Trener byłej nr 1 wprost o Świątek i jej sztabie. "To ostatni dzwonek"

4 dni temu
Zdjęcie: screeny z Canal+


- Za dużo jest w teamie różnych składników chemicznych. W tym pięknym domu u Igi Świątek non stop brakuje powietrza. Czyli po prostu trzeba przewietrzyć - mówi Piotr Woźniacki. Z ojcem i trenerem byłej liderki światowego tenisa, Caroline Wozniacki, rozmawiamy po sensacyjnej porażce Igi Świątek z Alexandrą Ealą w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 w Miami.
Iga Świątek po raz pierwszy od czterech lat przegrała mecz z rywalką spoza pierwszej setki światowego rankingu. W ćwierćfinale turnieju w Miami nasza numer dwa uległa 2:6, 5:7 dopiero 140. na liście WTA Alexandrze Eali.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


Niespełna 20-latka z Filipin przeżywa fantastyczny czas, przed Świątek pokonała m.in. Jelenę Ostapenko i Madison Keys, a więc dwie inne mistrzynie wielkoszlemowe. Ale każdy, kto oglądał mecz Świątek-Eala, widział, iż owszem, Filipinka prezentowała się naprawdę dobrze, natomiast Polka – wręcz fatalnie. I to raczej Świątek przegrała ten mecz, niż Eala go wygrała. Niestety, Świątek po raz kolejny w ostatnim czasie przegrała ze sobą, ze swoimi demonami.


Łukasz Jachimiak: Uważam, iż jako ojciec i trener byłej liderki światowego rankingu ma pan autorytet, wiem, iż zawsze ma pan bardzo interesujące obserwacje, a zatem niezwykle jestem ciekaw, jak pan patrzy na Igę Świątek z ostatnich tygodni. Co pan widzi?
Piotr Woźniacki: Zauważam, iż Iga nie wygląda tak, jak wtedy, gdy zdobywała wielkoszlemowe tytuły. Wystarczy przypomnieć sobie tamte momenty i porównać obrazki zwłaszcza z czasu jej pierwszych triumfów z tym, co widzimy dziś. Ja widzę jej inną twarz, inną mowę ciała, inne zachowanie. Brakuje mi jej spontanicznych rozmów z ojcem i z teamem, kontaktu z ludźmi, którzy jej kibicowali. Proszę popatrzeć na to, jak jest dzisiaj, i będzie pan miał odpowiedź, co się zmieniło. A w ogóle to wszystko, co się dzieje w ekipie, porównałbym do lekcji chemii w szkole. Za dużo jest w teamie różnych składników chemicznych. Myślę, iż tam naprawdę trzeba by było trochę przewietrzyć. choćby w najładniejszym domu, jaki człowiek wybuduje i jest w nim szczęśliwy, od czasu do czasu trzeba otworzyć drzwi i okna, żeby przewietrzyć, by móc złapać w tym pięknym domu świeży oddech.
Ładna metafora, ale prosiłbym o kilka słów bardziej wprost.
Iga musi to sama zrozumieć, nie chcę się wypowiadać tak dogłębnie w niektórych kwestiach, bo wiem, jak to jest. Tyle lat byłem z Karoliną, więc wiem, iż zawsze łatwiej jest z boku oceniać i krytykować. Dlatego chciałbym powiedzieć tylko tyle, iż Iga powinna sobie w tej chwili wziąć trzy-cztery dni wolnego, ale absolutnie bez nikogo z teamu. Bez żadnego tenisa. Powinna spędzić czas z koleżanką czy z kolegą na przykład z klasy, do której chodziła w jednej czy w drugiej szkole. Na pewno jakieś fajne kontakty ma. Powinna złapać od tego wszystkiego oddech. Bo tego jest za dużo. Proszę zauważyć, ile artykułów codziennie powstaje o Idze. Jak gra piłkarska reprezentacja Polski, to wszyscy ją krytykujemy, krytykujemy Michała Probierza, bo tacy już jesteśmy, iż każdy jest mądrzejszy, ale to trwa dzień, dwa dni, trzy i się kończy, rozmywa. Później każdy ma czas na regenerację, na przemyślenia, na taką prywatę, powiedzmy, choćby na napicie się piwa albo wypalenie cygara przy kominku, na porozmawianie z kolegami, na odpoczynek. Dzięki temu można zacząć świeżo myśleć. A u Igi w tym pięknym domu non stop brakuje powietrza. Czyli po prostu trzeba przewietrzyć. Nie mówię, iż trzeba wyrzucić ludzi ze sztabu, zmienić i tak dalej.
