Szkolnikowski przejechał się po TVP ws. Ligi Mistrzów. "Dyletanctwo"

1 godzina temu
Bieżący sezon Ligi Mistrzów jest pierwszym od dawna, którego nie pokazuje Telewizja Polska. TVP już w poprzednich rozgrywkach miało jedynie sublicencję i to dość marną, bo choć tradycyjnie pokazywali jeden mecz w środę, to było to spotkanie drugiego wyboru. Nie mieli praw do największych hitów. Całą sprawę bardzo ostro skrytykował były dyrektor TVP Sport Marek Szkolnikowski. Na kanale WeszłoTV na YouTube nie zostawił na obecnych działaczach suchej nitki.
"Nie stać nas na nią. Prawa do Ligi Mistrzów należą do jednych z najdroższych na rynku. Jest to absolutny top, jeżeli chodzi o koszty zakupu" - tak o zakupie praw do transmisji LM mówił w sierpniu dla Przeglądu Sportowego Onet dyrektor TVP Sport Jakub Kwiatkowski. Najlepsze klubowe rozgrywki w Europie w rzeczy samej zniknęły z Telewizji Polskiej. Choć już wcześniej nie było z tym zbyt kolorowo, a w zeszłym sezonie na TVP spadło mnóstwo krytyki.

REKLAMA







Zobacz wideo



Miliony złotych za mecz. Ale nie Barcelony. Ani Realu. Liverpoolu najpewniej też nie
Stacja w zeszłym roku zapłaciła Canal+ Sport, wedle medialnych doniesień, aż 13,5 mln euro za sublicencję. Łącznie wyszło 17 meczów. Jednak była to sublicencja z wieloma ograniczeniami. Przede wszystkim TVP nie mogło w środowy wieczór wybrać dowolnego granego wówczas meczu. Miało drugi wybór, czyli jeżeli np. największym hitem był mecz Liverpoolu z Realem Madryt, tego TVP pokazać nie mogło. Całą sytuację i decyzję Telewizji Polskiej o podpisaniu takiej umowy bezlitośnie skrytykował Marek Szkolnikowski. Jego zdaniem coś takiego nie miało najmniejszego sensu. Szczególnie iż TVP nie pokazywało tego, na czym przeciętnemu polskiemu widzowi zależy najbardziej.


- Telewizja Polska w likwidacji podpisała rok temu jedną z najbardziej kuriozalnych umów w historii praw sportowych. Poziom dyletanctwa wybił ponad skalę. Kupili sublicencję od Canal+ na 17 meczów Ligi Mistrzów za 13,5 miliona euro. Czyli prawie 800 tysięcy euro za mecz. Czyli 3,5 miliona złotych. Ale nie za mecz pierwszego wyboru, tylko drugiego wyboru w środę, czyli de facto trzeciego lub czwartego wyboru ogólnie, bo są też mecze wtorkowe. Powtarzam to, żeby dobrze wybrzmiało. 3,5 miliona za mecz Club Brugge czy RB Lipsk. To tak jakbyście wydali fortunę na samochód, a okazałoby się, iż ma przekręcony licznik, zamiast automatu jest manual, trójka nie wchodzi, a do tego jest na gaz - powiedział Szkolnikowski.


Lewandowski nie dla widza TVP. Szkolnikowski piętnuje i nie zostawia suchej nitki
- Robert Lewandowski strzelił w zeszłym sezonie Ligi Mistrzów 11 bramek. Ile z nich telewizja publiczna pokazała Polakom? Zero, ani jednej. 11 bramek, które mogły obejrzeć dzieciaki i zainteresować się sportem albo ludzie ledwo wiążący koniec z końcem. Wyniki oglądalności wyraźnie pokazują, iż Polacy chcą oglądać Lewandowskiego i innych naszych reprezentantów. Dlatego TVP zawsze pokazywała trio z Borussii, mecze Bayernu z Lewandowskim czy Juventusu ze Szczęsnym - podkreślił były dyrektor TVP Sport.
Szkolnikowski podkreślił także, iż TVP choćby jak miało okazję pokazać Barcelonę i to w półfinale, to musiało z tego zrezygnować. Samo podpisanie umowy na rok również mijało się z jakkolwiek sensownym postępowaniem.



- Kiedy TVP doczekało się półfinałów i doczekało się, iż w środę był tylko mecz Barcelony z Interem Mediolan, to okazało się, iż ten jeden jedyny raz musieli wziąć mecz we wtorek. Produkt, który telewizja kupiła, nie dość, iż był nieświeży, to jeszcze zapłaciła za niego chore, horrendalne pieniądze. Za 13,5 mln 17 meczów bez skrótów, bez bramek, bez sensu. Co więcej, kupiono te prawa na jeden sezon, łamiąc kolejną podstawową zasadę budowania produktu telewizyjnego. Nikt nigdy nigdzie na świecie nie kupuje praw premium na jeden sezon - podsumował Szkolnikowski.
Idź do oryginalnego materiału