Legia Warszawa awansowała do 1/8 finału Ligi Konferencji, w której osiągała świetne wyniki. To oczywiście spora zasługa trenera Goncalo Feio, którego losy ważą się w klubowych gabinetach od tygodni. Zdaniem mediów szkoleniowiec liczy na nowy kontrakt, ale w międzyczasie nie pomaga sobie sprawami pozaboiskowymi.
REKLAMA
Zobacz wideo Prawdziwa historia "Bestii z Hinterzarten". Odwiedziliśmy miasto Stefana Horngachera
Nerwy w Legii Warszawa. Goncalo Feio spiął się z Dariuszem Mioduskim
Jak wiadomo, wokół Feio zwykle jest nerwowo. Szkoleniowiec raczej nie ma najlepszych relacji z pionem dyrektorskim, a przy okazji meczu z Djurgardens krytykował pracę działu transferowego. - Na tę chwilę nie dostałem żadnego nazwiska, które byłoby wystarczająco zadowalające, by wzmocnić drużynę - mówił Portugalczyk.
To jednak niejedyna krytyka, jakiej Feio dopuścił się w Szwecji. Do szatni Legii po meczu miał wejść właściciel Dariusz Mioduski i właśnie podczas tego spotkania miało dojść do jego scysji z portugalskim szkoleniowcem. Tak informuje portal Meczyki.pl.
"Poszło o szerokie wsparcie drużyny przez zarządzających klubem: od transferów po choćby wsparcie w reakcji na pracę sędziów" - czytamy w informacji. Dalej podkreślono, iż powstały dwa obozy - szatnia kontra ludzie odpowiedzialny za klub w gabinetach. To u Feio dość powszechna praktyka, którą stosował już w Motorze Lublin.
Kontrakt Feio wygasa już w czerwcu i zawarto w nim możliwość przedłużenia o kolejny rok, z której może skorzystać klub. Trudno jednak wierzyć, iż spięcia z właścicielem pomagają Feio w uzyskaniu korzystnej pozycji negocjacyjnej. "Każdy widzi, iż Feio to bardzo dobry trener. Ale jest też u niego ciemna strona mocy" - czytamy u źródła.
Legia kolejne mecze zagra dopiero w lutym, a kilka tygodni przerwy może dobrze zrobić obu stronom. Trener będzie miał czas, by ochłonąć, a władze klubu zastanowią się nad jego przyszłością.