To na Rashforda nakierowane były reflektory - angielscy dziennikarze już dzień przed meczem rozpytywali głównie o niego, a Flick nie zmarnował ani jednej okazji, by powiedzieć coś miłego. Rashford wracał do swojego kraju, z którego musiał wyfrunąć, by móc znów cieszyć się piłką. Wracał na stadion, który dobrze zna. Miał zagrać przed angielskimi kibicami i zasiadającym na trybunach selekcjonerem. Los podarował mu ten wieczór - gdyby nie kontuzja Lamine Yamala, usiadłby na ławce i nie miał szans napisać tej historii.
REKLAMA
Zobacz wideo Robert Lewandowski przygasa? Żelazny: W meczach kadry on po prostu nie mógł więcej
Prawda o Rashfordzie - wielki talent ukryty pod stertą problemów
W dziewięć minut - między 58. a 67. - wykrzyczał cały swój talent. Najpierw oddał precyzyjny strzał głową, a później fenomenalnie uderzył sprzed pola karnego. Zdobył dwa gole, dzięki którym Barcelona pokonała Newcastle United 2:1. Przy pierwszym uderzeniu kluczowa była precyzja - do bramki było bowiem aż jedenaście metrów, a Rashford czekał na piłkę w miejscu, nie nabiegał na nią, blisko siebie miał obrońcę Newcastle United, a naprzeciwko prawie dwumetrowego bramkarza. Za to drugi strzał był już połączeniem siły, znakomitej techniki uderzenia i celności. Rashford ozdobił nim nie tylko ten mecz, ale całą pierwszą kolejkę Ligi Mistrzów - tuż sprzed pola karnego huknął tak, iż piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Dziennikarze Guardiana podsumowali to tak, iż choćby gdyby stało tam dwóch bramkarzy, i tak nie daliby rady nic zrobić.
I o ile te dziewięć minut przypomniało, jak wielki potencjał ma Rashford, o tyle niemal wszystko, co działo się przez pierwszą godzinę meczu, przypominało raczej, jak wiele trapi go problemów. Ostatnie dwa sezony kompletnie mu nie wyszły. Rzadko strzelał gole, nie dogadywał się z kolejnymi trenerami Manchesteru United i coraz częściej pisały o nim plotkarskie media - o wypadach do dyskoteki, o rozstaniu z wieloletnią partnerką i o nowej dziewczynie, celebrytce z "Love Island". "Pogubił się" - diagnozowali eksperci. Ruben Amorim, obecny trener United, mówił, iż Rashford musi zmienić swoje zachowanie. Dziennikarze tłumaczyli, iż chodzi o brak profesjonalizmu i niewystarczające zaangażowanie podczas treningów. W końcu klub zdecydował się go pozbyć, by - jak to definiował Amorim - "zbudować odpowiednią kulturę i przywrócić adekwatne standardy w klubie". United nie znaleźli jednak chętnego, by dźwigać pensję Rashforda, wynoszącą 365 tys. funtów tygodniowo. Ratunkiem dla obu stron, ewidentnie zmęczonych sobą, były wypożyczenia - w poprzednim sezonie do Aston Villi, a w tym do FC Barcelony.
W meczu z Newcastle długo wiedzieliśmy Rashforda niepewnego i niedokładnego. Próbował rywalizować z Kieranem Trippierem, kolegą z reprezentacji, ale brakowało mu przekonania i elementu zaskoczenia. Inna sprawa, iż cała Barcelona miała problem z bardzo agresywną, energiczną i twardą grą Newcastle. Dopiero pod koniec pierwszej połowy udało jej się przejąć inicjatywę i dłuższymi fragmentami narzucać swoje warunki. Gole Rashforda dały jej spokój i pozwoliły na dobre kontrolować mecz. choćby gol Anthony’ego Gordona w 90. minucie tej kontroli jej nie zabrał. Po meczu sam strzelec gola przyznał, iż choć Newcastle regularnie mierzy się w lidze z Manchesterem City i Chelsea, które potrafią grać piłką, to Barcelona jest pod tym względem jeszcze lepsza. - Nie jesteśmy przyzwyczajeni do gry przeciwko zawodnikom, którzy utrzymują piłkę w ten sposób - stwierdził.
Newcastle - Barcelona, czyli "plan C"
Rashford zrobił kibicom Barcelony przyjemną niespodziankę. Nie mieli wobec niego większych oczekiwań, a zapewnił im zwycięstwo w niełatwym meczu Ligi Mistrzów, z jednym z najtrudniejszych rywali, z jakim przyjdzie jej zagrać w fazie ligowej. Barcelona rozglądała się tego lata za lewym skrzydłowym, który byłby jakościowym zmiennikiem dla Raphinhi, a w razie potrzeby mógłby występować u jego boku. Wymarzonym transferem był Nico Williams z Athletiku Bilbao, z którym w reprezentacji Hiszpanii doskonale dogaduje się Lamine Yamal, a alternatywą Luis Diaz z Liverpoolu, który ostatecznie wylądował w Bayernie Monachium. Rashford był dopiero "planem C". Planem, do którego i tak wielu dyrektorów w ogóle nie było przekonanych. Co innego Hansi Flick - on od dawna należy do fanów Rashforda i wielokrotnie pokazywał już, iż potrafi przywracać zawodników do najwyższej formy. Władze Barcelony mu zaufały.
