Thurnbichler się nie certoli. Oto co powiedział Norwegom

3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl


- Moim zdaniem FIS musi wyjaśnić wszystko, co się wydarzyło. Dopóki tego nie zrobią, nie mogę mieć zaufania do norweskiej drużyny - powiedział w norweskich mediach Thomas Thurnbichler nt. afery. Austriak wyjawił, iż od dawna miał podejrzenia co do Norwegów i otrzymywał inne dowody, które miały pokazywać nieprawidłowości w ich sprzęcie.
To, co stało się na mistrzostwach świata w skokach narciarskich, wywołało ogromną burzę. Przypomnijmy, iż dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski opublikował wideo, na którym widać, jak Norwegowie nielegalnie przeszywają kombinezony swoich skoczków. Fala krytyki, jaka spadła na zaangażowane osoby jest gigantyczna. Ostatecznie norweska federacja narciarska zawiesiła trenera i osobę odpowiedzialną za kombinezony, ale dla wielu to jest za mało.

REKLAMA







Zobacz wideo To może być największe oszustwo w historii skoków. Mamy dowody



Thomas Thurnbichler ostro reaguje na to, co się stało
W niedawnym wywiadzie dla WP SportowychFaktów trener reprezentacji Polski - Thomas Thurnbichler oświadczył, iż zamieszani w ten proceder, powinni wziąć odpowiedzialność. - Wszystkie osoby zamieszane w to oszustwo, powinny zostać usunięte ze świata sportu. Sytuacja powinna zostać wyjaśniona - oświadczył.


- Zawsze jak my próbowaliśmy coś rozwinąć i naginaliśmy granice, kontrolerzy mówili nam, iż musimy to zmienić, iż to niezgodne z przepisami. Wygląda na to, iż inne reprezentacje spotykało inne traktowanie niż nas i mogły sobie pozwolić na więcej rzeczy - dodał.
Thurnbichler otrzymał inne dowody
Austriak udzielił wywiadu także w norweskich mediach. Jego zdaniem FIS powinien przyjrzeć się całemu norweskiemu sprzętowi, by sprawdzić, czy oszustwa mają szerszy zakres. Ponadto Thurnbichler potwierdził, iż otrzymał zdjęcia "podejrzanego" wiązania, którego rzekomo używał Marius Lindvik.


Trener polskich skoczków zdradził, iż Polska "od dawna miała podejrzenia co do norweskiej drużyny, choćby przed świętami Bożego Narodzenia" - czytamy w serwisie TV2. - Już w Engelbergu widzieliśmy zmianę u jednego z najlepszych norweskich sportowców. Jak twierdzi, sytuacja ta trwała również w tygodniu skoków - oświadczył.



Dopytywany, czy zostało to zgłoszone, Austriak odpowiedział twierdząco. - Poinformowaliśmy FIS, iż mamy podejrzenia co do czegoś, co nie jest zgodne z przepisami. To były drobne szczegóły, ale po raz pierwszy odkąd obejrzeliśmy nagranie z mistrzostw świata, mieliśmy dowód, iż coś jest nie tak - zaznaczył.
"Dopóki tego nie zrobią, nie mogę mieć zaufania do norweskiej drużyny"
TV2 uzyskał dostęp do zdjęć sprzętu, które według informatorów, mają należeć do Mariusa Lindvika. "Na zdjęciu widać, iż lewa strona wiązania została zmodyfikowana i zeszlifowana, tak aby teoretycznie łatwiej było wywierać nacisk na zewnętrzną część narty. Ma to ułatwić uzyskanie płaskich nart, co jest korzystne dla utrzymania wysokości" - czytamy. Obawy co do wiązań norweskiego skoczka miały zgłosić FIS również inne kraje.
Zobacz też: FIS ma dwie informacje dla Norwegów po aferze na MŚ. Jedna jest dobra
Thomas Thurnbichler wyznał, iż czuje, iż "nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi na większość pytań" - Moim zdaniem FIS musi wyjaśnić wszystko, co się wydarzyło. Dopóki tego nie zrobią, nie mogę mieć zaufania do norweskiej drużyny - zakończył.
Idź do oryginalnego materiału