„Super niedziela” pada łupem Verstappena – Grand Prix Brazylii
Nieprawdopodobne kwalifikacje jeszcze tego samego dnia zakręciły w głowach kibiców. Nikt nie mógł przewidzieć wyników Grand Prix Brazylii. Zrobił to sam wyścig. Max Verstappen po raz pierwszy od wyścigu w Hiszpanii zwyciężył zmagania, na podium sensacyjnie ustawił się duet zespołu Alpine, w postaci Ocona i Gasly’ego.
Incydent strollowy
Już na okrążeniu pomiarowym doszło do incydentu z udziałem Lance’a Strolla. Kanadyjczyk stracił panowanie nad bolidem podczas dogrzewania opon i otarł się o ścianę w strefie zjazdowej. Próbując wrócić na tor… Zakopał się w żwirze. To spowodowało kolejne okrążenie formujące i sporo zamieszania przy ustawianiu się na pozycje startowe. Start został całkowicie zrestartowany.
Po dwudziestu minutach opóźnienia wyścig wreszcie ruszył. George Russell momentalnie odebrał prowadzenie Lando Norrisowi. Charles Leclerc wskoczył na piątą lokatę. Sergio Perez obrócił się w drugim sektorze i spadł na osiemnastą lokatę. Max Verstappen pewnie zaatakował Lewisa Hamiltona w pierwszym zakręcie, na drugim okrążeniu. To pozwoliło mu wejść do punktowanej dziesiątki. Trzy „kółka” później powiększył swój dorobek do dwóch oczek, dzięki manewrze w dokładnie tym samym miejscu na Gaslym. Trzykrotny mistrz świata pokonywał tor wyraźnie szybciej, niż jego główny rywal o mistrzostwo.
Potyczki strategiczne
Na dziesiątym okrążeniu, gdy wydawało się, iż był za daleko do zagrożenia Oscarowi Piastriemu, bez żadnego zawahania zanurkował w pierwszym zakręcie i wspiął się do pierwszej siódemki. Następny na liście – Liam Lawson – również nie stanowił dla niego zagrożenia. Zaostrzyła się walka o najniższy stopień podium: Tsunoda, Ocon, Leclerc i Verstappen.
Na 22 okrążeniu Holender podjął atak na Monakijczyka w pierwszym zakręcie, ale tym razem był po zewnętrznej i tym razem trafił na kierowcę, który ma narzędzia, aby móc się bronić. Niedługo później kierowca Ferrari stał się pierwszym, który wymienił opony na świeższe. Norris chciał wykonać ten sam manewr, ale inżynier wyścigowy Brytyjczyka uprzedził go, iż może wpaść w ruchliwą część toru i się z tego nie wygrzebać. Miał rację – Leclerc utknął za Sainzem na trzynastym miejscu.
Na dwudziestym ósmym okrążeniu miało się to opłacić – Nico Hulkenberg odpadł z wyścigu i pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa, dając „darmowy” pit stop większości kierowców. Duet Alpha Tauri i Max Verstappen nie skorzystali z tego przywileju, ponieważ deszcz wyraźnie przybrał na sile. W międzyczasie Oscar Piastri otrzymał dziesięć sekund kary za kolizję z Liamem Lawsonem. Norris skorzystał z nadmiernej ostrożności Russella i wyprzedził go tuż przed wyjazdem samochodu bezpieczeństwa.
Argentyńscy fani zakryli twarze w dłoniach, gdy na trzydziestym drugim kółku Franco Colapinto roztrzaskał swój bolid, powodując czerwoną flagę. Można było jedynie współczuć mechanikom Williamsa, którzy w pocie czoła naprawiali bolid Argentyńczyka po nieudanych kwalifikacjach.
Nowe rozdanie
O godzinie 18:04 polskiego czasu kierowcy zmierzali ku wznowieniu Grand Prix Brazylii. Esteban Ocon utrzymał prowadzenie, Charles Leclerc wyprzedził Yukiego Tsunodę. Lando Norris wyjechał poza tor w zakręcie nr 4, co skrzętnie wykorzystał George Russell.
Sporo kierowców nie radziło sobie z warunkami na Interlagos. Najpierw Oliver Bearman po raz kolejny wypadł z toru, ale na swoje szczęście mógł kontynuować ściganie. Następnie Carlos Sainz, który na czterdziestym kółku nie miał tyle szczęścia. Kolejny samochód bezpieczeństwa pojawił się na torze.
Napięcie rosło z każdym okrążeniem. Ocon po raz drugi restrartował wyścig, tym razem nieskutecznie – Max Verstappen znów nie pozostawił złudzeń w pierwszym zakręcie. Leclerc w podobny sposób pokonał aż trzech kierowców. Lando Norris natomiast spadł za swojego teammate’a. Liam Lawson świetnie wyprzedził Lewisa Hamiltona w zakręcie nr 7, a Fernando Alonso wypadł z toru, dzięki czemu Nowozelandczyk zyskał dwie pozycje.
Sergio Perez przeżywał trudne chwile w walce o punkty. Wpierw zaatakował Lawsona, który mając w pamięci ostatnią potyczkę w Meksyku, nie miał zamiaru odpuszczać. Wykorzystał to Lewis Hamilton, który odebrał Checo jeden punkt za dziesiątą lokatę.
Niczym feniks z popiołów
Nic i nikt już nie zdołał wyrwać Verstappenowi zwycięstwa, na które czekał od Grand Prix Hiszpanii. Dzięki wybitnej strategii i dużej dozie szczęścia podium uzupełnił duet Alpine, odpowiednio Esteban Ocon i Pierre Gasly. Dzięki temu osiągnięciu stajnia z Enstone przeskakuje na szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Za nimi kolejno: Russell, Leclerc, Norris, Tsunoda, Piastri, Lawson i Hamilton.
Ten weekend najprawdopodobniej przesądził o losach mistrzostwa. o ile Lando Norris nie zdobędzie przynajmniej trzech punktów więcej, niż Verstappen, tytuł po raz czwarty powędruje do Holendra. Brytyjczyk czuje ogromną presję i to było widać w dzisiejszym Grand Prix. McLaren jednak nie zamierza pozwolić sobie na takie błędy, gdyż to zespół z Woking przewodzi w klasyfikacji konstruktorów. Przed nami zostały tylko trzy rundy…
Więcej o Formule 1 na Rallypl.com