Samo to, iż doszło do tego transferu, pokazuje, jak ostro zwolniła kariera Rashforda. Otóż Barcelona zapraszała go do siebie już kilkukrotnie - pierwszy raz w 2019 r., ale wówczas Manchester United w ogóle nie brał pod uwagę sprzedaży wychowanka i rzucił zaporową wówczas kwotę ponad 100 mln funtów. Odstraszył Barcelonę na trzy lata - w 2022 r., mając Jordiego Cruyffa, byłego zawodnika United, jako dyrektora sportowego spróbowała raz jeszcze. Znów bezskutecznie. W Barcelonie panowało wtedy przekonanie, iż Rashford nigdy nie będzie w jej zasięgu i raczej pójdzie śladami Ryana Giggsa, który całą karierę spędził na Old Trafford. Gdzie jak nie w Manchesterze miała powstać historia o wiernym wychowanku, który wbrew czasom i kręcącej się szybciej niż kiedykolwiek transferowej karuzeli, zostaje w domu? Rashford musiał popaść w kryzys, zmęczyć sobą innych domowników i samemu być zmęczonym, a później jeszcze o 20-30 proc. obniżyć swoją pensję, by mająca finansowe problemy Barcelona mogła wreszcie ubrać go w swoje barwy. Na razie w ramach wypożyczenia, ale z możliwością wykupu za 30-35 mln euro.
W ostatnich dniach Robert Lewandowski udzielił wywiadu "The Times". Został też poproszony o stworzenie idealnego trenera spośród tych, z którymi pracował. Dziennik zaproponował kilka kategorii: taktyka, zarządzanie zespołem, rozmowy z drużyną, ważne mecze, zmysł modowy. Lewandowski kolejno dopisał - Guardiolę, Flicka, Kloppa, Ancelottiego i Nagelsmanna. To nie pierwszy raz, gdy Polak zwraca uwagę na to, iż Flick znakomicie prowadzi szatnię, błyskawicznie wyczuwa mieszające się w niej emocje, ma dobry kontakt z piłkarzami i potrafi zbudować z nimi relację. Na początku czerwca mówił tak: "Uważam, iż Hansi zawsze miał ideę, jak można poprawić sytuację. I nie mówię tu tylko o sytuacjach na murawie, ale i poza nią. Przecież nie jesteśmy tylko zawodnikami, ale i mężczyznami i jeżeli mamy dobre nastawienie, jesteśmy w stanie grać lepiej".
Lewandowski nie jest odosobniony. Podobnie o Flicku mówili m.in. Raphinha, Inigo Martinez i Pedri. Teraz jego umiejętność odpowiedniego podejścia do piłkarzy ma być kluczowa, by Rashford zaczął grać na miarę potencjału. Dziennikarze "The Athletic" opisują, iż Flick od pierwszych dni otoczył Anglika opieką. Jest blisko niego, często z nim rozmawia. Po jednym z meczów Barcelony kibice zobaczyli, jak wchodzi na murawę, obejmuje Rashforda ramieniem i inicjuje krótką rozmowę. Równie ważna ma być jednak cierpliwość. Żadna rozmowa nie da tyle, ile mogą dać minuty spędzone na boisku i rosnące u Rashforda przekonanie, iż trener mu ufa. Hierarchia się nie zmieni, więc gdy Yamal wróci do gry, Raphinha najpewniej przeniesie się na lewe skrzydło, ale Flick nie zapomni wtedy o Rashfordzie. Dotychczas wystawiał go w każdym meczu - na 22 minuty z Mallorką, na 46 z Levante, 29 z Rayo Vallecano, 68 z Valencią i 81 z Newcastle. Anglik nie błyszczał - dopiero w ostatni weekend zanotował pierwszą asystę, a w czwartek strzelił pierwsze gole.
- To pierwszy krok [do odbudowania pewności siebie – red.]. Teraz musi zrobić kolejny. Już wczoraj mówiłem wam, iż to fantastyczny piłkarz. Jego wykończenie jest niewiarygodne. Wystarczyło mu w przerwie powiedzieć, żeby poszedł i strzelił te dwa gole - uśmiechnął się Flick. - Oczywiście żartuję. Markus trafił już w meczu reprezentacji Anglii, teraz zdobył bramki w Lidze Mistrzów, więc to jest wspaniałe. To da mu siłę, by iść dalej. To jest teraz dla mnie najważniejsze - stwierdził na pomeczowej konferencji.
Gdzie, jeżeli nie w Barcelonie?
Pracownicy Barcelony mają być zbudowani pierwszymi tygodniami Rashforda, który zaraz po przeprowadzce zapisał się na lekcje hiszpańskiego, a w jednym z wywiadów zadeklarował, iż zamierza też nauczyć się katalońskiego. Anglik na razie mieszka w hotelu niedaleko Camp Nou i szuka idealnego mieszkania. Nie jest sam. Do Barcelony przeprowadził się z bratem i gwałtownie nawiązał relacje z piłkarzami Barcelony. Wielu z nich dobrze mówi po angielsku. - Markus uwielbia słońce i życie w Barcelonie - powiedział "The Athletic" ktoś z otoczenia Rashforda.
Niemal wszyscy są zgodni - potrzebował on zmiany otoczenia i nie mógł trafić lepiej. Z ponurego Manchesteru przeniósł się do Barcelony. Drużynę targaną problemami zmienił na rozpędzoną maszynę, która w zeszłym sezonie tylko w lidze strzeliła 102 gole. Zamiast trenera, który nigdy nie był do niego przekonany, ma takiego, który od lat jest entuzjastą jego talentu. jeżeli Rashford nie odbuduje się w Barcelonie, to chyba nie odbuduje się już nigdzie. Pierwszy krok za nim.