SuperCars to emocje na zupełnie innym poziomie. Tutaj choćby Mistrz Europy musi się pilnować

rallyandrace.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Damian Litwinowicz


Za nami niesamowity debiut Damiana Litwinowicza w najmocniejszej klasie SuperCars w Mistrzostwach Europy Rallycross. To był bardzo ekspresowy weekend. Zawodnicy przejechali dwie rundy, aby nadgonić opóźnienie sezonu. Było więc sporo sportowych kilometrów. Damian stanął przed zupełnie nowym wyzwaniem, ale udało się przekuć stres w dobry wynik.

Falstart Mistrzostw Europy przez odwołaną pierwszą rundę we Francji pozwolił na lepsze przygotowania do debiutu. Jednak niezależnie od przejechanych kilometrów treningowych, ten pierwszy start budzi największe emocje. Tym bardziej nie pomagała świadomość, iż konkurencja jest lepiej wjeżdżona i bardziej doświadczona. Pierwszy start wypadł w kolebce rallycrossu czyli Holjes w Szwecji. To trudne miejsce na debiut przed bardzo liczną publicznością. Nie pomogły też problemy zdrowotne.

„Weekend zaczął się dla mnie od prawie 40 stopniowej gorączki w czwartek. Miałem za sobą jedynie 3 dni testów gdzie wszyscy inni zawodnicy posiadali znacznie większe doświadczenie.” – wspomina Damian

Pierwsze kilometry na czasówce pokazały, iż Damian może nawiązać rywalizację z rywalami. Polski kierowca miał też powtarzalność swoich dobrych czasów co w rallycrossie jest bardzo ważne. Niestety potencjalnie dobry rezultat przyćmił nie przejechany Joker Lap w pierwszej kwalifikacji. Szybsze bicie serca sprawił także Linnemann, który dachował tuż przed zderzakiem Damian.

fot. Jakub Nitka

„Pierwszy dzień rywalizacji to ogromne emocje, nie wiedziałem gdzie będę w stawce i jak poradzę sobie w tłumie w tych piekielnie szybkich maszynach. Po treningu już wiedziałem, iż jestem szybki chodź mój styl jazdy znacznie różni się od stylu innych zawodników a szczególnie Yuriego, który jest ze mną w zespole i porównujemy ze sobą telemetrie. Główne różnice to to, iż ja zakręty pokonuje znacznie mniejszym uślizgiem bardziej jak w klasie s1600. Pierwszy bieg i zapomniany joker to pierwszy taki przypadek od czasu moich startów w Rallycrossie od 2017. Zawsze patrzę na tablice okrążeń a tym razem nie chciałem się tym zajmować i kompletnie skupiłem się na jeździe a spotter przy analizowaniu czasów zagapił się i nie do mi sygnału do zjazdu.

Następne biegi to już dobre tempo i walka o pozycję. Niestety przez błąd z 1 kwalifikacji dzień skończyłem na 8, a nie 2 miejscu” – Damian Litwinowicz

Drugi dzień to analiza błędów z soboty oraz zmiana warunków na deszczowe. Noc pozwoliła na zresetowanie emocji. Pogoda spłatała figla i pojawił się deszcz. A to zupełnie inne prowadzenie do których zawodnicy musieli się przyzwyczaić. To wymusiło zmianę opon na takie, które Damian zdążył już wcześniej lepiej poznać. Deszczowe ogumienie mimo dobrej przyczepności legitymują się słabą wytrzymałością. Stąd „kapeć” w czwartej w kwalifikacji, ale później było już tylko lepiej i pojawiło się trochę szczęścia. Półfinały ukończone na drugiej pozycji rozpaliły nadzieje kibiców. W finale Litwinowicz nie wdawał się bezpośrednią walkę na mokrej nawierzchni. Bardzo łatwo było wypaść z toru jazdy w błotnistą pułapkę. Równe i spokojne tempo pozwoliło na wywalczenie trzeciej pozycji drugiego dnia.

„Stanąć na 3 miejscu w takiej stawce klasy Supercars to na prawdę duże wyróżnienie i jestem na prawdę przeszczęśliwy z tego powodu. Opony Hoosier deszczowe są bardzo dobre jeżeli chodzi o jazdę i trzymanie się samochodu. Niestety są bardzo słabo wytrzymałe i bardzo łatwo je uszkodzić. I myślę, iż to była moja mała przewaga. Nie oczekiwałem od opony więcej niż może dać, ponieważ inni zawodnicy bardzo na nią narzekali” – podsumował Damian

Idź do oryginalnego materiału