Tai Woffinden nie składa broni. Legendarny brytyjski żużlowiec, który w marcu doznał bardzo poważnych obrażeń podczas sparingu Texom Stali Rzeszów w Krośnie, robi wszystko, by jak najszybciej wrócić do ścigania. Ostatnie wieści dają fanom ogromną nadzieję – „Tajski” nie tylko odzyskał sprawność ruchową, ale wrócił mu także humor i motywacja do dalszej walki.
Obecnie Woffinden opuścił już szpital w Rzeszowie i kontynuuje rehabilitację bliżej swojego miejsca zamieszkania. W mediach społecznościowych chętnie dzieli się zdjęciami z dziećmi i pokazuje, iż jego stan zdrowia znacząco się poprawia. Fani żużla mogli odetchnąć z ulgą, widząc postępy trzykrotnego mistrza świata.
Przypomnijmy, do dramatycznego wypadku doszło 30 marca. Podczas jednego z biegów doszło do karambolu, w którym uczestniczyli m.in. Franciszek Majewski, Bartosz Bańbor, Jakub Jamróg oraz Tai Woffinden. Motocykle z ogromnym impetem uderzyły w dmuchaną bandę, a zawodnicy upadli pod nią. Woffinden doznał najcięższych obrażeń, w tym licznych złamań i urazów wewnętrznych.
Choć wielu obawiało się, iż to koniec kariery Brytyjczyka, on sam nigdy nie przestał wierzyć w powrót. W rozmowie z menadżerem Texom Stali Rzeszów, Pawłem Piskorzem, powiedział jasno:
– Tai kilka dni temu zadzwonił i powiedział: „Paweł, myślałem, iż wrócę na finał, ale chyba muszę wrócić wcześniej. Szykuj się, bo koniec lipca – początek sierpnia wskakuję do składu”. To jest człowiek ze stali. To pokazuje, jak ogromne znaczenie ma mentalność i nastawienie w powrocie po kontuzji – podkreślił Piskorz podczas transmisji na Motowizji.
Historia Woffindena to kolejny dowód na niezwykłą determinację żużlowców. Podobnie jak Patrick Hansen, który wrócił po urazie kręgosłupa, „Tajski” zamierza zakończyć karierę na własnych zasadach, a nie przez los. Celem jest powrót na tor jeszcze w tym sezonie i wsparcie Stali Rzeszów, która w tej chwili znajduje się w trudnej sytuacji ligowej.

