W marcu Ewa Swoboda była czwarta na mistrzostwach Europy i czwarta na mistrzostwach świata. Po tych wynikach w hali, w biegach na 60 metrów, nasza sprinterka uznała, iż musi dłużej odpocząć.
REKLAMA
Zobacz wideo Ewa Swoboda bez medalu na halowych mistrzostwach Europy. Powodem kontuzja kolana?
Większość lekkoatletów zaczęła starty na stadionie miesiąc temu, a Swoboda ruszyła dopiero teraz. - Ewa ma za sobą długi sezon halowy, który kosztował ją sporo sił. Dlatego starty odbywające się na stadionach rozpocznie z lekkim opóźnieniem – mówił nam Maciej Jałoszyński z Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, gdy Swobody zabrakło w składzie na World Athletics Relays.
W maju w mistrzostwach świata sztafet musieliśmy sobie radzić bez Swobody, a teraz możemy się cieszyć, iż znów ją mamy.
W Madrycie Swoboda zajęła drugie miejsce. Sto metrów przebiegła w czasie 11,13 s. To jak na nią wynik przeciętny. Przy życiówce Ewy – 10,94 s – jej rezultat z Madrytu nie robi wrażenia. Ale podkreślmy, iż to był pierwszy start Swobody w tym roku, iż ona pozostało w mocnym treningu. A w Madrycie wyprzedziła ją tylko Węgierka Takacs (11,06 s - rekord życiowy i rekord DME).
- Przepraszam, iż tak sapię, tylko 100 metrów przebiegłam, ale jest tak gorąco… - zaczęła Swoboda swoje wystąpienie przed kamerą TVP Sport. Wystąpienie, bo krótkie wywiady, jakie daje Ewa, są wyjątkowe. - Jestem, wróciłam, znowu ten sport sprawia mi przyjemność – ogłosiła w kolejnym zdaniu. - Musiałam po hali trochę odpocząć, dlatego tak długo mnie nie widzieliście. 11,13 w pierwszym starcie, chyba dobrze, nie? – dodawała Swoboda.
Pewnie, iż dobrze! Między jej ostatnim startem w hali, 22 marca w Nankinie, a pierwszym na stadionie, 27 czerwca w Madrycie, minęło prawie sto dni. Trzeba przyznać, iż niezłą studniówkę miała Swoboda. Taką dobrze wróżącą na ten sezon, z mistrzostwami świata w Tokio dopiero we wrześniu. Jest więc czas, żeby zbudować wielką formę.