Trzygodzinny horror Linette i Fręch! Co to był za mecz!

4 godzin temu
Zdjęcie: Canal+ Sport (Screen)


To był naprawdę zacięty bój między dwiema czołowymi polskimi tenisistkami, wyczerpujący fizycznie i mentalnie, pełen zwrotów akcji. Ostatecznie Magda Linette okazała się lepsza od Magdaleny Fręch w trzech setach 7:5, 5:7, 6:4. Obie nasze zawodniczki pokazały dużymi fragmentami kawał tenisa, ale zdarzały się też błędy, które mogły sporo kosztować. Spotkanie trwało prawie trzy godziny.
Magda Linette i Magdalena Fręch wykazały się już w pierwszej rundzie, gdzie stoczyły trzysetowe boje z wymagającymi przeciwniczkami. Bezpośredni pojedynek także kosztował obie sporo sił. Linette praktycznie od początku musiała podejmować ryzyko, grać agresywniej i atakować, choć nie zawsze jej akcje kończyły się powodzeniem. Fręch zaczęła wręcz znakomicie, ale później słono płaciła za liczne momenty zawahania i niepewności. Z biegiem czasu role się odwróciły, aż w trzecim secie mieliśmy wymianę cios za cios, gem za gema.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zawiodła? "Nie było czego zbierać"


Świetne otwarcie Fręch i jeszcze lepsza remontada Linette
To spotkanie nie mogło się lepiej zacząć dla Fręch. Od razu przełamała Linette dwukrotnie, do tego obroniła swoje podanie. Grała pewnie, spokojnie, nie musiała narzucać intensywnego tempa, była precyzyjna. Ale z biegiem czasu okazywało się, iż to był najlepszy jej fragment gry w tym secie.
Linette brakowało regularności przy akcjach ofensywnych i zmianie kierunku. Często wyrzucała piłkę na aut. Nie miała też momentu, kiedy mogłaby złapać pewność siebie. Aż nadszedł piąty gem. Wygrała go, złapała kontakt, mecz zaczął powoli toczyć się pod jej dyktando.
Linette próbowała wrzucić jeszcze wyższy bieg. Fręch, póki mogła, to jeszcze jej uciekała. Zwalniała grę przy dłuższych wymianach, grała wyższe piłki, jakby chciała złapać oddech. Ale taka zachowawcza i pasywna strategia nie miała prawa sprawdzić się na dłuższą metę. W ósmym gemie, kiedy uzyskała prowadzenie 5:3, musiała bronić trzech break pointów, ale to był sygnał alarmowy, iż musi coś zmienić.
Jednak Fręch dalej była nie do końca pewna swoich decyzji, a gdy miała otwarty kort do skończenia swoich akcji, to tego nie robiła. Za to Linette naciskała coraz bardziej, odrzucała swoją przeciwniczkę od kortu, coraz lepiej pracowała w polu serwisowym. Im bardziej była aktywna w ataku, tym trudniej było się jej przeciwstawić. Swobodnie odrzucała rywalkę od linii kortu. Dwukrotnie przełamała Fręch, obroniła setbola i wygrała seta 7:5.


Niespodziewane odwrócenie ról
Linette coraz lepiej wyglądała w ofensywie, co było widać też na początku drugiej partii. Przełamała Fręch kolejny raz dzisiaj i prowadziła 2:0. Wydawało się, iż zaczyna budować sobie autostradę do wygranej.
Jednak Fręch przyzwyczaiła nas do tego, iż lubi grać pod presją, gdy nie jest w dobrym położeniu. Musiała zacząć grać szybciej, podejmować większe ryzyko, częściej dochodzić do siatki. To się opłacało, momentami grała na poziomie z początku pierwszego seta. Doprowadziła do remisu.
Dalej obie zawodniczki walczyły o przejęcie inicjatywy. Raz miała ją Linette, raz Fręch. Do stanu 5:5 trudno było przewidzieć, co się wydarzy, choć Linette zaczynała gubić rytm i znów źle oceniała siłę swoich zagrań. Fręch mądrzej grała w końcówce tej partii, pokazała więcej konkretów. To pozwoliło jej wygrać seta 7:5 i doprowadzić do remisu w meczu.
Zobacz też: Niedowierzanie w Dosze po tym, co zrobiła Andriejewa!


Thriller w decydującym secie
Po zakończeniu drugiego seta Linette skorzystała z przerwy toaletowej. To jednak nie wybiło Fręch z rytmu. Obie zawodniczki bardzo pewnie weszły w decydującą partię. Szanowały swój serwis, zagrywały dość bezpiecznie, ale nie bały się zaatakować w trakcie krótkich wymian. Do stanu 3:2 dla Linette wszystko mogło się wydarzyć. Obie miały argumenty, by zwyciężyć - mocno grany forhend, stalowe nerwy, odważne zachowania przy siatce, dobre przygotowanie kondycyjne.
najważniejszy był szósty gem, a przynajmniej na taki się zapowiadał. Wtedy Linette przełamała Fręch i prowadziła już 4:2. Jednak seria nieczystych zagrań w kolejnym gemie sprawiła, iż Fręch od razu odłamała i chwilę później pewnymi zagraniami doprowadziła do remisu 4:4.
W końcówce lepiej wyglądała Fręch, częściej atakowała, zmuszała Linette do defensywny na całej szerokości kortu. Ale brakowało jej wykończenia akcji. Linette zdawała sobie sprawę, iż mecz może wymykać się jej spod jakiejkolwiek kontroli, zachęcała Fręch do ofensywnej gry. Ale wciąż była w stanie odwrócić losy rywalizacji.
Forhendy grane po crossie to było częste rozwiązanie w tym meczu u Linette. Ale żeby odeprzeć napór ze strony Fręch, musiała posłać piłki z jeszcze większą siłą niż wcześniej. I to udało się jej zrobić. Zdołała obronić break pointa w dziewiątym gemie, a w dziesiątym przełamać Fręch. Linette wyszarpała zwycięstwo w trzecim secie 6:4, a w całym meczu 2:1. Pokazała siłę woli.


Postawa obu naszych tenisistek mogła się podobać, nie było żadnego odpuszczania. To był prawdziwy thriller, który trwał dwie godziny i 55 minut.
W trzeciej rundzie Magda Linette zagra z Ukrainką Martą Kostiuk, która sensacyjnie pokonała Coco Gauff.
Turniej WTA 1000 w Dosze, druga runda:
Magda Linette (WTA 36.) - Magdalena Fręch (WTA 28.) 7:5, 5:7, 6:4
Idź do oryginalnego materiału