Patrząc realistycznie, Turniej Czterech Skoczni dla Polaków skończył się już w poniedziałek w Oberstdorfie. Kacper Tomasiak zajął 15., a Kamil Stoch 18. miejsce w pierwszych zawodach. I to nie tak, iż to złe wyniki - obaj Polacy są w szerokiej czołówce stawki na początku rywalizacji. Ale straty - blisko 40 i 45 punktów do lidera, około 20 do okolic podium - są zbyt duże, żeby dalej widzieć ich wśród najważniejszych zawodników Turnieju. Raczej musimy przyjąć do wiadomości, iż kolejny raz - już w trzeciej edycji z rzędu - nasi zawodnicy nie odegrają kluczowej roli w tych prestiżowych zawodach.
REKLAMA
Zobacz wideo Oto szansa dla polskich skoczków. Można odetchnąć
Tak Niemcy zareagowali po skokach Kamila Stocha. Wyjątkowe obrazki w Oberstdorfie
Jasne, iż było to do przewidzenia. Przecież nie spodziewaliśmy się pięciu Polaków w top 10. Wiadomo, iż jakiekolwiek wysokie oczekiwania byłyby przesadą. Jednak jedno jest oczywiste: żeby ekscytować się całą rywalizacją, dalej tak samo nią żyć, trzeba pozostać w ścisłej, a nie szerokiej czołówce po Oberstdorfie. Poniedziałkowe skoki Stocha i Tomasiaka dały nam trochę euforii - biorąc pod uwagę ich sytuację, patrząc tylko na nich, były całkiem dobre. Rzecz w tym, iż 25 tysięcy kibiców, które zrobiło na Schattenbergschanze ogromne święto, nie wiwatowało po nich tak, jak na część tych bijących się o zwycięstwo - przede wszystkim zwycięzcy, Domena Prevca. Owszem, w chwilach, gdy lądował Stoch, robiło się nieco głośniej - po drugiej serii polski mistrz, który tym sezonem kończy karierę, został pożegnany dodatkowym aplauzem widowni. To dowód na to, jakim cieszy się tu szacunkiem. Ale na niezłe skoki Polaków Niemcy głównie kiwali głową. Z uznaniem, ale nie zachwytem. Tymczasem po tym, co robił Prevc, czy Austriacy, niektórzy się za nią łapali.
Wracając do miejsc Polaków - na Turnieju liczy się, żeby być w czubie i walczyć z najlepszymi. jeżeli nie masz takich możliwości, to zainteresowanie twoimi występami w naturalny sposób spadnie. A wyłączając Tomasiaka i Stocha, to występ reszty naszej kadry był po prostu bardzo słaby.
I jeżeli wszyscy Polacy do Oberstdorfu przyjechali z nadziejami na walkę w Turnieju - a o tym, myśląc pozytywnie, mówili nam po kwalifikacjach w niedzielę - to konkursy w Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen część z nich może już potraktować zupełnie inaczej. I zacząć myśleć o czymś innym, być może o wiele ważniejszym w ich sytuacji.
20 sądnych dni Polaków. To był symbol ich wewnętrznej walki
Paweł Wąsek, Maciej Kot i Piotr Żyła - dla nich reszta Turnieju Czterech Skoczni zamieni się zatem w przestrzeń do walki, ale już nie o Złotego Orła. A o co? Dobrze symbolizują to okoliczności, w których w pierwszej serii w Oberstdorfie wystartowali Maciej Kot i Paweł Wąsek.
Dwóch Polaków zmierzyło się w tej samej parze systemu KO i walczyło ze sobą o awans do finałowej rundy. Niestety, była to jedna z najmniej emocjonujących par konkursu. Kibiców nie porwał ani skok Wąska, a już na pewno nie ten Kota, po którym na skoczni zrobiła się cisza. Niestety, obaj wrócili do skoków, które nie dają dużo nadziei na dobre rezultaty.
Wewnętrzna rywalizacja, taka jak w tej jednej parze z pierwszej serii w Oberstdorfie, będzie się toczyć w polskiej kadrze przez najbliższe 20 dni. Tyle pozostało do wyboru składu na igrzyska olimpijskie. Dla niektórych to będą prawdziwie sądne dni.
Kto na igrzyska? Na razie wiemy, kogo ma zabraknąć
Wiosną w polskim związku nie dopuszczano innej możliwości niż wyjazd do Włoch czterech naszych skoczków. Już na początku sezonu stało się jasne, iż musimy myśleć raczej o trzech. Teraz praktycznie nie ma już innego wyjścia. Czas zająć się pytaniem: kto w tej "świętej trójcy" się znajdzie?
Wiemy, kogo raczej w niej nie będzie. Żeby mieć szansę na wyjazd na igrzyska, Aleksander Zniszczoł, czy Dawid Kubacki - zesłani na zawody Pucharu Kontynentalnego - musieliby wywalczyć dodatkowe miejsce startowe dla Polski. Ten pierwszy prezentował poziom, który mógłby na to pozwolić, tylko w pojedynczych skokach. Za to Dawid Kubacki stanął na podium pierwszego konkursu w Engelbergu, ale w drugim słabszy skok w finałowej rundzie, sprawił, iż przegrał rywalizację o powiększoną kwotę dla Polaków. I tym samym nie zdobył sobie szansy na dalsze pokazywanie się w Pucharze Świata.
