sezon w lidze był dla warszawiaków koszmarny. Legia zajęła dopiero piąte miejsce, tracąc do Lecha aż 16 punktów. Drużyna prowadzona jeszcze przez Goncalo Feio zapewniła sobie miejsce w europejskich pucharach dzięki zdobyciu Pucharu Polski.
Legia bardzo rozczarowała w ekstraklasie, mimo iż - jak powiedział Jurczak - utrzymała skład, ale też zwiększyła budżet na pensje. Według raportu finansowego wskaźnik udziału wynagrodzeń w przychodach w poprzednim sezonie wzrósł aż o 10 proc. z 38 proc. do 48 proc. Większy wzrost zanotował jedynie Radomiak Radom (25 proc.!).
Raport, co potwierdził też Jurczak, jasno wskazuje, iż Legia w poprzednim sezonie płaciła zdecydowanie najwięcej w ekstraklasie. Warszawiacy na pierwszą drużynę przeznaczyli aż 71,37 mln zł, wyprzedzając Lecha (63,06 mln) oraz Raków (61,01 mln). Przewaga tej trójki nad resztą stawki jest szokująca, bo czwarte w kolejności Zagłębie Lubin płaciło łącznie 34,7 mln zł. To, co zwraca uwagę, to też wielkie wydatki Legii na administrację. Ta kosztowała warszawiaków aż 29,19 mln zł, kiedy drugi Lech przeznaczył na nią blisko trzy razy mniej (10,66 mln)!


Finansowa EkstraklasaGrant Thorton


"Wysokość wynagrodzeń, jak również poziom generowanych przychodów, czy po prostu dobra sytuacja finansowa klubu mogą, ale nie muszą mieć znaczącego wpływu na sukcesy sportowe drużyny" - czytamy w raporcie finansowym. I nie ma trafniejszego zdania, które podsumowałoby to, co działo się w poprzednim sezonie w Legii, która mimo wielkich nakładów finansowych wciąż nie może odzyskać mistrzostwa Polski. Te ostatni raz warszawiacy świętowali w 2021 r.
Z tej perspektywy Legia to najmniej efektywny klub w ekstraklasie. w okresie 23/24 jeden punkt "kosztował" warszawiaków aż 1,7 mln zł. W poprzednich rozgrywkach ta kwota była jeszcze wyższa i wyniosła aż 2,03 mln zł! Dla porównania Lech za jeden punkt "zapłacił" 1,09 mln zł, Raków 1,03 mln zł, a Jagiellonia raptem 780 tys.


Finansowa EkstraklasaGrant Thorton


- Przede wszystkim jesteśmy klubem sportowym, dla którego wygrywanie musi być najważniejsze. Ostatni sezon był słodko-gorzki. Od dawna nie graliśmy w ćwierćfinale europejskiego pucharu i to emocje, które pozostaną z nami na lata. Zdobyliśmy też Puchar Polski, ale jednocześnie zabrakło mistrzostwa - mówił Jurczak, którego spytaliśmy, czy z perspektywy czasu warto było inwestować tak duże pieniądze w zespół.
- To wyzwanie, któremu będziemy próbowali sprostać w tym sezonie. Jako zarząd możemy dać narzędzia do pracy pionowi sportowemu i trenerowi. Teraz staraliśmy się stworzyć odpowiednie warunki, aby Legia mogła konkurować na dwóch czy trzech frontach - dodał.
Legia nie przestaje ryzykować
W przyszłym roku sytuacja Legii jeszcze bardziej uzależniona będzie od wyniku sportowego. Mimo iż z klubu odeszło kilku istotnych zawodników, to na Łazienkowską trafiło aż 10 nowych piłkarzy. Część z nich za niemałe pieniądze. - jeżeli chodzi o bilans piłkarzy, którzy odeszli, w stosunku do tych, którzy przyszli, to bilans finansowy na pewno jest na plus. Natomiast niewątpliwie wzrósł payroll, czyli pensje piłkarzy, więc podejrzewam, iż to dział finansowy musi skrzętnie wyliczyć - mówił dyrektor sportowy Legii - Michał Żewłakow - w Canal+.
Jego słowa potwierdził Jurczak. - W letnim oknie transferowym wiele się za to działo. Podjęliśmy m.in. decyzję dotyczącą zwiększenia budżetu płacowego. Po kilku sezonach chcemy odzyskać mistrzostwo i liczymy na to, iż w ten sposób nasze szanse na sukces urosną - powiedział w rozmowie z nami wiceprezes Legii.


Jurczak nie ukrywał też, iż ruchy w zimowym okienku transferowym uzależnione będą od tego, co jeszcze jesienią wydarzy się w ekstraklasie. jeżeli wyniki drużyny Edwarda Iordanescu znów będą niezadowalające, już za kilka miesięcy z klubu mogą odejść kolejni piłkarze.
- W tej chwili możemy mówić o wnioskach po letnim oknie transferowym. Mieliśmy istotne ruchy wychodzące związane z Maxim Oyedele i Janem Ziółkowskim. Zobaczymy jeszcze, jaki będzie wynik zimy. Łącznie bilans może być choćby lepszy niż dwa lata temu - powiedział Jurczak.
- Musimy jeszcze poczekać i zobaczyć, co się wydarzy. Wiele zależeć będzie od tego, jak długo pogramy w Lidze Konferencji i ile tam zarobimy. Trudno jeszcze mówić o kolejnym sezonie, bo w tym kontekście wszystko jest bardzo płynne. Pierwsze założenia budżetowe na kolejny sezon pojawiają się pod koniec marca. Wtedy znamy sytuację w europejskich pucharach i zaczyna się klarować sytuacja w lidze. I nie ma się co oszukiwać, różnica między pierwszym a czwartym miejscem w ekstraklasie to kilkanaście milionów złotych. jeżeli na murawie będzie nam szło dobrze, to będzie też spokojniej w zakresie finansowym - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału