Daria Kasatkina już przed Wimbledonem pokazywała, iż może w tym roku zajść na londyńskich kortach naprawdę daleko. Rosjanka nie sprostała co prawda w Berlinie Arynie Sabalence, ale już turniej w Eastbourne wygrała w wielkim stylu, pokonując po drodze m.in. Jasmine Paolini. Aspiracje do świetnego wyniku potwierdziła też w dwóch pierwszych rundach wielkoszlemowej rywalizacji, a zwłaszcza w drugiej. Zafundowała bowiem wówczas Brytyjce Yuriko Miyazaki dwa "bajgle", czyli zwyciężyła 6:0, 6:0.
REKLAMA
Zobacz wideo Sensacyjni wicemistrzowie Niemiec już prezentują nowych piłkarzy
Wimbledon 2024. Kasatkina miała potencjał na czarnego konia
Kolejną przeszkodą dla Rosjanki była Paula Badosa. Hiszpanka od początku roku szuka formy sprzed problemów z kontuzjami, które zmarnowały jej połowę 2023 roku. W Bad Homburg przegrała w ćwierćfinale z późniejszą triumfatorką zawodów Dianą Shnaider. Ale Wimbledon zaczęła od gnębienia czeskich tenisistek. Wygrywała bowiem bez straty seta z Karoliną Muchovą oraz Brendą Fruhvirtovą.
O kolejnym zwyciężaniu setów do zera w wykonaniu Kasatkiny nie mogło być zatem mowy, o czym Rosjanka gwałtownie się przekonała. W pierwszej partii przegrywała już 2:5, ale w kluczowym momencie odrobiła stratę przełamania, broniąc w międzyczasie piłki setowej. W kolejnym gemie wybroniła dwie kolejne, a potem doprowadziła do tie-breaka. W nim zdecydowaną większość wymian wygrywała ta zawodniczka, która nie serwowała. Rosjanka uratowała się jeszcze przy dwóch kolejnych setbolach, ale ostatecznie i tak przegrała 6:8.
Prawie trzy godziny bitwy! Badosa z największym triumfem od bardzo dawna
Drugą partię obie zaczęły od przełamania, ale potem już dość skutecznie pilnowały swojego podania, Aż do dziesiątego gema. Wówczas Kasatkina wywalczyła sobie jednego breakpointa, który tak się złożyło, iż był jednocześnie setbolem. Co więcej, wykorzystała go i doprowadziła do remisu w całym meczu. Z kolei w secie trzecim okazji do przełamań po obu stronach było sporo. Ogólnie w całym spotkaniu mieliśmy aż 30 breakpointów (18:12 dla Badosy), a Hiszpanka okazała się odrobinę lepsza w ich wykorzystywaniu.
To właśnie przechyliło szalę na jej korzyść w tym piekielnie wyrównanym spotkaniu. Jak bardzo wyrównanym? Dość powiedzieć, iż Badosa wygrała tylko trzy wymiany więcej niż Kasatkina (122:119). Pomógł jej z pewnością bardzo ryzykowny styl gry, który zapewnił 44 winnery, ale też 57 niewymuszonych błędów. Efekt był jednak pożądany. Hiszpanka wygrała ostatecznie 7:6(6), 4:6, 6:4 i odniosła prawdopodobnie najcenniejsze zwycięstwo w tym roku. Opłaciła się walka do samego końca w tym trwającym aż 2 godziny i 52 minuty meczu. Nagroda? Starcie w czwartej rundzie z lepszą z pary Dajana Jastremska (Ukraina) - Donna Vekić (Chorwacja).