jeżeli ktoś w niedzielny poranek obudził się zaspany, to z pewnością mógł pobudzić go finał turnieju WTA 500 w Seulu. Iga Świątek zaczęła słabo - pierwszego seta przegrała 1:6 - ale wraz z trwaniem starcia z Jekateriną Aleksandrową, poziom gry Polki wzrastał. Rosjanka także prezentowała bardzo jakościowy tenis, dzięki czemu pojedynek był bardzo emocjonujący. Druga partia była niezwykle wyrównana, doszło do tie-break, w którym Świątek była górą (7:3). Podobnie układał się finałowy set. Obie zawodniczki miały swoje szanse, ale w końcówce to wiceliderka rankingu WTA okazała się górą. Po dwóch godzinach i 46 minutach gry wygrała 1:6, 7:6(3), 7:5.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki "boiskowym" synem Urbana? "Miałem z nim wyjątkową relację w Legii"
Tak Abramowicz potraktowała Świątek
- Chcę też podziękować swojemu zespołowi, przepraszam za to, iż jestem... czasem trudna. Dziękuję za waszą cierpliwość, bo to nie był łatwy tydzień. Dzięki, iż ze mną zostaliście. Chcę też podziękować organizatorom i sponsorom, zwłaszcza głównemu sponsorowi. To był niesamowity tydzień. Nigdy tu nie byłam, więc doświadczenie tej świetnej atmosfery, wszystkiego w Korei było przyjemnością - powiedziała po meczu Iga Świątek, która jeszcze przed oficjalną ceremonią z przemówieniem, podbiegła do swojego sztabu, aby cieszyć się razem z nimi.
Polka przybiła piątki ze swoim teamem, m.in. z Darią Abramowicz, która z euforii potargała za daszek czapkę Świątek. Potem tenisistka przybiła piątkę także z Wimem Fissettem, a belgijski szkoleniowiec wraz z Abramowicz w emocjonalny sposób powiedzieli jeszcze kilka słów w jej kierunku. Psycholożka Świątek gestykulowała palcem w jej kierunku.
Iga Świątek nie ma za bardzo czasu w euforia czy odpoczynek, bo już za chwilę startuje turniej WTA 1000 w Pekinie. Polka będzie w nim rozstawiona z jedynką, albowiem z gry wycofała się Aryna Sabalenka.