Tak Raków rozpoczął nowy sezon Ekstraklasy. VAR anulował rzut karny

5 godzin temu
Nie wszyscy nasi reprezentanci w europejskich pucharach skompromitowali się w tej kolejce. Raków Częstochowa nie podzielił losu Lecha Poznań oraz Jagiellonii Białystok i wygrał 1:0 na wyjeździe z GKS-em Katowice. Sam mecz był bardzo słaby, emocji tyle, co kot napłakał. Zdecydowała jedna składna akcja i bardzo pewne wykończenie gwiazdora częstochowian.
- Na dziś mamy gotowych 12-13 zawodników z pola. Oni będą musieli wziąć na siebie ciężar i odpowiedzialność za grę w pierwszych spotkaniach - takie słowa wypowiedział na konferencji przedmeczowej trener Marek Papszun. Raków w rzeczy samej nie miał latem lekko. Środek pola musiał zostać zbudowany niemalże od zera. Gustav Berggren odszedł do USA, Władysław Koczerhin zerwał więzadła, Ivi Lopez wypadł też na kilka tygodni. W pierwszym meczu sezonu duet środkowych pomocników stworzyli nowi zawodnicy, czyli Karol Struski (sprowadzony z Arisu Limassol) i ściągnięty z GKS-u Katowice Oskar Repka.


REKLAMA


Zobacz wideo Syn Jana Urbana skradł show! "Będę musiał się przejechać"


Pucharowicze jak dotąd w tej kolejce porażająco słabi. Raków nie chciał wpisać się w trend
Repka, który już na dzień dobry dostał okazję gry przeciwko byłemu klubowi. GKS jak dotąd skupił się na wzmacnianiu się solidnymi ligowcami. Aleksander Paluszek ze Śląska Wrocław, Jakub Łukowski z Widzewa Łódź, Maciej Rosołek z Piasta Gliwice, czy duet z Pogoni Szczecin: Marcel Wędrychowski i Kacper Łukasiak. Wszyscy oni zasilili GKS, którego celem było powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu, gdy nie był choćby na moment zagrożony spadkiem i skończył ligę na świetnym dla beniaminka 8. miejscu.


Patrząc na wyniki innych pucharowiczów w tej kolejce, czyli Lecha Poznań i Jagiellonii Białystok, fani Rakowa mogli być nieco przestraszeni, iż ich nękaną kłopotami kadrowymi drużynę czeka podobny los. Przypomnijmy, iż Lech przegrał u siebie 1:4 z Cracovią, a Jagiellonię 0:4 na jej boisku rozgromił beniaminek Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Pierwsza połowa nie zwiastowała jednak masakry w wykonaniu żadnej ze stron. Raków posyłał w pole karne rywali sporo dośrodkowań, ale bez efektu. Najbliżej był 31. minucie Jonatan Braut Brunes, który otrzymał podanie od Michaela Ameyawa, jednak minimalnie spudłował.


Wystarczyła jedna składna akcja
Na szczęście dla Rakowa ich rywale byli jeszcze mniej skuteczni w działaniach. GKS trafił co prawda do siatki w 25. minucie, gdy w polu karnym znalazł się stoper Arkadiusz Jędrych i na raty pokonał Trelowskiego. Zrobił to jednak z pozycji spalonej. To tyle z konkretów od nich. Statystycznie nie oddali w pierwszej połowie choćby celnego strzału, bo przy ofsajdzie się nie wlicza. To było mizerne 45 minut.
Raków długo nie potrafił wymienić kilku podań po ziemi blisko pola karnego rywali, ale jak już się w końcu udało, efekt był natychmiastowy. W 51. minucie Repka podał do Ameyawa, ten znalazł w polu karnym Brauta Brunesa, a kuzyn Erlinga Haalanda ładnie odwrócił się z piłką, po czym precyzyjnie strzelił w dolny róg bramki Dawida Kudły. Akcja prosta, ale skuteczna (obrońcy GKS-u postanowili nie przeszkadzać).


Raków nie musiał, GKS nie potrafił. Ciężkostrawny mecz w Katowicach
W poprzednim sezonie częstochowianie w takich sytuacjach najczęściej przechodzili do wyrachowanej, niezbyt efektownej gry. Tak też było i tym razem. Inna sprawa, iż niespecjalnie mieli się przed czym bronić, bo GKS był w tym meczu bardzo, ale to bardzo bezzębny. W efekcie ten mecz stał się naprawdę trudny do oglądania.
Dopiero w końcówce zawodnicy nieco przyspieszyli. W 86. minucie Aleksander Buksa ładnie przepchnął się w polu karnym, ale strzał oddał minimalnie niecelny. Chwilę później stuprocentową szansę na gola na 2:0 miał Adriano Amorim, ale trafienie w większości odsłoniętą bramkę z pięciu metrów przerosło jego możliwości. Na jego szczęście to się nie zemściło, a Raków w ostatniej minucie dostał rzut karny za faul Kudły na Leonardo Rochy. Na chwilę, bo sędzia Przybył jeszcze obejrzał to na monitorze VAR i uznał ostatecznie, iż przewinienia nie było.
Raków wygrał 1:0 i został pierwszym (oraz jedynym, bo mecz Legii Warszawa z Piastem Gliwice przełożono na prośbę wracających z Kazachstanu warszawian) naszym reprezentantem w Europie z triumfem w tej kolejce. W czwartek 24 lipca o 21:00 częstochowianie zagrają u siebie ze słowacką Żiliną w ramach II rundy eliminacji Ligi Konferencji.
GKS Katowice - Raków Częstochowa 0:1 (Brunes 51')


GKS: Kudła - Czerwiński (89. Gruszkowski), Jędrych, Klemenz - Wasielewski, Łukasiak (66. Wędrychowski), Kowalczyk, Galan - Błąd (89. Łukowski), Nowak - Rosołek (66. Buksa)
Trener: Rafał Górak
Raków: Trelowski - Mosór, Arsenić, Svarnas - Tudor, Repka, Struski (66. Seck), Plavsić (66. Otieno) - Ameyaw (90. Diaby-Fadiga), Makuch (83. Amorim) - Brunes (83. Rocha)
Trener: Marek Papszun
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Żółte kartki: Jędrych (GKS) - Struski (Raków)
Idź do oryginalnego materiału