Magda Linette (38 WTA) przedłużyła na kolejny rok współpracę z klubem AZS Poznań. W tym roku czeka ją jeszcze występ w reprezentacji Polski w Maladze w finałach Billie Jean King Cup 2024.
– Trudno mi jednoznacznie ocenić ten sezon. Trochę smutno to wygląda jak patrzę tylko na wyniki w Wielkim Szlemie i w „tysięcznikach” WTA. Ale cieszy, iż mam taki ranking, jaki mam – oceniła tenisistka z Poznania.
Ogromna przestrzeń do poprawy
– Ranking w tej chwili jest tak skonstruowany, iż uwzględnia przede wszystkim te największe turnieje oraz obowiązkowe WTA 500. Ja większość punktów zdobywałam w turniejach rangi ATP 250, z których po zmianie przepisów nie wszystkie punkty finalnie liczą się do rankingu. Zaleta jest taka, iż nie będę bronić większych punktów, więc jest na przyszły sezon ogromna przestrzeń dla mnie, żeby go poprawić – dodała Linette.
Wartościowe zwycięstwa
W 2024 roku Magda triumfowała w zawodach WTA 250 Pradze, była też w finale w Rouen WTA 250. Dotarła także do ćwierćfinału WTA 1000 w Wuhanie.
– Te ostatnie tygodnie bardzo mnie ucieszyły, bo owszem był to bardzo dobry wynik, jako sam wynik. Ale przede wszystkim odniosłam kilka wartościowych zwycięstw, a te mecze zagrałam w bardzo dobrym stylu i tam nie było przypadku. Mam nadzieję, iż forma jaką tam pokazałam jest bardzo dobrym prognostykiem na kolejny rok i z trochę z lżejszym sercem wejdę w ten nowy rok. Fajnie się czuję, bo coś na pewno się ruszyło. Na pewno też z trenerem wyciągnęliśmy wnioski i będziemy trochę lepiej planować starty. Także właśnie duża przestrzeń jest dla mnie w tych dużych turniejach, które w 100 procentach się w tej chwili zaliczają do rankingu – podkreśla Magda.
Lata zamiast tygodni
Niedawno Linette zakończyła współpracę z jednym z dwóch trenerów – Iaianem Hughesem.
– adekwatnie Iain przyszedł na kilka tygodni, a został na ponad dwa lata. Przed rokiem po półfinale Australian Open zmieniła się moja sytuacja finansowa i stać było mnie na zatrudnianie dwóch trenerów. Jednak ten sezon już nie wyglądał tak dobrze, zwłaszcza finansowo, więc utrzymanie przez cały rok dwóch trenerów było zbyt kosztowne dla mnie. Dlatego chciałam wrócić do zatrudnienia tygodniowego, czyli na konkretne turnieje. Rozstaliśmy się w bardzo dobrej atmosferze, a Iain znalazł po prostu lepszą alternatywę i już rozpoczął współprace z inną zawodniczką – wyjaśnia Linette.
Treningi na Florydzie
Od poniedziałku będzie trenowała w Warszawie pod okiem kapitana biało-czerwonej drużyny Dawida Celta przed startem w Maladze (od 13 listopada).
– Zaraz po BJK Cup Finals planuję przygotowania do sezonu na Florydzie. A potem, przy tym kalendarzu, nie ma tak naprawdę czarów przy układaniu startów. Także na pewno na otwarcie będzie Brisbane i tak naprawdę nie wiemy z trenerem do końca co się stanie w kolejnym tygodniu, bo to zależy gdzie się dostanę do głównej drabinki. Teraz to planowanie wygląda inaczej, niż kiedyś i przede wszystkim muszę patrzeć czy się dostanę do „500-tki” WTA czy nie. Także na to przede wszystkim będę czekać, no i wiadomo wielkoszlemowy Australian Open, gdzie również pogram w deblu. Potem będziemy patrzeć jakie są możliwości i wybierać, bo nie ukrywajmy, ten kalendarz mógłby jednak wyglądać lepiej. Czeka mnie obowiązkowa „500” w hali w Linzu i potem powrót na Bliski Wschód, na korty zewnętrzne od razu. Nie lubię takich przeskoków. Rozumiem, iż miał być nowy kalendarz, ale nie miało to tak wyglądać. Nie miałyśmy jeździć na jeden tylko turniej na zupełnie inny kontynent – wyjawiła Magda.