Świat F1 pogrążony w żałobie. Nie żyje odkrywca talentu Schumachera

16 godzin temu
Zdjęcie: REUTERS


Tuż przed startem weekendu wyścigowego w ramach Grand Prix Chin w Szanghaju świat Formuly 1 pogrążył się w żałobie. W wieku 76 lat, dziesięć dni przed swoimi urodzinami, zmarł Eddie Jordan, biznesmen, osobowość telewizyjna i szef zespołu Jordan Grand Prix. To on dał szansę Michaelowi Schumacherowi debiutu w F1. W ostatnim czasie poważnie chorował.
"Jesteśmy głęboko zasmuceni nagłą stratą Eddiego Jordana. Dzięki swojej niewyczerpanej energii zawsze wiedział, jak wywołać uśmiech na twarzach ludzi, pozostając przy tym szczerym i błyskotliwym człowiekiem w każdej sytuacji. Eddie był bohaterem pewnej ery Formuły 1 i będzie nam go bardzo brakowało. W tej chwili smutku moje myśli i myśli całej rodziny Formuły 1 są z jego rodziną i bliskimi" - przekazał Stefano Domenicali, szef Formuły 1.


REKLAMA


Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg


Eddie Jordan nie żyje
Eddie Jordan wszedł do świata Formuły 1 w 1991 r. wraz z zespołem Jordan Grand Prix, którego był założycielem i właścicielem. W tym samym roku w jego barwach zadebiutował Michael Schumacher podczas Grand Prix Belgii na torze Spa-Francorchamps. Nie ukończył wyścigu przez awarię bolidu, ale zrobił na wszystkich piorunujące wrażenie.


Za samochodem ekipy Irlandczyka zasiedli w kolejnych latach m.in. Heinz-Harald Frentzen, Damon Hill (mistrz świata z 1996 r.), Rubens Barrichello, Eddie Irvine, Ralf Schumacher, Giancarlo Fisichella, Jarno Trulli, Jean Alesi i Nick Heidfeld (późniejszy zespołowy kolega Roberta Kubicy).
Zespół Jordana wygrał cztery wyścigi, a jego kierowcy 19 razy stanęli na podium. Najlepszy sezon zaliczył w 1999 r., kiedy Frentzen zajął trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców, a Jordan był trzecią najlepszą ekipą, za Ferrari i McLarenem. Zespół uczestniczył w wyścigach F1 do 2005 r.


Eddie Jordan dał się zapamiętać jako charyzmatyczna, barwna i sympatyczna postać w środowisku F1. Ceniono go za duże poczucie humoru. Później zaczął współpracować z brytyjską telewizją. Pracował w BBC i Channel 4 jako ekspert podczas weekendów Formuły 1. Był również menedżerem Adriana Neweya, wybitnego inżyniera wyścigowego, projektanta mistrzowskich samochodów Williamsa, McLarena i Red Bulla.


Zobacz też: Stało się! Oto pierwsza drużyna, która awansowała na MŚ 2026
Irlandczyk był w bardzo dobrych relacjach z Berniem Ecclestonem, byłym szefem F1. Założył własną kapelę rockową, brał udział w studyjnej części słynnego programu Top Gear, interesował się też golfem, kolarstwem i sztuką.
Chciał odwiedzić Schumachera po jego wypadku w grudniu 2013 r., ale odpuścił, gdy żona kierowcy odmówiła spotkania. - Słusznie, zbyt wiele osób chciało go zobaczyć - przyznał Jordan w rozmowie z "The Sun" dwa lata temu. Możliwość spotkań miała tylko rodzina oraz Jean Todt, były szef Ferrari i FIA.


W ostatnim czasie Jordan zmagał się z rakiem prostaty. Zmarł 20 marca w wieku 76 lat. 30 marca obchodziłby swoje 77. urodziny. Jego rodzina wydała oświadczenie.


"Z głębokim smutkiem informujemy o śmierci Eddiego Jordana, odznaczonego Orderem Imperium Brytyjskiego, byłego właściciela zespołu Formuły 1, eksperta telewizyjnego i przedsiębiorcy. Odszedł spokojnie w otoczeniu rodziny w Kapsztadzie wczesnym rankiem 20 marca 2025 r. w wieku 76 lat po 12-miesięcznej walce z agresywną postacią raka prostaty. Pracował do upadłego. Wnosił mnóstwo charyzmy, energii i irlandzkiego uroku wszędzie, gdzie się pojawił. Wszyscy mamy ogromną pustkę, gdy nie ma go przy nas. Będzie go brakowało wielu osobom, ale zostawia nam mnóstwo wspaniałych wspomnień, które sprawiają, iż uśmiechamy się mimo smutku" - czytamy.
Idź do oryginalnego materiału