We wtorkowym hicie PlusLigi lider tabeli - Indykpol AZS Olsztyn podjął wicelidera - Aluron CMC Wartę Zawiercie. Przed tym spotkaniem oba zespoły miały tyle samo punktów (15), ale to olsztynianie mieli jeden mecz rozegrany mniej i dwa sety stracone mniej - 17:7 do 17:9.
REKLAMA
Zobacz wideo Indykpol AZS Olsztyn pokonał Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa. Paweł Halaba: Fizycznie czujemy się genialnie
AZS Olsztyn i Warta Zawiercie starły się w PlusLidze
To spotkanie od początku było bardzo zacięte. Pierwszy punkt w tym meczu zdobył Aaron Russel. Chwilę później do wyrównania doprowadził do wyrównania. Po chwili podopieczni Michała Winiarskiego odskoczyli na dwa "oczka" (6:8), ale nie byli w stanie tego utrzymać, bo gospodarze bardzo gwałtownie doprowadzili do wyrównania 8:8.
Chwilę później zawiercianie wygrali kolejne dwie akcje z rzędu (9:11), ale tym razem tak łatwo nie roztrwonili tego prowadzenia. W końcówce goście wrzucili wyższy bieg i za sprawą m.in. Mateusza Bieńka Warta powiększyła przewagę i zwyciężyła w tym secie 20:25. Środkowy, który w te wakacje odpoczywał od reprezentacji Polski, zanotował kapitalny start - miał 100 proc. skuteczność w ataku. Zawodnik skończył 5/5 piłek. Jak wyliczył serwis plusliga.pl tyle samo punktów zdobył atakujący Bartłomiej Bołądź, ale on wykonał dwa ataki więcej.
Zobacz też: Sensacyjne wieści ws. Tomasza Fornala
W drugiej partii to olsztynianie odskoczyli na dwa oczka (6:4) po asie serwisowym Pawła Halaby. W kolejnej akcji nie udało mu się teko powtórzyć, a ponadto jeden z atakujących został zablokowany przez Miłosza Zniszczoła. W dalszej części tego seta olsztynianom udało się powiększyć przewagę do pięciu "oczek" - 15:10.
Oglądaliśmy kapitalne widowisko w tym spotkaniu, bo zawiercianie nie odpuszczali, ale nie byli w stanie się przebić przez zasieki AZS-u. Po chwili zrobiło się 20:14, co sprawiało, iż Warta miała już bardzo ciężko, by wrócić do gry w tym secie. Moritz Karlitzek był niemożliwy w tej partii i poprowadził swoją drużynę do triumfu 25:17. Tę partię w najlepszy możliwy sposób zakończył Seweryn Lipiński, który zdobył asa.
Podrażnione Zawiercie ruszyło do ataku w trzecim secie. Odskoczyli na 6:9, ale po m.in. dwóch asach serwisowych Moritza Karlitzka olsztynianie doprowadzili do wyrównania 9:9. Mimo to podopieczni Michała Winiarskiego dali radę ponownie odskoczyć na 14:17, a w międzyczasie po uderzeniu Bartosza Kwolka z zagrywki, piłka uderzyła w sufit hali Urania. Chwilę później Olsztyn doprowadził do wyrównania 18:18. Mateusz Bieniek chciał pocelować z zagrywki, ale trafił... trenera Daniela Plińskiego. Ostatecznie ta partia zakończyła się wynikiem 22:25 dla Zawiercia.
W czwartym secie Indykpol AZS Olsztyn prowadził już czterema punktami (13:9), ale gospodarze zacięli się w ataku i bardzo gwałtownie roztrwonili to prowadzenie (15:15) i musieli gonić wynik (17:19). W końcówce podopieczni Daniela Plińskiego znów wyszli na prowadzenie 21:20. Ostatecznie fatalny błąd w końcówce popełnili siatkarze Warty Zawiercie i przegrali tę partię 25:22.
Zwycięzcę tego niesamowitego spotkania wyłonił tie-break. W nim więcej sił i zimnej krwi zachowali siatkarze z Zawiercia, którzy odskoczyli na pięć punktów (8:13) i nie wypuścili z rąk tego zwycięstwa. Ta partia zakończyła się wynikiem 10:15, a cały mecz 2:3 (20:25, 15:17, 23:25, 25:22,10:15)

3 godzin temu
















