Belinda Bencić to bohaterka ostatnich dni w świecie kobiecego tenisa. Szwajcarka wygrała turniej rangi WTA 500 w Abu Zabi, pokonując w finale Amerykankę Ashlyn Krueger (51. WTA) 4:6, 6:1, 6:1. To pierwszy tytuł Bencić od dwóch lat.
REKLAMA
Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek nie mogła grać? "W tenisie są równi i równiejsi"
Od poniedziałku Szwajcarka jest już 65. na świecie, awansując ze 157. pozycji. Sukces tym większy, iż w kwietniu ubiegłego roku urodziła dziecko, a w listopadzie wróciła do gry. Potrzebowała zaledwie 15 tygodni, by powrócić do top 100 rankingu.
Jak tego dokonała? - Teraz wywieram na siebie mniejszą presję podczas meczów, ponieważ tenis nie jest już całym moim życiem. Mój priorytet to rodzina - mówiła na jednej z konferencji prasowych. Podczas finału jej partner razem z dzieckiem oglądali ją w akcji, a Szwajcarka po otrzymaniu pucharu pozowała do zdjęć z córką.
Krok po kroku
Bencić wybrała inną drogę, niż większość wracających do gry tenisistek. Schowała dumę do kieszeni, nie licząc tylko na dzikie karty od organizatorów największych imprez. Po powrocie występowała w mniejszych turniejach rangi WTA 125 (najniższa kategoria WTA) albo na jeszcze niższym poziomie ITF.
Jesienią zagrała w zawodach ITF 75 w Hamburgu i luksemburskim Petange czy WTA 125 we francuskim Angers, gdzie okazała się najlepsza. Ogrywała się z niżej notowanymi rywalkami, wygrywała kolejne spotkania, łapała rytm turniejowy, którego musiało jej brakować. Poprzednio ostatni turniej w wykonaniu Szwajcarki to San Diego z września 2023.
Wybrała inaczej niż np. Emma Raducanu, która gdy wraca po kolejnych kontuzjach, startuje głównie w turniejach najwyższej rangi. I to zwykle wtedy, gdy otrzyma dziką kartę od organizatorów. W tej roli Brytyjka wystąpiła ostatnio w Abu Zabi i Dosze w zawodach WTA 1000. W obu przypadkach przegrała bardzo szybko.
Dzikie karty dają prawo występu w najlepszych imprezach, ale nie gwarantują sukcesu. jeżeli tenisistka nie jest w najwyższej formie, bo wraca do gry po przerwie, to istnieje ryzyko, iż w takich turniejach najwyższej kategorii natychmiast wpadnie na wyżej rozstawioną przeciwniczkę lub po prostu wyjątkowo dobrze dysponowaną. A wtedy nie rozegra zbyt wielu spotkań, nie odnajdzie rytmu. To dlatego Bencić zdecydowała się na inne rozwiązanie.
Od nowego roku Szwajcarka po kilku mniejszych imprezach zaczęła startować w większych turniejach. Doszła do drugiej rundy WTA 500 w Adelajdzie, czwartej rundy Australian Open, a teraz była najlepsza w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Dyspozycja Bencić rośnie z dnia na dzień. Coraz lepiej porusza się po korcie, gra tak jak wcześniej - agresywnie, płasko, stara się gwałtownie kończyć akcje. Zanim zdecydowała się założyć rodzinę, wygrała osiem turniejów rangi WTA, pięć lat temu była choćby czwarta na świecie. W US Open 2019 doszła do półfinału - to jej najlepszy dotąd wynik wielkoszlemowy. Największy sukces osiągnęła zaś w Tokio, gdy zdobyła w singlu złoto igrzysk 2021.
W marcu Belinda Bencić skończy 28 lat. Potencjał przez cały czas ma gigantyczny. Może sporo namieszać w rozgrywkach kobiecego tenisa, bo odzyskuje rytm i pewność siebie. W Abu Zabi pokonała Jelenę Rybakinę czy mistrzynię Wimbledonu 2023 Marketę Vondrousovą.
Czytaj także: Co za mecz Majchrzaka!
Największa obawa może dotyczyć przygotowania fizycznego Szwajcarki. Nie jest łatwo wrócić do gry po dłuższej przerwie, o czym przekonały się zarówno młodsza Raducanu, jak i bardziej doświadczone np. Karolina Woźniacka, Naomi Osaka czy Angelika Kerber. Organizm musi na nowo przyzwyczaić się do większego wysiłku i niekiedy prowadzi to do kontuzji. Dlatego teraz przed Bencić kolejny etap, w którym potrzebuje odpowiedniego planowania startów. Nie wystąpi w nadchodzącej imprezie w Dosze, będzie miała czas na regenerację. Kolejny jej turniej to Dubaj od przyszłej niedzieli.
Przykład dla innych, a Sabalenka wychwala
Belinda Bencić to kolejny przykład tenisistki, która w ostatnich miesiącach wraca po urodzeniu dziecka do głównych rozgrywek WTA. Najlepiej do tej pory poradziła sobie Elina Switolina, która po powrocie wiosną 2023 doszła w tamtym sezonie m.in. do ćwierćfinału Roland Garros i półfinału Wimbledonu. Niedawno w styczniu znów zaliczyła świetny występ - 1/4 finału w Melbourne.
Są jednak także i mniej pozytywne historie. W styczniu zeszłego roku była liderka Angelika Kerber wróciła do gry już jako mama, ale nie osiągała takich wyników jak przed laty i po kilku miesiącach zrezygnowała z tenisa. Naomi Osaka jest w podobnej sytuacji - przyznała ostatnio, iż jeżeli rezultaty nie poprawią się, choćby w tym roku może pożegnać się z rywalizacją.
Zaledwie kilka dni temu Petra Kvitova, dwukrotna mistrzyni Wimbledonu zapowiedziała, iż także planuje powrót już jako rodzic. Jej pierwszy start będzie miał miejsce pod koniec lutego w imprezie WTA 250 w Austin. Czeszka chce czerpać z przykładu Belindy Bencić. Wiele tenisistek patrzy dziś z podziwem na Szwajcarkę, czego najlepszym dowodem są słowa Aryny Sabalenki przed startem imprezy w Dosze.
- Szczerze? To imponujące. Świetnie wypadła w Australian Open, a teraz zgarnęła trofeum. Jestem bardzo szczęśliwa z powodu jej sukcesu, zdecydowanie na to zasłużyła. Daje to nadzieję, iż gdy jedna z nas będzie chciała mieć dziecko, to potem poradzi sobie na korcie - mówiła Białorusinka.