Europejskie puchary wróciły po przerwie. We wtorek i środę oglądaliśmy play-offy Ligi Mistrzów, gdzie w hitowej rywalizacji Real Madryt wyrwał zwycięstwo Manchesterowi City. Ponadto doszło do kilku niespodzianek np. Club Brugge pokonał 2:1 Atalantę, a Feyenoord był minimalnie lepszy (1:0) od Milanu.
REKLAMA
Zobacz wideo Guardiola pod ścianą? Żelazny: On wie, iż oni nie mają już na to siły
Liga Konferencji: Karol Świderski rozpoczął mecz na ławce Panathinaikosu
W czwartkowy wieczór rozegrano mecze 1/16 finału Ligi Europy i Ligi Konferencji. W tym mniej prestiżowym pucharze Panathinaikos Karola Świderskiego podjął Vikingur Reykjavik. Przypomnijmy Polak tej zimy wrócił do Grecji, w której występował w latach 2019 - 2022. Trener Rui Vitoria nie postawił w wyjściowym składzie na reprezentanta Polski, który do tej pory wystąpił 61. minut w dwóch spotkaniach i zanotował asystę.
Od początku to Grecy dyktowali warunki w tym meczu. Już w 4. minucie bliski pokonania Ingvara Jonssona był Anastasios Bakasetas, ale jego strzał trafił prosto w ręce bramkarza. Dziewięć minut później rozpoczął się prawdziwy dramat Panathinaikosu. Najpierw w 13. minucie David Atlason jako pierwszy dopadł do odbitej piłki po niepewnej i nieudanej interwencji golkipera i strzelił na 1:0.
Wejście Świderskiego i sensacja po pierwszej połowie
Jakby tego było mało, siedem minut później wcześniej wspomniany Bakasteas upadł na ziemię i doznał kontuzji, przez którą musiał zejść. Zmienił go Karol Świderski, który w 22. minucie zameldował się na murawie. Ponadto w 36' z urazem musiał zejść obrońca Greków - Erik Palmer-Brown i zastąpił go Elton Fikaj.
Zawodnicy Panathinaikosu kontynuowali ofensywną grę, a jednym z kreatorów był Filip Mladenović (ex Legia Warszawa), ale nic z tego nie wynikało. W 43. minucie doszło do kontrowersji Szwed Alexander Jeremejeff został złapany za biodra przez obrońcę Vikingura. Napastnik Panathinaikosu padł na murawę, ale sędzia Rohit Saggi choćby nie myślał, by wskazać na 11. metr.
Sędziowie VAR również milczeli, więc gra toczyła się dalej, mimo protestów gości. W doliczonym czasie gry to gospodarze domagali się karnego, ale i tym razem gwizdek arbitra milczał. Ostatecznie w pierwszej połowie bramek nie oglądaliśmy i dość sensacyjnie Islandczycy prowadzili 1:0 po pierwszych 45 minutach gry.
Kolejny cios Vikingura po przerwie i karny dla Panathinaikosu
Mimo wielu prób Greków futbolówka nie potrafiła znaleźć drogi do siatki. Takich problemów nie mieli gospodarze. W 56. minucie Agnarsson oddał strzał, który trafił w słupek. Próbujący interweniować Łodygin wpadł do bramki, a do bezpańskiej piłki jako pierwszy podbiegł Matthias Vilhjalmsson, który zdobył kolejną bramkę dla Vikingura. Pierwotnie sędzia odgwizdał spalonego, ale po interwencji VAR zmienił decyzję i było już 2:0.
Po tym trafieniu Koniczynki były już w bardzo trudnej sytuacji. Trener Panathinaikosu szukał zmian i posłał w bój to, co ma najlepsze. W 83. minucie Tete oddał kapitalny strzał, ale trafił w poprzeczkę, słupek i futbolówka wpadła prosto w ręce bramkarza. W doliczonym czasie gry Grecy wywalczyli rzut karny, który na bramkę zamienił Fotis Ioannidis. Więcej trafień nie oglądaliśmy i sensacyjnie Vikingur ograł Koniczynki u siebie. Ten wynik oczywiście premiuje Islandczyków przed rewanżem, który zaplanowano na czwartek 20 lutego o godz. 21:00. Jednak zaliczka bramkowa nie jest aż tak pokaźna, jak mogła być.
Vikingur - Panathinaikos 2:1
Gole: Atlason (13'), Vilhjalmsson (59'); Ioannidis (90 +1')
Składy:
Vikingur: Jonsson - Ibrahimagic, Ekroth, Thorkelsson - Atlason, Agnarsson, Hafsteinsson, Thrandarson, Gudjonsson - Ingimundarson, Sigurpalsson
Panathinaikos: Łodygin - Kotsiras G, Palmer-Brown, Ingason, Mladenović - Bakasetas, Siopis, Maksimović - Mancini, Jeremejeff, Djuricić