Southampton po awansie do Premier League na razie spisuje się fatalnie. Po 12. kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem czterech punktów i coraz więcej wskazuje na to, iż będzie musiało znów pogodzić się ze spadkiem. Przez ostatnie lata wielu Polaków przewinęło się zarówno przez szatnię tego klubu, jak i boiska Premier League.
REKLAMA
Zobacz wideo Rafał Sobański komentuje porażkę z Warszawą. "Szanse były, ale ich nie wykorzystywaliśmy"
Wieloletni pracownik Southampton wspomina Boruca. I nagle rzucił historią z przeszłości
Pracujący od 25 lat w Southampton kitman postanowił wspomnieć o Polakach, którzy w przeszłości reprezentowali właśnie barwy jego klubu. Pierwszy z nich przyszedł mu do głowy bez żadnego namysłu. -Jedyny, niepowtarzalny Artur Boruc - rozpoczął - Co mogę o nim powiedzieć? Za każdym razem, gdy wchodził do pomieszczenia, to od razu wypełniał je śmiechem i euforią - przekazał w rozmowie z Viaplay.
Przyznał, iż były bramkarz, który rozegrał dla Southampton 50 spotkań, prezentował na boisku ogromne doświadczenie i profesjonalizm. - Miał wysokie wymagania, co sprawiało, iż ciągnął za sobą drużynę. Poza boiskiem dusza towarzystwa. Kiedy myślę o nim, to nie da się nie uśmiechnąć - stwierdził. I przywołał zabawną historię z udziałem polskiego piłkarza. - Mam nadzieję, iż mi to wybaczy... Nie mogłem go znaleźć po meczu, a okazało się, iż siedział w moim samochodzie ze sprzętem - wspominał Mark Forbes.
- Zdążył się już wykąpać, przebrać i po prostu palił sobie papierosa. Wszyscy go szukali, a on chciał mieć po prostu pięć minut spokoju. Spojrzał na mnie i wypalił: gdyby coś, to mnie nie widziałeś. Oczywiście nic nie powiedziałem, nie chciałem podpaść Arturowi - wyznał. Dodał, iż Boruc chętnie nawiązywał kontakt z fanami. - Regularnie podczas meczów rozmawiał z ludźmi za bramką. Zawsze wiele wymagał również od nas, ludzi z zaplecza, tak, by wszystko było odpowiednio przygotowane. Ale zawsze przychodził, dziękował i doceniał to, co zrobiliśmy - skwitował.
Co za słowa o Janie Bednarku. "Lider, który stara się dać z siebie wszystko"
Innym Polakiem, którego pamięta z czasów gry dla Southampton, był popularny napastnik. - A, Grzegorz (Rasiak - red.) - uśmiechnął się - Strzelił dla nas wiele ważnych goli. Bardzo miły w stosunku do sztabu, ciężko pracujący dla zespołu. Poza boiskiem uwielbiam jeść kanapki z szynką, które zawsze dla niego załatwiałem. Świetny gość, który odpowiadał za atak przez kilka lat - przekazał.
W tym samym czasie co Rasiak, piłkarzem Southampton był też Marek Saganowski. - Tom Cruise w filmie Top Gun - zażartował kitman. - Uwielbiał motocykle. Marek bardzo lubił oglądać Grand Prix, jeździł na wyścigi. Gdyby mógł, to by codziennie przyjeżdżał na trening na swoim motorze - zdradził. Ma również wyrobione zdanie o Bartoszu Białkowskim. - Szalenie miły facet, pozostajemy w kontakcie - opowiadał.
Na koniec wypowiedział się o aktualnym obrońcy klubu Janie Bednarku. - To osoba, która wpasowuje się w folklor tego miasta. Yanny B. - tak go nazywamy. Na boisku bardzo profesjonalny. Lider, który stara się dać z siebie wszystko dla klubu. Widziałem, jak zmieniał się na przestrzeni lat. Teraz nie pozostało ojcem drużyny, ale jest bardzo doświadczony i jest w stanie dawać rady młodym graczom - przyznał.
Były piłkarz Lecha Poznań ma już na koncie 232 meczów w barwach Southampton. I choć w ostatnich latach bywało różnie, to teraz trudno sobie wyobrazić skład bez niego. - Wymaga wysokich standardów od siebie, od otaczających go osób, co jest świetne. (...) Jest połączeniem między starymi polskimi piłkarzami z przeszłością w Southampton a teraźniejszością - podkreślił, zaznaczając, iż jest pewny, iż w przyszłości Bednarek sprowadzi do zespołu innych polskich piłkarzy.