Sprytne taktyki Arsenalu kontra ambicje City w walce o tytuł

2 godzin temu

Manuel Akanji przedstawił miażdżącą ocenę podejścia Arsenalu do meczu z Manchesterem City, zakończonego remisem 2:2, w niedzielę i obiecał, iż raz jeszcze pokona „Kanonierów” w walce o tytuł mistrza Premier League.

Arsenal w każdym z dwóch ostatnich sezonów zajmował drugie miejsce za zwycięską drużyną Pepa Guardioli, co przyczyniło się do pojawienia się w tym spotkaniu pazura i zaciętości, rzadko spotykanej wcześniej.

Dziesiąty gol w okresie i setny w barwach City, zdobyty przez Erlinga Haalanda, dał gospodarzom prowadzenie już w dziewiątej minucie, ale efektowne uderzenie debiutanta Riccardo Calafioriego i strzał głową specjalisty od stałych fragmentów gry Gabriela dały Arsenalowi prowadzenie tuż przed przerwą.

Leandro Trossard, który dostał drugą żółtą kartkę za kopnięcie piłki w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, zmienił oblicze meczu. Mikel Arteta usunął Bukayo Sakę i wrócił do gry w piątkę, gdy Arsenal spędził długie chwile obozując w swoim polu karnym, zanim John Stones wyrwał wyrównującego gola w ósmej minucie doliczonego czasu gry.

Chociaż taktyka Artety, grającego w osłabieniu przeciwko drużynie, którą nazywał „najlepszą na świecie”, wydawała się całkowicie zrozumiała, Akanji nie mógł się pogodzić z szerszymi elementami strategii Arsenalu, którym ton nadał Kai Havertz, dziwacznie atakując Rodriego ciałem zaraz po rozpoczęciu meczu.

„Zawsze, gdy gramy przeciwko nim, to właśnie tego szukają” – powiedział obrońca Szwajcarii. „Dramatyczność. Mocne pojedynki, obrona, 11 graczy w ich własnym polu karnym, a potem granie przy stałych fragmentach gry i próba zdobycia gola”.

Gdy zwrócono uwagę Akanjiemu, iż wydaje się sfrustrowany, odpowiedział: „Zadziałało to w ich przypadku, więc jeżeli oni są zadowoleni z jednego punktu… my nie, próbowaliśmy uzyskać więcej, ale oni są zadowoleni z tego.

„Pod koniec dnia przez cały czas jesteśmy na szczycie ligi. Nie przegraliśmy jeszcze żadnego meczu. Próbowaliśmy, szczególnie w drugiej połowie, gdy graliśmy w pojedynkę, ale trudno jest, gdy 10 graczy broni w swoim polu karnym. Staraliśmy się jak mogliśmy, pod koniec musieliśmy naciskać do końca. Na szczęście pod koniec strzeliliśmy gola i zdobyliśmy jeden punkt”.

Sędzia Michael Oliver znalazł się na celowniku obu menedżerów po meczu, a szybki rzut wolny doprowadził do gola Calafioriego i czerwonej kartki dla Trossarda wśród tematów rozmów. Ale Akanji wyraził współczucie dla sędziego, który dodał długi okres doliczonego czasu gry, który Stones wykorzystał po częstych przypadkach, gdy piłkarze Arsenalu padali na ziemię, aby otrzymać pomoc medyczną.

„Niełatwo jest sędziować taki mecz, ponieważ od samego początku jest on bardzo trudny. To nie jest łatwe, staraliśmy się robić swoje, grać swoją grę” – powiedział.

„Z powodu marnowania czasu nie możemy tego kontrolować. To zależy od sędziego. Oczywiście trudno jest strzelić gola komuś, kto ma 10 goli, mając bramkarza w swoim polu karnym. jeżeli nie stracisz dwóch goli, to wygląda to inaczej. Być może był to jeden gol za dużo”.

Zapytany, czy Arsenal jest „mistrzem” piłkarskich „mrocznych sztuk”, Akanji dodał: „Tak, ale ostatecznie zawsze wygrywaliśmy tytuł i nie sądzę, żeby w tym roku było inaczej.

„Nie sądzę, żeby było wielu lepszych od nich. Tego właśnie szukają. Musimy się bronić, ponieważ w każdym pojedynku, każdym rzucie wolnym, który został przyznany, oni padali na ziemię.

„Gracze kładą się na podłodze, żeby wstać, sprintem wracają, znowu kładą się na podłodze. Jeden z ich zespołu podszedł, żeby powiedzieć bramkarzowi, żeby rzucił się na podłogę i takie rzeczy. Ostatecznie to sędzia musi kontrolować te sytuacje przez cały sezon. Nie możemy nic więcej z tym zrobić”.

Idź do oryginalnego materiału