Gdy Alexander Sorloth w meczu ligowym Atletico Madryt - FC Barcelona w 70. minucie trafiał na 2:0, wydawało się, iż to koniec. Koniec wspaniałej serii Wojciecha Szczęsnego w katalońskim klubie. Piętnaście meczów bez porażki i na tym Polak miał poprzestać. Jednak nic z tego. Gol Roberta Lewandowskiego na 1:2 uruchomił ofensywną maszynę Hansiego Flicka, która jak się rozpędziła, to rozjechała Atletico bardzo brutalnie. Cztery gole, triumf 4:2, Szczęsny wciąż niezwyciężony. Nieźle jak na kogoś, kto jeszcze na początku września zeszłego roku mógł planować np. wypad na ryby, ciesząc się emeryturą.
REKLAMA
Zobacz wideo Po tym pytaniu Lewandowskiemu aż zaświeciły się oczy. "Kuszące"
Szczęsny już nie chciał futbolu. Jednak futbol przez cały czas chciał Szczęsnego
Barcelona jest liderem La Liga, a po niespodziewanym odpadnięciu Liverpoolu w 1/8 finału, także głównym faworytem do wygrania Ligi Mistrzów. Szczęsny już dokonał czegoś niesamowitego, ale wygranie tych trofeów wyniosłoby całą tę historię na jeszcze wyższy poziom. Tymczasem zdaniem Amerykanów, ona już jest "historią sezonu" w światowej piłce. Polakowi artykuł poświęciła internetowa strona telewizji ESPN.
Amerykańscy dziennikarze podkreślili, iż nasz rodak przeszedł ekspresową drogę od kogoś bez chęci do gry w piłkę, do jednego z liderów prawdopodobnie najmocniejszego zespołu na świecie. - Nieco ponad 200 dni temu Wojciech Szczęsny nie miał już do tego serca. Wiemy o tym, ponieważ właśnie w ten sposób ogłosił swoje odejście na emeryturę. Reprezentant Polski zrzekł się kilku milionów euro wynagrodzenia od Juventusu i odszedł ze sportu, w którym jego osiągnięcia przerosły „nawet jego najśmielsze marzenia". Emerytura trwała ledwie miesiąc. Kontuzji doznał Marc-Andre Ter Stegen, a Barcelona użyła Roberta Lewandowskiego, by zadzwonić do Polaka i go przekonać - czytamy.
Flick zrobił wszystkim na przekór. Dziś może triumfować
Amerykanie zwrócili uwagę na początkowy sceptycyzm, gdy Hansi Flick dał mu miejsce w składzie kosztem Inakiego Peni. - Kiedy 34-latek niespodziewanie został bramkarzem pierwszego wyboru, a wychowanek akademii Inaki Pena został zdegradowany, zapanowała konsternacja i spory chaos. Niemniej Hansi Flick wyrzucił Penę i awansował faceta, który zrezygnował z futbolu i zajął się paleniem, zakupami spożywczymi i oglądaniem śródziemnomorskiego zachodu słońca w Marbelli - pisze autor artykułu Graham Hunter.
Złe wspomnienia? Ławka? Szczęsny pokonał wszystko i napisał historię jak nikt inny
Dziennikarz zauważył też, iż w tym wszystkim Barcelona była przecież klubem, który mógł mu się źle kojarzyć. - Jego debiut w Lidze Mistrzów przypadł na mecz z Barceloną Pepa Guardioli w Londynie, który Arsenal wygrał 2:1. Ale w rewanżu na Camp Nou, w 17 minucie, zwichnął palec radząc sobie ze strzałem Daniego Alvesa i zszedł z boiska kontuzjowany, a potem Arsenal został wyeliminowany (2:1, 1:3 w 1/8 finału w marcu 2011 roku przyp. red.) - czytamy.
- Jednak dziś to wielkie, polskie serce bije szybciej. Znalazł się na szczycie La Liga, stał się faworytem do awansu do półfinału Ligi Mistrzów, a już teraz mówi się o przedłużeniu kontraktu, co może nastąpić przed jego 35. urodzinami w przyszłym miesiącu. Panie i panowie: Wojciech Szczęsny jest historią tego sezonu. Jego powrót z emerytury przekroczył już granicę marzeń - podsumowuje ESPN.