Żeby powrócić do składu Polaków, Kubacki potrzebowałby teraz słabszej formy jednego z zawodników, którego trener Maciej Maciusiak miałby wymienić. Trener naszej kadry w rozmowie ze Sport.pl zapowiadał, iż nie zamyka sobie takiej możliwości choćby w trakcie Turnieju Czterech Skoczni. - Zostawiam sobie otwartą furtkę. Zwłaszcza, jak ktoś się będzie męczył. Wiemy, jak ciężki jest Turniej, gdy coś nie idzie. Będą różne możliwości, będzie można reagować - mówił szkoleniowiec. Na razie trudno się jednak tego spodziewać: Polacy na TCS nie skaczą najlepiej, ale żaden z zawodników nie wyróżnia się najgorszą formą. jeżeli trzeba byłoby kogoś odstrzelić, tak naprawdę można byłoby wylosować, kto to będzie. Inna sprawa, iż choćby wyniki Kubackiego nie gwarantują, iż ta zmiana coś realnie odmieni w obrazie rezultatów całej kadry.
Sprawdź też: Legenda skoków nie może się nachwalić Polaka. Co za słowa
Coraz więcej wskazuje, iż Kubacki, jedyny polski medalista poprzednich igrzysk olimpijskich, do Włoch nie pojedzie. A przynajmniej, iż jeżeli dostanie szansę walki o taką możliwość, to będzie miał niezwykle trudne zadanie. Paradoksalnie jest jednym z zawodników, którzy spełniają kryteria wyboru do składu - jest jednym z dwóch najlepszych Polaków Top25 rankingu olimpijskiego. Jednak ten już kilka tygodni temu przestał mieć raczej większe znaczenie. One wciąż wskazują, iż na igrzyska mieliby pojechać Paweł Wąsek i Dawid Kubacki dzięki rankingowi, a do tego jeden skoczek wybrany przez trenera - zatem pewnie Kacper Tomasiak. Ale i Maciej Maciusiak i prezes PZN Adam Małysz deklarowali, iż nie będą się ich trzymać dla zasady. A my trzymamy ich za słowo.
Bez stabilizacji, bez spokoju. Pozytywne sygnały są, ale tylko pojedyncze
Sam potencjał polskiej kadry najlepiej będzie oceniać po całym Turnieju Czterech Skoczni. Na razie w sprawie ich skoków możemy być pewni chyba tylko tego, którego dnia są oddawane. A i tak w ciągu kilku godzin wszystko potrafi się kilka razy wywrócić i zmienić. Stabilizacja? Polacy wyglądają w tym sezonie tak, jakby zapomnieli, iż takie słowo istnieje w słowniku.
Czasem za gwałtownie ich skreślamy, patrząc na wyniki jakiejś pojedynczej serii. Z drugiej strony, nie możemy też wpadać w ekscytację, gdy niezłe wyniki w jednym skoku zostaną zaprzepaszczone już w kolejnym. Polska kadra bywa bezbarwna, ale to nie jej pełna, prawdziwa twarz. Mizeria przeplata się z nadzieją, którą wywołuje maksymalny potencjał zawodników. Ten wskazuje, iż stać ich na wysokie pozycje w stawce. Pokazują go jednak zbyt rzadko, żeby oglądając ich występy tej zimy, pozostawać optymistą.
Będąc realistą, po wszystkich seriach Oberstdorfie powiemy, iż u Polaków w zasadzie kilka się zmieniło. Wyniki konkursu nie wyglądają najgorzej, ale dalej wiemy, iż nic nie wiemy. O ich formie trudno powiedzieć coś, co kolejnego dnia nie zostałoby podważone - pozytywnie lub negatywnie. Skaczą w kratkę i desperacko szukamy tej zimy stabilności, której niestety nie widać. Taki jest obraz całości. Słabsze wyniki "reszty" przykrywa kołderka z miejsc w Top20 Stocha i Tomasiaka. Na razie jest jednak dość krótka. Wiele wystaje. To, co chciałoby się zakryć, aż za dobrze widać.
Z jednej strony na igrzyskach będzie się jednak liczyło to, co na wierzchu - skoro pojedzie trzech zawodników, to dwóch w szerokiej czołówce daje szansę na wejście o poziom wyżej na przestrzeni kilku tygodni. U Tomasiaka każdy tak dobry wynik to wartość dodana, coś, czego nie powinniśmy brać za pewnik. U Stocha jeszcze chwilę temu była dyspozycja na miarę spadku o kilkanaście pozycji niżej niż teraz. To pozytywne sygnały. Ale to jasne, iż żeby być spokojnym, potrzebujemy ich o wiele więcej. Jak się rozochocimy, to powiemy nawet, iż mogłyby być wyraźniejsze. Przecież ciągle tęsknimy za tymi zimami, gdy na Turniej Czterech Skoczni przyjeżdżaliśmy, by w żartach od działaczy czy członków innych kadr słyszeć: "To kto drugi? Bo, iż wy przyjechaliście walczyć o zwycięstwo, to wiem".

2 godzin temu












