W czwartek Lech Poznań dał prawdziwy popis gry w pierwszym meczu fazy ligowej Ligi Konferencji i wygrał aż 4:1 z Rapidem Wiedeń. Dziś kibice Lecha liczyli na kolejne zwycięstwo - przybliżyłoby ono poznaniaków do ekstraklasowej czołówki. Punktów potrzebuje też GKS Katowice, który przed tym meczem znajdował się w strefie spadkowej Ekstraklasy.
REKLAMA
Zobacz wideo Najlepszy mecz Lecha w sezonie? Szymczak: Dla tego zawodnika to był mecz przełomowy.
Lech wygrywa z GKS-em Katowice. Są już o krok od czołówki
To był kolejny niedzielny mecz Ekstraklasy, w którym piłkarze długo nie dostarczali większych emocji. Brakowało jakichkolwiek konkretów. W oglądaniu spotkania nie pomógł fakt, iż w 19. minucie sędzia zarządził przerwę, bo kibice zadymili stadion - mecz został wznowiony dopiero po dziesięciu minutach. Ta pauza nic nie zmieniła w obrazie gry - trudno było uwierzyć, iż w tym spotkaniu grał ten sam zespół, który dopiero co zagrał koncert w Lidze Konferencji.
Tylko iż kibice Lecha ostatecznie nie mieli większych powodów do narzekań. W 45. minucie Filip Jagiełło zagrał do Bryana Fabiemy, który zza pola karnego oddał strzał po ziemi i zaskoczył Rafała Strączka. Tyle wystarczyło, żeby Lech na przerwę schodził z jednobramkowym prowadzeniem.
Do przerwy gospodarze nie byli w stanie stworzyć żadnego zagrożenia. To zmieniło się w drugiej połowie. W 58. minucie poznaniacy dostali pierwszy konkretny sygnał ostrzegawczy - strzał głową Borjy Galana odbił się od poprzeczki.
W 76. minucie świetnym refleksem popisał się Bartosz Mrozek, który obronił piłkę zmierzającą do bramki po rykoszecie. Trzy minuty później golkipera Lecha Poznań ratował kolega z drużyny - Joel Pereira - który zablokował piłkę zmierzającą do bramki po strzale przewrotką Borjy Galana.
W 93. minucie Lech mógł zamknąć mecz. Najpierw świetną okazję miał Taofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne, przełożył sobie obrońcę, ale oddał za słaby strzał i Strączek dał radę odbić piłkę. Okazję do dobitki miał Ouma, który przyjął futbolówkę, poprawił i... strzelił prosto w głowę stojącego na linii bramkowej Arkadiusza Jędrycha.
Niewykorzystane okazje lubią się w piłce mścić, ale nie w tym wypadku. Lech wygrał 1:0 i awansował na 6. miejsce w tabeli. Mistrzowie Polski do liderującej Jagiellonii Białystok tracą tylko trzy punkty. Coraz gorzej wygląda za to sytuacja katowiczan, którzy na wygraną w Ekstraklasie czekają od sierpnia.