Chwila moment: kiedy pan mówi o przewietrzaniu, jednak to trochę brzmi jak sugestia, żeby doprowadzić do zmian. Na pewno nie chce pan powiedzieć, iż przydałyby się dalsze zmiany po tym, jak trenera Tomasza Wiktorowskiego zastąpił trener Wim Fissette? To przewietrzenie według pana było potrzebne i coś daje? Widzi pan jakieś nowe, dobre elementy wprowadzone przez Belga?
Powiem szczerze: prowadziłem Karolinę, ale przy tym mieliśmy dużo trenerów, od których chcieliśmy, żeby nam pomogli, popatrzyli z boku. Mieliśmy też bardzo dużo sparingpartnerów, zresztą bardzo dużo z Polski, i ze wszystkimi utrzymujemy bardzo dobry kontakt, z każdym, który był u nas w teamie. I uważam, iż właśnie dbanie o relacje z ludźmi jest najważniejsze. A w ekipie Igi chyba zapomniano, iż najważniejsza w życiu jest radość, bo euforia daje nam siłę. Tam jest cały czas lekcja chemii. Po prostu tak dalej nie można. Tu nie chodzi o to, czy Iga super gra forhend albo bekhend, czy jest odpowiednio przygotowana siłowo, czy nowy trener ją nauczy nie wiadomo jakiej nowej taktyki, nie wiadomo jakich uderzeń i czegokolwiek. To wszystko kompletnie nic nie da, o ile Iga jest po prostu przemęczona, a moim zdaniem jest przemęczona tą atmosferą. Tak myślę, bo przecież z nią nie rozmawiałem, ona do mnie nie dzwoniła. Ale tak się domyślam, bo pamiętam, jak było z Karoliną. To jest normalne, wszędzie, w każdym sporcie, następuje przesilenie. Obojętnie, czy wygrałeś cztery złote medale olimpijskie, czy nie udało ci się wygrać żadnego. A kiedy przychodzi przesilenie, to trzeba sobie dać trochę wolnego, popatrzeć na wszystko trochę z boku, przewietrzyć się.


Czyli mówiąc o przewietrzeniu w ekipie Igi Świątek, nie sugeruje pan na przykład tego, czego często domagają się kibice – odejścia będącej w tej ekipie najdłużej psycholożki, Darii Abramowicz?
Wszystkim ludziom pracującym z Igą proponowałbym, żeby sobie poszli na urlop. Żeby nie oglądali tenisa, nie opowiadali o tenisie, nie przyczyniali się do pisania artykułów powstających jeden po drugim, bo tam są też osoby odpowiedzialne za komunikację z mediami itd. Sobie, i Idze zwłaszcza, powinni dać trochę odpoczynku. Szansę popatrzenia na wszystko przez chwilę z boku. Powinni dać jej możliwość przemyślenia wszystkiego. Jak razem zrozumiemy, iż mamy piękny dom i w tym domu można naprawdę do końca życia dobrze mieszkać, to bądźmy w tym domu. A o ile uznamy, iż jednak nie, to podajmy sobie dłonie i zróbmy to z uśmiechem na twarzy, bo powinniśmy po prostu w ten sposób pomóc osobie najważniejszej. A kto jest w tym domu najważniejszy? Wszystkie dyskusje, czy ten się nadaje, czy tamta się nadaje, czy ten dobrze odbija, czy ten mówi tak czy owak, to kompletnie nie ma znaczenia wobec znaczenia, jakie ma Iga. I Iga powinna podejmować decyzje, ale naprawdę ze zrozumieniem. I z takim nastawieniem, żeby spróbować się cieszyć z tego, co się ma. Bo o ile nie, to będzie tylko gorzej, bo nie może być lepiej, jak ktoś będzie wściekły, niezadowolony i będzie robił coś na przekór sobie.
Uważa pan, iż Iga trochę tak robi?
