Świątek zyskała nowy przydomek w USA. Hit! "Wkroczyła na teren Sereny Williams"

4 godzin temu
Były trener Sereny Williams Rick Macci jest zachwycony postawą Igi Świątek w Wimbledonie. W rozmowie ze Sport.pl tłumaczy, dlaczego to Polka okazała się najlepsza i skąd wziął się pewien przydomek, jaki nadał jej po starcie w Londynie. Przy okazji porównał Świątek do Sereny Williams.
Iga Świątek pierwszy raz w karierze wygrała Wimbledon. Dokonała tego w imponującym stylu, tracąc w siedmiu spotkaniach zaledwie jednego seta. W finale rozbiła reprezentantkę Stanów Zjednoczonych Amandę Anisimową 6:0, 6:0. Amerykańskie media i eksperci wciąż są pod wrażeniem występów Polki, a jednym z tych najdobitniej komentujących jest Rick Macci - były szkoleniowiec m.in. Sereny Williams.


REKLAMA


Zobacz wideo To dlatego Świątek wygrała Wimbledon! Spełniła marzenie, o którym nam opowiadała


Znany trener wychwalał kilka dni temu Świątek na portalu X, nazywając ją "polskim pitbullem". Sport.pl skontaktował się z nim, by wyjaśnił, skąd wziął się przydomek nadany naszej tenisistce i co jego zdaniem zadecydowało o jej sukcesie w Londynie. Macci już na wstępie nie ukrywał zadowolenia, iż miał okazję wypowiedzieć się na temat Igi.
"Polski pitbull"
- Jej styl gry i hart ducha osiągnęły w ostatnich dniach najwyższy możliwych poziom i dlatego nazwałem ją "polski pitbull". Gdy pitbull cię dopadnie, nie puści - tak też było w decydujących spotkaniach w Wimbledonie. Trzy ostatnie sety wygrała do zera! - zachwycał się nasz rozmówca. W półfinale Polka pokonała Szwajcarkę Belindę Bencić 6:2, 6:0. Co zdaniem szkoleniowca przesądziło o zwycięstwach Świątek?


Wymienia: "Grała bardziej agresywnie i nie w stylu, do jakiego nas przyzwyczaiła na kortach ziemnych, co jest bardzo trudne do wprowadzenia. Mówi się, iż na trawie trzeba uderzać inaczej, ale łatwiej to powiedzieć niż wykonać. Serwis i slajs bardzo jej pomagały". Polka przyznała na jednej z konferencji prasowych w Londynie, iż potrafiła się dopasować do warunków, nie był to do końca styl znany nam z jej występów na mączce. Stąd więcej akcji ofensywnych, przy siatce czy stosowanie podania na zewnątrz, które zapowiadała w niedawnej rozmowie ze Sport.pl.
Porównanie Świątek do Sereny
Macci zwraca też uwagę na stronę mentalną Igi Świątek i przy okazji porównuje ją do samej Sereny Williams. - Mistrzów poznajemy po tym, jak reagują na przeciwności losu. Iga wkroczyła na terytorium zarezerwowane dotąd dla Sereny Williams z wcześniejszego pokolenia. Potrafi dominować właśnie tak, jak Serena. W przypadku obu tenisistek bywały przeszkody, ale liczy się to, jak z nich wychodziły - mówi trener.


Amerykanka ma koncie 23 tytuły wielkoszlemowe w singlu. Polka - sześć, ale w maju skończyła dopiero 24 lata. Nasz rozmówca przekonuje, iż Świątek jest na najlepszej drodze do "dwucyfrowej liczby tytułów". I to zwłaszcza teraz, gdy poradziła sobie z niedawnymi wyzwaniami. - Wiosną trochę się męczyła na swojej ulubionej nawierzchni ziemnej, można było zauważyć, iż rywalizowała sama ze sobą, być może straciła wtedy nieco pewności siebie. Ale wiedziałem, iż to przejdzie - przyznaje Macci.


Po zwycięstwie w Wimbledonie Świątek awansowała na drugie miejsce w rankingu WTA Race. Obejmuje on wyniki jedynie z tego sezonu. Liderką pozostaje Aryna Sabalenka, do której Polska traci 1400 punktów. Białorusince w tym roku mogą towarzyszyć mieszane uczucia. Z jednej strony docierała do finałów Australian Open, Roland Garros, Indian Wells czy turnieju w Stuttgarcie albo do półfinału Wimbledonu, a z drugiej przegrywała w tych kluczowych spotkaniach. Zwyciężyła z kolei w Miami i Madrycie.
Świątek czy Sabalenka?
Macci uważa, iż emocje odgrywają w tenisie Sabalenki wciąż zbyt dużą rolę. - Aryna jest liderką rankingu, ale mentalnie rywalizuje sama ze sobą, zawsze była emocjonalna. Kiedy jednak za bardzo przeżywasz wszystko na korcie, tracisz koncentrację, a potem gemy i punkty. Właśnie to widziałem w tym roku kilkukrotnie w trakcie jej pojedynków. Trawa wydaje się nie być dla niej najlepszą nawierzchnią. Na kortach twardych pozostanie jednak faworytką, którą każda rywalka będzie chciała pokonać. Zobaczymy, jak sobie z tym poradzi - zastanawia się Macci.
Czytaj także: Nowe porządki w reprezentacji Polski
Pierwsza rakieta świata w drugiej części sezonu ma do obrony aż 5000 punktów - za wygraną w zeszłym roku m.in. w US Open czy w Cincinnati. To dlatego wycofała się ostatnio z nadchodzącego turnieju w Montrealu (rusza 28 lipca), bo chce dłużej odpocząć przed decydującymi zmaganiami.


Sabalenka najlepiej w trakcie kariery radziła sobie dotąd na nawierzchni twardej - stąd dwa triumfy w Australian Open i jeden w Nowym Jorku. Pozostaje jednak kwestia, na którą zwraca uwagę były trener Sereny Williams, czyli jak Białorusinka się odnajdzie na płaszczyźnie mentalnej, gdy będzie miała świadomość, ilu broni punktów i iż wciąż wszystkie oczy będą skierowane na nią jako liderkę zestawienia WTA.
Idź do oryginalnego materiału