Świątek wyśmiała Kafielnikowa. "Od ilu lata nie gra w tenisa?"

1 miesiąc temu
Zdjęcie: TVN 24


- Myślę, iż od czasów, w których on był na korcie dużo się zmieniło, również medycyna, jak i wykrywalność takich sytuacji. Myślę, iż nie przeczytał dokumentacji każdego z nas i nie rozumie, na czym te sprawy polegają. Więc po prostu to zignoruję - mówiła Iga Świątek w "Faktach po faktach" w TVN24 o kontrowersyjnych słowach Jewgienija Kafielnikowa. Polska tenisistka po raz pierwszy porozmawiała z mediami od zakończenia postępowania dyscyplinarnego przez International Tennis Integrity Agency (ITIA) w związku z pojawieniem się w jej organizmie zakazanej substancji.
"Jeździła do Francji, żeby badać włosy. Przebukowywała bilety lotnicze do Chin, licząc, iż dostanie zgodę na bronienie prowadzenia w rankingu. A przez cały ten czas nie mogła zdradzić, iż toczy się postępowanie antydopingowe w związku z pozytywnym wynikiem jej testu. Teraz gdy ogłoszono, iż Iga Świątek została zawieszona na miesiąc, możemy przedstawić kulisy całej sytuacji" - pisał 28 listopada dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak tuż po tym, jak świat sportu zaszokowała informacja o tym, iż w organizmie Igi Świątek znaleziono zakazaną substancję.


REKLAMA


Zobacz wideo Zamieszanie wokół Igi Świątek. "To zostało bardzo dziwnie zakomunikowane"


Feralną próbkę pobrano jeszcze w Cincinnati, przed wielkoszlemowym US Open. Tuż po nim, 12 września, Polka otrzymała wstrząsającą dla siebie informację o tym, iż zostaje tymczasowo zawieszona ze względu na obecność śladowych ilości trimetazydyny (TMZ). Choć Świątek straciła przez to turnieje azjatyckie, jeszcze większym zwycięstwem dla niej było to, iż przez kilka tygodni starań udało się udowodnić jej niewinność w tej sprawie. Jednoznacznie wykazano, iż trimetazydyna znalazła się w jej organizmie przez skażony lek - melatoninę, którą Świątek brała na problemy ze snem.
International Tennis Integrity Agency (ITIA), otrzymując kompletny materiał dowodowy, odwiesiła Polkę, co pozwoliło jej zagrać w WTA Finals i Billie Jean King Cup, a na koniec postanowiło o symbolicznym zawieszeniu jej na miesiąc, tak naprawdę za samą obecność zakazanej substancji w organizmie, ale bez znaczącej winy Świątek w całym zamieszaniu.
W piątek pojawił się pierwszy wywiad Igi Świątek po tych wydarzeniach. Polka udzieliła go Anicie Werner w "Faktach po faktach" w TVN24, które opublikowało wcześniej krótką zapowiedź z wypowiedziami 23-latki.
- Byłam wtedy na sesji zdjęciowej. Moja reakcja była bardzo gwałtowna, mieszanka niezrozumienia i paniki. Było dużo płaczu - powiedziała Świątek.


- To był mail. Dostajemy powiadomienie, jeżeli jest jakikolwiek problem. Tym razem otworzyłam tego maila i myślałam, iż to automatyczne powiadomienie. Okazało się, iż był to mail o wiele bardziej poważny. Nie byłam w stanie go doczytać do końca, bo zalałam się łzami. Moje menadżerki były ze mną i same mi powiedziały, iż moja reakcja wyglądała na taką, jakby ktoś zmarł albo coś się wydarzyło ze zdrowiem. Na szczęście nie byłam sama, bo mogłam oddać im telefon i pokazać, co się stało. Najpierw pomyślałam, iż to jakaś pomyłka i nie rozumiałam, co się dzieje. Sama nazwa tej substancji była dla mnie kompletnie obca. Nie myślałam dużo, zalały mnie emocje - dodała.


Świątek odpowiedziała byłemu rosyjskiemu tenisiście
Wieczorem w "Faktach po faktach" Iga Świątek bardzo szeroko odniosła się do sytuacji, która jej się przytrafiła. - Największą dla mnie nauczką jest to, iż nie nad wszystkim będę miała kontrolę, choć jestem osobą, która kontroluje każdy aspekt swojego życia. Zobaczyłam, iż mój los nie zawsze jest w moich rękach i to, czy gram w tenisa, niekoniecznie zależy ode mnie. Nauczyłam się, iż takie sytuacje się zdarzają i trzeba umieć sobie z nimi radzić - opowiadała.
- Zobaczyłam, iż jestem silniejsza niż mi się wydaje, skoro tak gwałtownie byłam w stanie wrócić na kort i skoncentrować się na tym, co jest dla mnie ważne. Sam fakt, iż nie mogłam przez chwilę brać udziału w turniejach, uświadomił mnie, jak bardzo to kocham. Bardzo lubię grać w tenisa, ale dla mnie to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Teraz życie pokazało mi, iż jest to coś, dla czego mogłabym poświęcić wszystko. Byłam w stanie docenić to, co na moment zostało mi odebrane - dodała.
Anita Werner zapytała polską tenisistkę o reakcję na słowa Jewgienija Kafielnikowa, który miał stwierdzić, iż "to wstyd dla tenisa i każdy zawodnik, u którego wykryto zakazaną substancję, powinien zostać dożywotnio zawieszony.


Świątek zareagowała na to śmiechem. - Szczerze mówiąc, pierwszy raz o tym słyszę. Ograniczam aktywność w internecie. A od kiedy on gra w tenisa? - zapytała wymownie. - Długo - odpowiedziała Werner.
- Okej. Myślę, iż od czasów, w których on był na korcie dużo się zmieniło, również medycyna, jak i wykrywalność takich sytuacji. Myślę, iż nie przeczytał dokumentacji każdego z nas i nie rozumie, na czym te sprawy polegają. Więc po prostu to zignoruję - stwierdziła 23-latka, która została zapytana o to, z jakimi reakcjami zawodników i zawodniczek się spotkała.
- Bez dwóch zdań więcej dostałam oznak wsparcia, szczególnie w prywatnych wiadomościach. Rozmawiałam z wieloma zawodnikami i zawodniczkami, którzy w większości mówili mi, iż to jest dla nich największy strach, iż coś takiego może się przytrafić. Pytali się, co teraz zrobię. Gdy jeszcze niektórzy nie zdążyli przeczytać dokumentacji, pytali się, co to za lek, skąd ta melatonina. Czułam od nich wsparcie i zrozumienie. Wielu sportowców zdaje sobie sprawę, iż to może się przytrafić również im, ale wiadomo, iż są też wyjątki - tłumaczyła.
Iga Świątek może bez przeszkód przygotowywać się do sezonu 2025, który tak naprawdę rozpocznie się jeszcze w 2024 roku. Wszystko dlatego, iż Polka chce rozpocząć go udziałem w drużynowym United Cup w Australii, którego początek wyznaczono na 27 grudnia.
Idź do oryginalnego materiału