Przecież Iga nie zapomniała, jak się gra. Zrobiła niesamowite, naprawdę dobre rezultaty w tym roku. Wiem, iż jej wyniki nie są doceniane. Ale naprawdę bez przesady! Codziennie się pisze i jak nie daj Bóg ona to czyta, no to choćby słoń tego nie uniesie, tak się robi ciężko!
Panie Piotrze, ale pisać się będzie, media nie przestaną tego robić. Można apelować do mnie i do moich kolegów, ale to się nie uda, bo...
Ale ja absolutnie do was nie mam pretensji, wiem, jak to jest, doskonale rozumiem, iż piszecie o tym, co jest dzisiejsze, co jest najważniejsze, czym ludzie żyją, czym się pasjonują, o czym chcą czytać. Mówię tylko, iż Iga i jej sztab nie mogą tym żyć.
Kiedy mówił pan, iż Iga mogłaby wziąć wolne, a później, iż współpracujący z nią ludzie powinni pójść na urlopy, to przyszła mi do głowy chyba szalona myśl. Co by pan powiedział, gdyby oni wszyscy wrócili dopiero na Roland Garros? Nie wyobrażam sobie, iż realne jest, żeby Iga zrezygnowała z gry w Madrycie i Rzymie, gdzie rok temu zdobyła tytuły i gdzie musi bronić wielu punktów. Ale może to przewietrzenie, do którego tak pan zachęca, jest potrzebne aż na taką skalę? Może trzeba mocno poszukać zgubionej euforii z grania?
Aż tak grubo bym nie poszedł, żeby nie grać tam, gdzie się wygrywało. Zwłaszcza iż na kortach ziemnych Iga czuje się najlepiej. To by chyba było choćby głupotą, żeby nie grać na ziemi. Ale dzisiaj, po tym, jak Iga przegrała w Miami, naprawdę ona przez ileś dni powinna być wyłączona. Mogłaby choćby polecieć dokądś i nikomu nie mówić, dokąd. Uważam, iż musi teraz wyrzucić z siebie to, co złe. Jak nam organizm nie funkcjonuje dobrze, to szukamy rozwiązania, prawda? Chcemy iść do jakiejś kliniki, na jakąś dietę, na jakieś oczyszczenie tego organizmu. Właśnie to widzimy tutaj. Idze potrzebne jest oczyszczenie organizmu z tej chemii, która w tej chwili nie funkcjonuje. Tylko tyle i aż tyle. A później z uśmiechem powinna wrócić do pracy. I cały czas się obserwować. o ile przesilenia będą częstsze, to trzeba będzie się częściej przewietrzać. Tyle, naprawdę nic więcej. Kiedyś Idze było łatwiej, kiedyś mogła pracować dłużej bez odpoczynków i osiągała sukcesy? Możliwe, ale skoro dzisiaj jest inaczej, no to po prostu trzeba reagować. jeżeli ferrari zjechało na polną drogę, to nie można nim po tej polnej drodze jechać. Ferrari, jakim jest Iga Świątek, musi zostać umyte, musi trafić na lawetę, laweta musi je przewieźć na autostradę i wtedy dawaj, jedziemy dalej! W Miami Iga przegrała z dziewczyną, z którą powinna wygrać i moim zdaniem to jest ostatni dzwonek, żeby Iga wreszcie tak zareagowała, żeby po prostu dała sobie troszeczkę wolnego.


Dlaczego "ostatni dzwonek"?
Bo zbliża się ziemia, czyli najlepsza dla niej część sezonu. Iga musi zadziałać, żeby sobie nie zepsuła tego, co najbardziej lubi. Bo jak to sobie zepsuje, no to już będzie miała wtedy głębszy problem. Zawsze lepiej wyjść z mniejszego problemu niż zrobić sobie mocno pod górkę.
Nie ma pan wrażenia, iż Iga ma pod górkę od przegranego półfinału igrzysk olimpijskich na tej swojej ulubionej, paryskiej, ziemi? Coraz więcej ekspertów i kibiców wraca do tamtego meczu i coraz częściej powtarza się opinia, iż Świątek chyba nie pogodziła się z tym, co się wtedy stało, iż chyba przepracowała przegranej szansy na olimpijskie złoto.
