Przerwa na mecze reprezentacji dobiegła końca. Piłkarze wrócili do gry w klubach, m.in. w ekstraklasie. I już w piątek rozegrano pierwsze spotkanie 8. kolejki - Lechia Gdańsk podjęła na własnym stadionie GKS Katowice. Trudno było wskazać faworyta. Obie drużyny znajdowały się w dolnej części tabeli - gospodarze okupowali ostatnie, a więc 18. miejsce, a rywale 14.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki "boiskowym" synem Urbana? "Miałem z nim wyjątkową relację w Legii"
Koszmarny błąd bramkarza GKS-u. Tak padł jedyny gol w pierwszej połowie
Początek starcia był dość ospały, a klarownych akcji było jak na lekarstwo. Wraz z upływem minut Lechia zaczęła się nieco rozkręcać. Niebezpiecznie zrobiło się w 11. minucie, kiedy Dawid Kurminowski szukał kolegów dośrodkowaniem w polu karnym, ale nikt nie dopadł do piłki. Odgryźć próbował się GKS próbą Marcina Wasielewskiego, ale bezskutecznie.
Więcej inicjatywy wykazywali gospodarze i próbowali zmusić rywali do błędu. I dopięli swego. W 19. minucie koszmarny błąd popełnił Dawid Kudła. A wszystko zaczęło się od długiego podania do Kurminowskiego. Pilnował go Arkadiusz Jędrych. Jednak kiedy zobaczył, iż z pola bramkowego wszedł golkiper, to odpuścił sprint, licząc, iż kolega z drużyny przejmie piłkę. Ale tego, co się wydarzy, z pewnością się nie spodziewał. Co zrobił Kudła? Chciał wybić futbolówkę główką, ale zamiast do przodu, posłał ją za siebie i adekwatnie wystawił ją rywalowi. A ten skierował piłkę główką do siatki. - No Wiel-BŁĄD - trzeba to powiedzieć - Dawida Kudły. Źle obliczył ten kozioł, główka niedokładna - ocenili komentatorzy Canal+Sport.
Kibice doszli do głosu w drugiej połowie. Camilo Mena "zamyka" mecz w samej końcówce
Lechia nie zamierzała odpuszczać i coraz mocniej napierała na GKS. Łącznie oddała sześć strzałów, z czego dwa celne przy dwóch strzałach przeciwników - jednym celnym. Więcej goli w tej połowie jednak nie padło. Po przerwie z każdą minutą piłkarze się rozkręcali. I to zawodnicy obu drużyn. Kapitalne okazje w 55. minucie mieli gospodarze. Zakotłowało się w polu karnym, strzał oddał Tomasz Neugebauer, ale skiksował. Potem szczęścia próbowali jeszcze Bogdan Viunnyk czy Ivan Zhelizko, ale strzały zablokowano. Okazję miał też Bartosz Nowak. Tylko iż Alex Paulsen wybronił uderzenie.
Zobacz też: Trener Feyenoordu przekazał złe wieści na temat Modera.
Zapędy piłkarzy ostudzili nieco kibice. Odpalili race na jednej z trybun, w związku z czym grę przerwano. I to na tak długo, iż sędzia doliczył aż 16 minut do drugiej połowy. To jednak nie wystarczyło GKS-owi, by odwrócić losy rywalizacji, choć okazji nie brakowało. Goście przejęli inicjatywę, ale owoców w postaci wyrównania z tego nie było. Wręcz przeciwnie. Drugiego gola zdobyła Lechia. W 17. minucie doliczonego czasu gry GKS dobił Camilo Mena.
Lechia Gdańsk - GKS Katowice 2:0
Strzelcy: Dawid Kurminowski (19'), Camilo Mena (90+17')
Zwycięstwo gospodarzy nie wpłynęło na pozycje drużyn w tabeli ekstraklasy. Lechia pozostała na ostatnim miejscu i ma trzy punkty na koncie. Było to jej drugie zwycięstwo w tym sezonie. Z kolei dla GKS-u to piąta porażka. Jak dotąd katowicka ekipa uzbierała siedem "oczek" i okupuje 14. lokatę. W następnej kolejce gdańska drużyna zagra na wyjeździe z Pogonią Szczecin, a GKS u siebie z Cracovią.