Złota Seria 42 po raz pierwszy nagrodziła biegaczy. Prawie 250 zdobywców Pegaza

9 godzin temu

Podczas LOTTO 24. Poznań Maratonu po raz pierwszy w historii Złotej Serii 42 wręczono medale Pegaza – symbol pasji, wytrwałości i maratońskiej determinacji. Otrzymali je biegacze, którzy ukończyli maratony w Krakowie, Warszawie i Poznaniu.

Złota Seria 42 została ogłoszona w październiku ubiegłego roku, w setną rocznicę pierwszego maratonu zorganizowanego w Polsce. To wspólna inicjatywa organizatorów trzech największych biegów na królewskim dystansie w kraju – Cracovia Maratonu, Maratonu Warszawskiego i Poznań Maratonu.

Uczestnicy, którzy w ciągu trzech lat ukończą wszystkie trzy biegi otrzymują wyjątkowy medal Pegaza w jednym z trzech kolorów: złotym, platynowym, srebrnym i brązowym. Barwa trofeum zależy od osiągniętych wyników, organizatorzy ustalili progi czasowe w oparciu o płeć i wiek zawodników. Widełki dostępne są na stronie www.zlotaseria.pl.

fot. Agata Kowalczyk

Pamiątkowe medale przedstawiające mitycznego skrzydlatego konia wręczane są uczestnikom na mecie po ukończeniu trzeciego z biegów w serii. W Poznaniu swoje Pegazy odebrało aż 242 maratończyków. Uporali się z wyzwaniem w ciągu zaledwie 7 miesięcy, mimo, iż zgodnie z regulaminem mieli na to 3 lata. Wśród nich aż 52 zdobyło złote Pegazy zarezerwowane dla najszybszych. Sam złoty medal jest wyraźnie większy od pozostałych.

– Złota Seria 42 otworzyła nowy rozdział w historii polskiego biegania. To projekt, który nie tylko motywuje do działania, ale też pokazuje, jak silna jest społeczność biegaczy w naszym kraju. Fakt, iż aż 242 osoby ukończyły wszystkie trzy maratony w tak krótkim czasie, najlepiej świadczy o potencjale tej inicjatywy – mówi Marek Tronina, dyrektor 47. Nationale-Nederlanden Maratonu Warszawskiego.

Do Złotej Serii 42 dołączyło już ponad 2 tys. uczestników z całej Polski, a liczba zgłoszeń stale rośnie. Kolejne medale Pegaza zostaną wręczone 19 kwietnia 2026 roku podczas Cracovia Maratonu.

Źródło: Złota Seria 42, red

fot. w nagłówku Agata Kowalczyk

Idź do oryginalnego materiału