W czwartek w pierwszym półfinale tegorocznego Australian Open kobiet zmierzyły się Aryna Sabalenka (1. WTA) i Paula Badosa (12.). To nie była tylko rywalizacja dwóch czołowych tenisistek świata, ale także starcie przyjaciółek, które wspierają się wzajemnie. Na korcie w Melbourne musiały jednak zapomnieć na moment o przyjaźni, każda z nich chciała za wszelką cenę awansować do sobotniego finału.
REKLAMA
Zobacz wideo Konflikt Igi świątek z Danielle Collins? Wesołowicz: To jednostronny beef
Początek tego spotkania miał niespodziewany przebieg. Badosa gwałtownie przełamała Sabalenkę, która raziła sporą liczbą niewymuszonych błędów. Białorusinka grała nerwowo, miała kłopot z odpowiednim ustawieniem się do piłek. Nie wiedziała, co się dzieje na korcie.
Sabalenka zareagowała
Hiszpanka odskoczyła na 2:0. Emanował od niej spokój, nie czuła większego zagrożenia przy tylu pomyłkach faworytki. Sama zaś też uderzała mocno, ale celniej. Sabalenka próbowała ją zdominować potężnymi zagraniami, ale Badosa potrafiła odpowiedzieć lub doczekać się błędu.
- Aryna otworzyła oczy szeroko ze zdziwienia. Nie spodziewała się takiej kontry ze strony Pauli - usłyszeliśmy z ust komentatorów Eurosportu w trzecim gemie. 12. rakieta świata weszła w ten mecz znakomicie, prowadziła w trzecim gemie 40:0. Była o włos od 3:0, gdy nagle zaczęła tracić przewagę.
Czytaj także: Francuzi nie wierzą w to, co robi Świątek
Od razu powiedzmy jednak, iż to nie była wina Hiszpanki, nie obniżyła poziomu gry. To Białorusinka zagrywała tak samo gwałtownie i mocno, ale precyzyjniej. Jej efektowne forhendy trafiały w linie, po prostej czy po krosie. Kolejne dłuższe wymiany padały łupek faworytki. Efekt? Z 0:2 zrobiło się 4:2 dla Sabalenki.
Białorusinka nie dała się już przełamać przyjaciółce do końca seta i zwyciężyła 6:4. Pomógł jej znacznie serwis - mocny, płaski, dzięki czemu Hiszpanka miała spore kłopoty z odegraniem returnu.
Sabalenka od trzech sezonów znacznie poprawiła podanie. Nie popełnia już tylu podwójnych błędów serwisowych, z powodu których myślała choćby o zakończeniu kariery. Ten element stanowi dziś mocny argument w jej grze. Pozwolił domknąć pierwszą partię półfinału AO.
Znamy pierwszą finalistkę Australian Open
Początku drugiego seta mógł nas zaniepokoić. Paula Badosa straciła równowagę i upadła na kort. Na szczęście gwałtownie pokazała gestem kciuka, iż wszystko jest w porządku. Kibice i dziennikarze zadrżeli, bo Hiszpanka w ostatnich latach miała sporo kontuzji. - Możemy naprawdę odetchnąć. Było gorąco - powiedział komentujący w Eurosporcie Lech Sidor
Hiszpanka kontynuowała grę, ale kolejne punkty nie układały się po jej myśli. W swoim gemie popełniła dwa podwójne błędy serwisowe, Sabalenka wykorzystała szansę i przełamała rywalkę. Po chwili już było 3:1 dla numer jeden rankingu.
Białorusinka grała znów za gwałtownie dla Badosy, która wielokrotnie była spóźniona do uderzeń. Do tego co jakiś czas Sabalenka zaskakiwała skrótem, zdobywając punkty. Od zeszłego sezonu znacznie urozmaiciła swój sposób rozgrywania akcji, co wykorzystuje także w najważniejszych spotkaniach.
Paula Badosa musiała maksymalnie ryzykować, by zatrzymać rozpędzoną Arynę Sabalenkę. To kumulowało błędy, a i nie zawsze pojawiała się w ogóle okazja do ataku. Faworytka utrzymywała inicjatywę i podwyższyła na 5:1. A po chwili kolejnym winnerem z forhendu skończyła mecz wynikiem 6:2.
Sabalenka przystąpiła do Australian Open jako obrończyni tytułu. W drodze do półfinału miała problemy w pojedynkach z Clarą Tauson czy Anastazją Pawluczenkową. Początek półfinału z Paulą Badosą zapowiadał, iż również może być trudniej, ale Białorusinka uporządkowała grę i zasłużenie awansowała do finału.
Tuż po zakończeniu tego spotkania na kort w Melbourne wyjdą Iga Świątek i Madison Keys. Polka i Amerykanka zagrają w drugim kobiecym półfinale Australian Open. Mecz o tytuł w sobotę od godziny 9:30 rano czasu polskiego. Transmisje w Eurosporcie, relacje w Sport.pl.