Triumf Świątek wywołał lawinę. Sabalenka mówi wprost. "To zbyt dużo"

4 godzin temu
Przy okazji 57-minutowego finału Wimbledonu na nowo rozgrzała dyskusja o grze tenisistek w systemie "best of five" - do trzech wygranych setów. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwia się Aryna Sabalenka, natomiast Iga Świątek stwierdziła, iż byłoby to z korzyścią dla jej atutów. Choć i sama Polka nie jest fanką takiego rozwiązania.
6:0, 6:0 w 57 minut - tak wyglądał finał Wimbledonu w wykonaniu Igi Świątek, która pokonała Amandę Anisimową. To ponownie rozbudziło dyskusje wokół systemu rozgrywania pojedynków kobiecych na Wielkim Szlemie. - To moment, kiedy chciałabym, aby finał kobiet był rozgrywany do trzech wygranych setów - wyznała była tenisistka Laura Robson na antenie BBC Radio 5 Live, która argumentowała to nerwową postawą u Amerykanki. - Widać było nerwy i napięcie u Anisimovej, a gdyby miała tyle więcej czasu, żeby przekonać się, czy potrafi grać tak, jak powinna, to czułaby się zupełnie inaczej - stwierdziła. Z kolei dziennikarz Charle Eccleshare stwierdził, iż kibice mieli prawo czuć się rozczarowani. - Zapłaciłem dużo pieniędzy za bilet, a spotkanie trwało niecałą godzinę - powiedział w "The Tennis Podcast".


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"


Zwycięstwo Świątek ruszyło lawinę. Tenisistki się temu sprzeciwiają
Tenisistki co jakiś czas pytanie są o możliwość gry do trzech wygranych setów. Aryna Sabalenka postawiła sprawę jasno. - Prawdopodobnie fizycznie jestem jedną z najsilniejszych, więc może by mi to pomogło. Ale myślę, iż nie jestem gotowa na grę w pięciu setach. Myślę, iż to zbyt duże obciążenie dla kobiecego ciała i nie jesteśmy gotowe na taką ilość tenisa. Zwiększyłoby to liczbę kontuzji. Dlatego nie brałabym tego pod uwagę - powiedziała liderka światowego rankingu w trakcie turnieju w Londynie. - Fizycznie to by mi sprzyjało, ale to byłaby duża zmiana. Obecny format mi odpowiada - mówiła z kolei Coco Gauff.


W podobnym tonie wyraziła się Iga Świątek. - Myślę, iż byłabym w tym dobra, ponieważ zawsze czuję, iż fizycznie mogę przetrwać więcej i czasami miałabym więcej czasu w rozwiązywanie problemów - mówiła w trakcie turnieju. - Cieszę się, iż nie muszę grać pięciu setów. Choć myślę, iż dałabym radę, bo fizycznie jestem przygotowana i miałabym więcej czasu w analizę. Ale ogólnie? Nie chcę tego - dodawała.
Stanowisko Świątek się nie zmieniło. Już jakiś czas temu - dokładnie w 2022 roku - mówiła, iż wierzy w swoje przygotowanie fizyczne i byłaby gotowa na takie rozwiązanie, ale świat telewizyjny zmierza w przeciwnym kierunku. - Moim zdaniem nigdy do tego nie dojdzie, bo świat pędzi coraz bardziej i dla fanów bardziej widowiskowe może być oglądanie krótszych meczów. Patrząc choćby na zmiany dotyczące tie-breaków widać, iż tendencja jest do skracania spotkań - powiedziała wtedy Polka.


Z kolei nieco bardziej przyziemnym okiem spojrzał na to Tomasz Wiktorowski. - Prawie każda zawodniczka jest pytana, ale nie znalazłem jeszcze chętnej na to. Myślę, iż żadna się nie zdecyduje, bo to jest dużo więcej pracy do wykonania. Po co mają się dziewczyny angażować w kolejnego albo dwa kolejne sety, skoro już im wyrównali nagrody pieniężne. Po co dokładać sobie pracy, skoro mają takie same pieniądze co mężczyźni - stwierdził w rozmowie dla Polsatu Sport. Zdaniem byłego trenera Igi Świątek oraz Agnieszki Radwańskiej nie byłoby to wcale złym rozwiązaniem. - Uważam, iż przynajmniej sam finał powinien być zagrany best of five - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału