Niemieccy skoczkowie mają kryzys może nie tak rozległy jak polscy, ale ich sytuacja przez cały czas jest nie do pozazdroszczenia. Zresztą w ostatnich tygodniach to Polacy - dzięki Pawłowi Wąskowi - mają wyższe najlepsze pozycje od gospodarzy zawodów w Willingen.
REKLAMA
Zobacz wideo Coming out polskiego skoczka! Kosecki: Mega szanuję taką postawę
Niemcy już tego nie kryją. "Nawet Polacy są od nas lepsi"
Na to zwrócił nam uwagę jeden z niemieckich kibiców. - Dla Polaków to pewnie trudny moment, ale macie Wąska. A my? Już choćby Polacy są od nas lepsi - śmiał się ubrany w narodowe barwy fan niemieckiej reprezentacji.
I ma rację. Wąsek ostatnio był choćby czwarty w zawodach PŚ w lotach w Oberstdorfie, dzięki niemu w ostatnich siedmiu konkursach polscy skoczkowie mają trzy miejsca w najlepszej dziesiątce. Niemcy mają ich więcej, ale tylko o cztery. Jednak ostatnie miejsce w najlepszej piątce u Polaków przyszło zaledwie dwa konkursy temu, a u Niemców musielibyśmy się cofnąć aż o osiem.
Szef niemieckich skoków mówi o możliwym ruchu Horngachera po katastrofalnym wyniku
W sobotę w Willingen Stefan Horngacher zapowiadał, iż krokiem do przodu byłoby trzech Niemców w najlepszej dziesiątce. A udało się zmieścić trzech Niemców, ale w punktującej "30". To katastrofalny wynik. Najwyżej sklasyfikowano Felixa Hoffmanna, który zajął 15. miejsce. Ostatni tak słaby indywidualny rezultat jakiegokolwiek Niemca w Willingen to 16. miejsce Martina Schmitta w konkursie z 2009 roku. Przez 16 lat Niemcom nie zdarzył się tutaj konkurs, w którym nie mieliby choćby jednego zawodnika w Top10.
- To był bardzo rozczarowujący rezultat dla naszego zespołu. Tylko Felix Hoffmann z grupy krajowej wypadł nieźle, dla niego to 16. miejsce to naprawdę dobry wynik. Ale reszta? To zawód. Nastały trudne dni dla niemieckich skoczków i musimy podjąć decyzję, co zrobić z kolejnymi zawodami w Lake Placid i Sapporo. Nie wiem, czy każdy skoczek tam pojedzie, być może zrobimy pewne specjalne zgrupowanie. Zobaczymy. Na razie walczymy, żeby uporać się z naszymi kłopotami. Gdy jest dobrze, możesz tu stać i się cieszyć, ale gdy jest gorzej, nie powinieneś stąd odchodzić z żalem, tylko trwać przy zespole - mówi Sport.pl szef niemieckich skoków, Horst Huettel.
W niedzielę nie zapowiada się na dużo lepsze wyniki, a piątkowe podium w mikście - jeszcze po oskarżeniach Timiego Zajca o "wciągnięcie Niemców na podium" przez jury - raczej nie będzie w stanie ich wystarczająco pocieszyć. - Te słowa to szaleństwo. Każdy, kto zna Timiego, wie, iż to bardzo emocjonalny chłopak. Czasem z takim podejściem przesadzi. jeżeli przeprosił, to z mojej strony jest wszystko w porządku - wskazuje Huettel.
Pierwsze MŚ od 15 lat bez medalu dla Niemców? Na razie piszą o "Debakel" w Willingen
Niemieckie media opisały to jednym słowem: "Debakel", czyli "klęska". - Nie wiem, co zrobić, żeby nasze wyniki wyglądały lepiej, ale pracujemy nad tym - powiedział telewizji ARD w przerwie sobotnich zawodów Stefan Horngacher. Brzmiał bezradnie, choć stara się dalej robić dobrą minę do złej gry. Ciekawi, iż znowu dzieje się to samo: tak jak w zeszłym roku po świetnym początku sezonu forma Niemców zalicza ogromny zjazd po Turnieju Czterech Skoczni w kierunku końcówki sezonu.
Tylko iż wtedy mieliśmy sezon bez wielkiej imprezy poza MŚ w lotach na Kulm rozgrywanych w styczniu. Z nich wywieźli srebro Andreasa Wellingera i brąz w drużynie. A teraz przed nami wciąż najważniejsze w tym roku zawody - mistrzostwa świata w Trondheim. Na razie trudno uwierzyć, iż Niemcom uda się na nie pozbierać. Ostatnia duża impreza bez medalu Niemców to mistrzostwa świata w lotach w 2010 roku, minęło 15 lat.
- Na razie nie myślimy o tym, co może się tam wydarzyć, wciąż pozostały nam trzy tygodnie. Przed Planicą było podobnie, dwa lata temu po drodze do MŚ też nie byliśmy w dobrej formie. Może nie było aż tak źle, ale brakowało nam trochę do najlepszych. Potem wypracowaliśmy medale w Słowenii. Zobaczymy, jak będzie tym razem, ale chcemy, żeby wyszło podobnie - przyznaje Horst Huettel.
23,5 tysiąca kibiców w Willingen, a na trybunach polska flaga, której się nie spodziewaliśmy
Szkoda jedynie tego tłumu 23,5 tysiąca kibiców, którzy zjawili się na skoczni. To komplet, maksimum, ile może pomieścić obiekt w Willingen. Choć oczywiście Niemcy choćby bez wyników swoich skoczków bawią się dobrze, ale gwałtownie opuszczają Muehlenkopfschanze i idą do namiotów, gdzie mogą kupić piwo i poimprezować, albo do lokalnych barów i pubów.
Te 23,5 tysiąca fanów w Willingen to oczywiście nie tylko Niemcy. Jest tu choćby sporo Polaków. A iż skoczkowie przechodzą tu wyjątkowo blisko niektórych trybun to zwykle przejście od opuszczenia zeskoku do szatni trwa dobrych kilkadziesiąt minut. Doceniają to jednak i przy każdym stają, nie odmawiają zdjęć czy podpisów. Chyba iż kibice się pospieszą i poproszą ich o nie już w kwalifikacjach czy po pierwszej serii. Wtedy tłumaczą, iż więcej czasu i mniej nerwów przy tym jest już po konkursie.
Polskich kibiców wyróżniają tradycyjnie trąbki, ale też dużo flag, niektóre tradycyjnie z wielkimi napisami. Głównie nazw miejscowości, ale jedna, wywieszona w dobrze widocznym miejscu na skoczni przykuwa uwagę pewnym imieniem i nazwiskiem Grzegorza Brauna, posła i kandydata na prezydenta. Takiej zobaczyć na zawodach Pucharu Świata się nie spodziewaliśmy.
Kibice na skoczni w Willingen podczas zawodów Pucharu Świata Screen Eurosport
Do tej pory polscy fani, podobnie jak niemieccy, też nie mieli wiele do celebrowania - w konkursie mikstów Polska zajęła dopiero dziewiąte miejsce i odpadła już po pierwszej serii rywalizacji, a w pierwszym, sobotnim konkursie indywidualnym najlepszym zawodnikiem kadry Thomasa Thurnbichlera był 14. Dawid Kubacki. Dla niego to niezły rezultat, ale chciałoby się, żeby cały zespół miał jeszcze choćby jednego zawodnika w Top10.
Może doczekamy się go w niedzielę? Do ostatniego konkursu w Willingen, który rozpocznie się o 16:10, awansowała cała piątka Polaków, a najlepszym w kwalifikacjach był znów Kubacki, tym razem na 15. miejscu. Relacja na żywo z zawodów na Sport.pl, a transmisja w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.