Możliwe. I to nic dziwnego. Każdy zawodnik wysokiej klasy będzie w pewnym momencie zmęczony mentalnie. Każdy. Niech mi pan poda jednego zawodnika, czy piłkarza, czy tenisistę, czy przedstawiciela jakiejkolwiek dyscypliny sportu, którego by to nie dotyczyło. Nie ma nikogo takiego. Dlatego podkreślam, jak ważne jest, żeby w trudnym momencie wrócić do korzeni, żeby się umieć cieszyć. o ile człowiek tego nie robi, o ile zapomina, iż ma się cieszyć tym, co osiąga, to w końcu idziemy w przestrzeń, którą już mało kto zna.
Dlaczego Zinedine Zidane przestał trenować Real Madryt po tym, jak trzy razy z rzędu wygrał z nim Ligę Mistrzów? Poczuł, iż dla Realu będzie lepiej, żeby przyszedł nowy, świeży coach. Umiał to wychwycić i mieć na uwadze dobro całego klubu. Iga jest i coachem, i zarazem graczem. I teraz sama do siebie musi powiedzieć: "Stop! Chcę i muszę pobyć z kimś, kto nie będzie mi non stop p******ł o tenisie. Chcę i muszę wreszcie usiąść z kimś na kawie, pójść z kimś na obiad, na kolację i wiedzieć, iż ten ktoś choćby nie wie, iż coś takiego jak tenis istnieje". Iga powinna pobyć z kimś, kto widzi ją nie jako tenisistkę. Iga sama musi siebie zobaczyć jako osobę, a nie tenisistkę. Bo ta presja jest już zbyt ogromna, tego choćby koń pociągowy nie pociągnie. Przewietrzenia potrzebuje Iga i potrzebuje go cały team. On nie może ciągle chodzić jak w szwajcarskim zegarku, nie może być tak, iż ten ma być cicho, tylko tamten może mówić i wszystko jest robione pod największym napięciem. Bez euforii z tego, iż jesteśmy razem, nic nie będzie. Bez euforii to wszystko nie ma w ogóle sensu.
Napięcie wszyscy wyczuwamy, gdy oglądamy ostatnie mecze. Gdy Świątek przegrywała z Ealą, Fissette dawał jej rady, aż w końcu Iga krzyknęła mu, iż przecież próbuje robić to, co on mówi.
To nie jest tak, iż nowy trener przyszedł i swoje rzeczy powprowadza dziewczynie, która jest numerem jeden, a później w momentach, kiedy trzeba inaczej pomóc, to nie pomoże. Jest w trudnej roli. Sam wiele razy jako trener w trakcie meczów mówiłem głupoty do Karoliny. Ale w tym wszystkim od strony mentalnej było łatwiej, bo my jesteśmy rodziną. W trudnych chwilach trzeba umieć dotrzeć do zawodniczki tak, żeby zrozumiała, iż jest mistrzynią i iż może to pokazać. Trzeba ją przekonać, iż nie może bać się, iż przegra, iż nie może bać się zrobić błędu. Pan chyba nie ma wątpliwości, iż Iga jest znacznie lepszą zawodniczką niż Eala, prawda?


Myślę, iż choćby Eala nie ma co do tego wątpliwości.
Kluczem jest takie dotarcie do tej lepszej zawodniczki, żeby nie bała się tego pokazać. Żeby nie była zachowawcza, zblokowana.
Tylko czy to nie jest rola raczej psychologa niż trenera, skoro i takiego, i takiego fachowca Iga ma w sztabie? Fissette ograniczał się do prostych, tenisowych komunikatów typu: "aktywnie na nogach" i "ręka musi być szybka".
Karolina czasami mówiła: "Tato, nie siedź jak mumia egipska! Weź coś pomóż, weź coś krzyknij!", ale też wiele razy mówiła: "Tato, weź przestań, bo gadasz i gadasz! Daj mi grać". I co? Jako ojciec i trener miałbym się obrazić? Na tyle głupi nie byłem. Reakcje są różne. A tutaj, między Igą a jej teamem, mogą być takie rzeczy, o których nikt z nas nigdy nie będzie wiedział. Przecież Iga nie pójdzie do ratusza w Warszawie albo w Krakowie i nie będzie krzyczała: "Słuchajcie, to jest tak i tak".
