Szalona niedziela z F1 w Brazylii. Zawodnicy chcą zmian w przepisach. Sport nie jest sprawiedliwy?

19 godzin temu

Miniony weekend z F1 w Brazylii był kompletnie zwariowany. W trakcie dwóch najważniejszych sesji na Interlagos do gry włączyła się pogoda. A kiedy w Formule 1 do gry wkracza pogoda, rozpoczyna się jedna, wielka loteria, w której każdy poniekąd czuje się pokrzywdzony i niesprawiedliwie potraktowany. Tym razem oczywiście nie było inaczej. A to sprawia, iż po raz kolejny pojawiła się dyskusja na temat zmian w przepisach.

F1 jest niesprawiedliwa?

Grand Prix Brazylii to jeden z tych weekendów F1, na które zawsze kibice czekają najbardziej. Kultowy tor Interlagos, niesamowici i niezwykle ekspresyjni południowoamerykańscy kibice oraz wszechobecna aura legendarnego Ayrtona Senny. Sao Paulo ma w sobie coś wyjątkowego. I tak się akurat składa, iż na Interlagos zwykle obserwujemy kapitalne ściganie. To taki tor, który raczej nie zawodzi. Tym razem nie było inaczej, a sprawę jeszcze bardziej skomplikowały opady deszczu. Co najważniejsze – opady o zmiennej intensywności, które sprawiły, iż weekend stał się loterią.

fot. Pirelli F1 Press Area

Do momentu wyścigu sprinterskiego wszystko było w jak najlepszym porządku. Pierwsze trzy sesje były rozgrywane przy stabilnej pogodzie. Tak oto w sobotnim wyścigu McLaren zgarnął dublet. Po poleceniach zespołowych wygrał Lando Norris, a drugi był Oscar Piastri. Brytyjczyk odrobił trzy punkty do Maxa Verstappena, co w kontekście wiszącej nad Holendrem kary przesunięcia na gridzie do niedzielnego wyścigu mogło budzić ogromne nadzieje u kierowcy McLarena. To mógł być weekend, który zmieni oblicze walki o tytuł mistrza świata. Zarówno sam Norris, jak i McLaren ogólnie, mieli znakomite tempo.

Houston, mamy problem…

W trakcie wyścigu sprinterskiego przebąkiwano coś o tym, iż szanse na deszcz… są, chociaż niewielkie. dla wszystkich jasnym był fakt, iż intensywne opady mają pojawić się w drugiej części dnia. Wówczas miały zostać rozegrane kwalifikacje. Miały, bo ostatecznie do tego nie doszło. Sędziowie przesuwali godzinę rozpoczęcia czasówki… natomiast w końcu się poddali. Torem Interlagos płynęła rzeka, co uniemożliwiało rywalizację. Wszyscy zgodnie stwierdzili, iż przeprowadzenie kwalifikacji w takich okolicznościach byłoby skrajnie nieodpowiedzialne i po prostu niebezpieczne.

fot. Pirelli F1 Press Area

Czasówkę przesunięto zatem na niedzielny poranek. Warunki wciąż były trudne. Padał deszcz i nie było mowy choćby o ułamku przesychającej linii. Co rusz ktoś wypadał z toru. To automatycznie powodowało żółte flagi. Inni rozbijali swoje bolidy i nie zabrakło też flag czerwonych. Zapanowała absolutna loteria. Nie chodziło tutaj choćby o tempo i umiejętności, a o to, w którym miejscu dany zawodnik się znajduje na torze. Wystarczyło, iż w podobnym miejscu ktoś wyleci z toru i automatycznie pod żółtymi flagami poprawa czasu była niemożliwa. W Q1 odpadł Lewis Hamilton, a o włos od odpadnięcia był Lando Norris. W Q2 pożegnaliśmy się z Maxem Verstappenem.

Wyścig przedłużeniem kwalifikacji?

Swoje bolidy w kwalifikacjach rozbijali m.in. Franco Colapinto, Alex Albon, Lance Stroll, czy Carlos Sainz. To sprawiło, iż mechanicy mieli mnóstwo pracy, aby w ogóle przygotować te auta do popołudniowego wyścigu. I w przypadku Albona taka sztuka się nie udała. Zresztą… Stroll też ostatecznie do wyścigu nie wystartował. Pomimo faktu, iż mechanicy naprawili jego Astona Martina… Kanadyjczyk rozbił się na okrążeniu formującym. Tak – pogoda w Sao Paulo bynajmniej nie odpuszczała.

fot. Pirelli F1 Press Area

Wyścig na dobrą sprawę był przedłużeniem kwalifikacji. Wciąż co rusz zawodnicy wylatywali z toru. U jednych kończyło się na strachu i podróżach po trawie. Jednak inni znów rozbijali swoje bolidy. Co rusz mieliśmy nad torem żółtą flagę, ale… niestety nie zabrakło też czerwonej. I tutaj tak naprawdę mówimy o sytuacji kluczowej dla losów wyścigu. Tuż przed czerwoną flagą duża część kierowców zjechała na zmianę opon. To normalne, bo pierwszy komplet opon przejściowych tracił już swoje adekwatności. Na torze pozostali m.in. Max Verstappen oraz dwójka kierowców Alpine – Pierre Gasly i Esteban Ocon.

W F1 zmienią się przepisy?

W normalnych okolicznościach cała trójka przegrałaby tym wyścig. Zawodnicy po zmianie opon już byli tuż za nimi. Verstappen, Gasly i Ocon zjeżdżając po nowe opony osunęliby się daleko do tyłu. Natomiast czerwona flaga sprawiła, iż wszyscy zjechali do pitlane i oczywiście otrzymali wymianę opon za darmo. Tak oto prowadzący w wyścigu z dużą przewagą Lando Norris i George Russell… nagle stracili szansę choćby na walkę o podium. Darmowy pitstop pod czerwoną flagą sprawił, iż wyścig wygrał Verstappen, a obaj kierowcy Alpine stanęli na podium.

fot. Sam Bloxham / LAT Images / Pirelli F1 Press Area

Po raz kolejny nasuwa się więc pytanie, czy te zasady są sprawiedliwe? Oczywiście, iż nie. Nie ma to niczego wspólnego ze sprawiedliwością i duchem fair play. Jak zresztą słusznie zauważył Lando Norris – narzekać na to nie będą tylko ci, którzy w danym wyścigu na tym skorzystali. Natomiast czysto teoretycznie podczas kolejnego wyścigu ci sami kierowcy mogą na tym przegrać. I z walki o zwycięstwo… zostanie im walka o jakiekolwiek punkty. Wyścig w Brazylii był szalony i niezwykle widowiskowy. Był przez to fantastyczny do obserwowania dla przeciętnego kibica. Jednak był też niesprawiedliwy i loteryjny. I to – tak się wydaje – przesądziło o losach tytułu mistrza świata. W tym momencie przewaga Verstappena nad Norrisem wynosi 62 punkty i nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy w to, iż Brytyjczyk jest w stanie to odrobić w trzech finałowych rundach sezonu.

Zdjęcie wyróżniające: Pirelli F1 Press Area

Idź do oryginalnego materiału