Kenijka Peres Jepchirchir po pasjonującym finiszu sięgnęła po złoto maratonu kobiet na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Tokio o włos pokonując rekordzistkę świata Tigst Assefę z Etiopii. Historycznym brązem dla Urugwaju zaskoczyła Julia Paternain. Aleksandra Brzezińska ukończyła rywalizację na 39. miejscu.
Jedynym finałem pierwszej sesji niedzielnych zawodów był maraton kobiet, rozgrywany w wyjątkowo trudnych warunkach atmosferycznych. Ze względu na wysokie temperatury start biegu został przesunięty z godz. 8:00 na 7:30. Rywalizacja rozpoczęła się na stadionie olimpijskim w Tokio i tam też zakończyła.
Zdecydowały sekundy
Złoto wywalczyła Kenijka Peres Jepchirchir, która w sprinterskim finiszu pokonała Etiopkę Tigst Assefę. Zwyciężczyni uzyskała czas 2:24:43, a o kolorze medalu zdecydowały dwie sekundy!
Dla Jepchirchir to drugi złoty medal wywalczony na ulicach Tokio, przed czterema laty wygrała tutaj maraton olimpijski. Poza tym jej dorobek uzupełniają trzy tytuły mistrzyni świata w półmaratonie (Cardiff 2016, Gdynia 2020, Ryga 2023) i trzy zwycięstwa w prestiżowych maratonach z cyklu Abbott World Marathon Majors (Londyn, Boston, Nowy Jork).
fot. Dan Vernon for World Athletics
Sensacyjnie brąz z czasem 2:27:23 zdobyła szerzej nieznana Julia Paternain z Urugwaju. To pierwszy medal w historii tego kraju na lekkoatletycznych mistrzostwach świata.
Tuż za podium uplasowała się Amerykanka Susanna Sullivan, która bardzo dzielnie radziła sobie na ulicach Tokio. Do 30 km nadawała ton rywalizacji, jednak w końcówce opadła z sił i nie zdołała wywalczyć medalu.
Assefa, która jest rekordzistką świata w maratonie kobiet (2:15:50) ewidentnie nie ma szczęścia do wielkich imprez. Przed rokiem w Paryżu na ostatnich metrach przegrała złoto igrzysk olimpijskich z Holenderką Sifan Hassan.
Brzezińska trzydziesta dziewiąta, Paszkiewicz zeszła z trasy
Z polskiej dwójki w Tokio lepiej spisała się Aleksandra Brzezińska, która zajęła 39. miejsce z czasem 2:39:46. Biegu nie ukończyła Izabela Paszkiewicz, która zeszła z trasy przed 30 kilometrem.
fot. Rafał Oleksiewicz
– To był bardzo trudny bieg. Pierwszy raz rywalizowałam w tak ekstremalnych warunkach. Pot lał się ze mnie już przy wyjściu na rozgrzewkę, a choćby nie było słońca. Cieszę się, iż mimo tego powalczyłam dziś. Miejsce nie jest szczytem moich marzeń, bo wiem, iż stać mnie na więcej. Czuję jednak, iż robię progres treningowy, a dziś pokonałam swoje słabości – podkreśliła Aleksandra Brzezińska, która do startu w Tokio przygotowywała się pod okiem trenera Jacka Wośka.
Do mety niedzielnego maratonu dobiegły 63 zawodniczki, 10 zeszło z trasy.
red
fot. w nagłówku Dan Vernon for World Athletics