Świątek zaskoczyła po meczu. Przyznała się bez bicia. "Nie powinnam"

2 miesięcy temu
Zdjęcie: screen: https://www.wimbledon.com/en_GB/video/press.html


- Nie odpoczęłam odpowiednio. Nie zamierzam więcej popełnić tego błędu - wskazała wprost Iga Świątek po odpadnięciu w trzeciej rundzie Wimbledonu. Liderka światowego rankingu tenisistek przyznała, iż zaskoczyło ją to, jak czuła się podczas przegranego pojedynku z Julią Putincewą.
Iga Świątek w poprzednich czterech pojedynkach z Julią Putincewą nie straciła seta, a jej dwa wcześniejsze pojedynki w tegorocznym Wimbledonie sugerowały, iż ma duże szanse, by poprawić bilans meczów z reprezentantką Kazachstanu na 5-0. Początek sobotniego spotkania sugerował, iż jest na dobrej drodze, ale w pewnym momencie faworytkę dopadła wielka niemoc. W efekcie tego przegrała 6:3, 1:6, 2:6. Na pomeczowej konferencji prasowej już dość spokojnie dokładnie przeanalizowała, gdzie popełniła błędy.
REKLAMA


Zobacz wideo Courteney Cox zagrała w tenisa z Igą Świątek


To był jeden z lepszych, o ile nie najlepszy mecz w wykonaniu zajmującej 35. miejsce w rankingu WTA Putincewej. Reprezentantka Kazachstanu od drugiej partii grała świetnie, ale Świątek w ocenie tego spotkania skupia się na własnej perspektywie.
- Pozwoliłam jej wrócić do gry w drugim secie. Nie powinnam była tego robić. Popełniłam też trochę błędów. Ale z pewnością ona wykorzystała swoją szansę - zaznaczyła na początku Polka, której seria zwycięstw została teraz przerwana po 21 wygranych.
Zaraz potem dodała, iż wie, jaki błąd popełniła po wygraniu na początku czerwca wielkoszlemowego Roland Garros. Triumfowała tam po raz czwarty w karierze. Ten sukces poprzedziła wygraniem dwóch prestiżowych imprez WTA - w Madrycie i Rzymie.
- Mój bak sięgania granic możliwości nagle był pusty. Byłam tym zaskoczona. Ale wiem, co zrobiłam źle po Roland Garros. Nie odpoczęłam odpowiednio. Nie zamierzam więcej popełnić tego błędu. Po tak trudnym sezonie na korcie ziemnym naprawdę potrzebuję odzyskać siły. Może to także jest powód. Od razu wróciłam do pracy. Nie tenisowo, dotyczyło to spraw poza kortem. Nie powinnam była tego robić. Ale myślałam, iż będę w stanie grać na tym samym poziomie. Może w przyszłym roku pojadę na wakacje lub dosłownie nie będę nic robić. Mam wrażenie, iż na trawie potrzebuję nieco więcej tej energii, by zachować cierpliwość i zaakceptować pewne błędy - podsumowała.


Problem z tym ostatnim widoczny był już w końcówce pierwszej partii. Prowadziła 5:3, a gdy rywalka zdobyła punkt z pomocą jej pomyłki, to bardzo się na siebie zdenerwowała. Pochyliła się wtedy i krzyknęła z całych sił. W kolejnych partiach wyraźnie widać było, iż brakuje jej spokoju w poczynaniach.
- Mentalnie nie radziłam sobie zbyt dobrze w tym turnieju. Muszę lepiej odpocząć po grze na ziemi - zarówno fizycznie, jak i psychicznie - powtórzyła Świątek. Ale jednocześnie zaznaczyła, iż nie przegrała przez emocje.


W pewnym momencie gestami sygnalizowała coś swojemu sztabowi szkoleniowemu. Będąc na trybunach po drugiej stronie wielkiego obiektu, nie sposób było wyczuć, o co chodziło. Oglądający mecz w telewizji zaś podobno słyszeli, jak Polka zgłaszała problemy z oddychaniem.
- Grałam jeszcze trochę na "spięciu" po sezonie na ziemi. Jak trzeba było popracować na nogach, to trochę szybciej się meczę. Dziś to mocniej poczułam. Trochę mnie "przytkało" - tłumaczyła.


Tym razem przed Wimbledonem nie startowała w żadnym turnieju WTA na trawie w ramach przygotowania. Tak samo było dwa lata temu i wtedy też odpadła w trzeciej rundzie. Czy w przyszłym sezonie zamierza zmienić taktykę?
- Zrobiłam tak rok temu [wtedy w Wimbledonie dotarła do ćwierćfinału - red.]. Zawsze rozważamy każdą opcję. Ale nigdy nie wiesz. Mogłabym doznać kontuzji w drugim meczu, bo trenowałabym zaraz po Roland Garros. Moim trenerze są dobrzy w planowaniu. Wybrali adekwatną opcję na ten rok. Zobaczymy, co się wydarzy w przyszłym - zakończyła Polka.
Teraz czeka ją powrót na uwielbiane korty ziemne i przygotowania do igrzysk w Paryżu.
Idź do oryginalnego materiału