Jak pan odbiera niedawne oświadczenie Igi opublikowane przez nią w mediach społecznościowych? Jedni mówili, iż bardzo dobrze, iż Świątek się tłumaczy, iż szanuje ludzi i w ten sposób to pokazuje. Ale inni mówili, iż nie powinna niczego tłumaczyć, bo na przykład Aryna Sabalenka udawała, iż sika na trofeum za przegrany finał w Australian Open i nikomu się z tego nie tłumaczy, a to jednak było dużo mniej eleganckie niż pełne nerwów odbicie piłki rzuconej przez podającego te piłki chłopca.
Powiem ze swojego doświadczenia. Karolina ograniczała wywiady i wystąpienia. Wiadomo, iż musimy się nawzajem szanować, czyli wy musicie napisać, co się u nas dzieje, a my powinniśmy się udzielać ze względu na to, iż kibice chcą usłyszeć o różnych rzeczach. Ale czytam polskie media i widzę codziennie tyle tekstów z wypowiedziami Igi, iż to jest dla mnie nierealne, iż Iga to wszystko mówi, pisze i tak dalej. Mam nadzieję, iż ktoś to za nią robi, bo o ile ona ciągle coś komentuje, pisze, rozmawia, to jest to tragedia! Tak nie można, ona powinna więcej czasu poświęcić na to, żeby się cieszyć zwycięstwem i być przygotowana na następny mecz. o ile ona sama naprawdę daje aż tyle wypowiedzi, to tu jest błąd.
Zdecydowana większość tekstów zawiera wypowiedzi Igi z konferencji prasowych. Naprawdę nie jest łatwo umówić się z Igą na wywiad, proszę uwierzyć, iż to jest wręcz święto. Natomiast to długie oświadczenie po turnieju w Indian Wells moim zdaniem mógł ktoś Idze napisać, ale zdecydowanie po konsultacjach z Igą i zgodnie z tym, co Iga chciała przekazać.
Z tym oświadczeniem to jest według mnie tak: w sporcie są kartki. Z piłki nożnej znamy kartki żółte i czerwone. Idze za zachowanie z meczu z Andriejewą w Indian Wells należy się żółta kartka. Zachowała się źle, ale to był spontan, to były emocje w chwili kłótni z Darią Abramowicz, co widzieliśmy na nagraniach. Na szczęście Iga nie trafiła tego chłopaka. Gdyby trafiła, kartka byłaby czerwona. Ale skończyło się na żółtej i ja bym za wiele tego nie tłumaczył. Po prostu są takie chwile. I chyba wszyscy to rozumiemy. A o ile ktoś tego nie rozumie, to nigdy nie był tak wysoko ani nigdy nie reprezentował takiej klasy sportowej.


Fajnie by było mieć raj na ziemi. Ale go nie mamy, dlatego tuż za granicą mamy wojnę. Pamiętajmy, iż każdy ma inny charakter, każdy z nas inaczej podchodzi do określonych rzeczy, każdy z nas jest inaczej wychowany. W tej sytuacji u Igi zadziałał impuls, tak czasami jest i już. Nie chciała nikomu zrobić krzywdy. I moim zdaniem powinna to zostawić, bo tego nie cofnie, a przecież też nie robi tak co mecz, więc bez przesady. Wie pan, dlaczego dzisiaj jestem z Karoliną i jej dziećmi na wyjeździe na nartach? I dlaczego mam kontakt z synem i z jego dziećmi też jeżdżę na nartach? Bo zawsze miałem taką maksymę, iż z życia trzeba się cieszyć. Nerwy nerwami, różne sytuacje niewdzięczne się w życiu zdarzają i graczom, i coachom, ale trzeba umieć je rozwiązać, a czasem po prostu zostawić, i jechać dalej do przodu. Iga jest dziś nie tylko dla samej siebie. Jest dla nas wszystkich, którzy lubimy sport. I dziś najważniejsza jest komunikacja między nią a jej sztabem. Jak ona się cieszy, to wszyscy tam się cieszą i my wszyscy też się cieszymy. A kiedy ona się wkurza, to jest tylko krytyka, krytyka i jeszcze raz krytyka. No i najgorzej by było, gdyby Iga to wszystko czytała.
Idź do oryginalnego materiału