San Marino w europejskiej piłce od zawsze było kopciuszkiem. Dość powiedzieć, iż zajmuje ostatnie miejsce w rankingu FIFA i ostatnie w rankingu krajowym UEFA, a tamtejsze kluby tylko trzy razy w historii były w stanie wygrać dwumecz w eliminacjach do europejskich pucharów. Dwa razy dokonał tego zespół Tre Fiori, a rok temu La Fiorita, która po rzutach karnych pokonała białoruski Isłacz Mińsk. Teraz w ich ślady chciałby pójść klub AC Virtus i po czwartkowym meczu przez cały czas może to zrobić.
REKLAMA
Zobacz wideo To dlatego Świątek wygrała Wimbledon! Spełniła marzenie, o którym nam opowiadała
Klub z San Marino miał to na wyciągnięcie ręki. Co za mecz w LK!
Aktualni mistrzowie kraju tegoroczną przygodę z Europą rozpoczęli od eliminacji do Ligi Mistrzów. gwałtownie ją jednak zakończyli. W pierwszej rundzie wyeliminował ich bośniacki Zrinjski Mostar. Po porażkach 0:2 i 1:2 Virtus automatycznie trafił do III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. A w niej wręcz zapachniało sensacją.
Ekipa z San Marino mierzyła się na wyjeździe z mołdawskim Milsami Orgiejów. I radziła sobie zadziwiająco dobrze. Do 89. minuty remisowała choćby 2:2. Największą furorę zrobił 37-letni napastnik Stefano Scappini. To on dwukrotnie dawał swojej ekipie remis. Najpierw w 51. minucie po fenomenalnym rajdzie w sytuacji sam na sam uderzył tuż obok bramkarza, a potem w 73. wykorzystał rzut karny. To także on strzelił honorowego gola w spotkaniu ze Zrinjskim. W sumie ma więc w tym sezonie aż trzy trafienia w pucharach.
Jeden błąd przesądził o wyniku. To była 89. minuta
Niestety jego popisy strzeleckie nie wystarczyły. Dosłownie minutę przed końcem podstawowego czasu gry koszmarny błąd popełnił bramkarz Virtusu Alex Passaniti. Będąc na linii bramkowej, wypuścił piłkę z rąk, co skrzętnie wykorzystał pomocnik Milsani - Ime Ndon. Nigeryjczyk ambitnie poszedł za akcją i sprytnie wkopał ją do bramki. Tym samym ustalił wynik na 3:2 dla Mołdawian.
To jednak wciąż nie przekreśla szans Virtusu na historyczny awans. Za tydzień 14 sierpnia o godz. 21:00 oba zespoły spotkają się ponownie w rewanżu. Tym razem ekipa z San Marino będzie miała przewagę własnego boiska i będzie mogła odwrócić losy dwumeczu.