W niedzielne popołudnie na stadionie we Wrocławiu zmierzyło się dwóch spadkowiczów z Ekstraklasy. Nastroje kibiców tych klubów przed meczem były zupełnie przeciwne - Śląsk liczy się w walce o awans, natomiast Stal po raz ostatni wygrała jeszcze w sierpniu.
REKLAMA
Zobacz wideo Postrzeganie Ekstraklasy za granicą się zmieniło? Kosecki: Są zapytania o piłkarzy z naszych klubów
Śląsk gwałtownie objął prowadzenie. W niegroźnej sytuacji ręką w polu karnym zagrał Israel Puerto, a piłkę na 11 metrze ustawił Przemysław Banaszak. Michał Matys wyczuł intencje strzelca, jednak nie był w stanie go powstrzymać. Po pół godzinie gry było już 2:0. Dośrodkowanie Jehora Szarabury z rzutu rożnego wykorzystał kapitan gospodarzy, Serafin Szota. Stal stworzyła tylko jedną groźniejszą akcję, ale zakończyła się ona... żółtą kartką dla Pawła Kruszelnickiego. 22-latek próbował wymusić rzut karny, ale nie zdołał nabrać arbitra.
Ekonomicznie po przerwie
Podopieczni Ireneusza Mamrota po przerwie pokazali więcej animuszu. W 63. minucie Kruszelnicki oddał groźny strzał z kilku metrów, jednak górą w tym pojedynku był Michał Szromnik. Chwilę później bramkarz Śląska wyjmował piłkę z siatki. Debiutujący w Stali Kristian Fucak oddał kąśliwy strzał sprzed pola karnego, nie dając żadnych szans Szromnikowi. Śląsk chciał utrzymać prowadzenie najmniejszym nakładem sił i powiodło się to. Mielczanie jednak napsuli trochę krwi gospodarzom.
Z drogi nie zejdą. Więc spadną?
Prezes Stali, Jacek Klimek, przyznał, iż jego klub z obranej przez niego drogi nie zejdzie. o ile się to sprawdzi, spadkowicz z Ekstraklasy na jej zapleczu spędzi tylko sezon - i to nie dlatego, iż uda się awansować. Mecz ze Śląskiem to była piąta porażka z rzędu - a szósta, o ile doliczać pucharowy pojedynek z Puszczą Niepołomice. Stal jeszcze przed przerwą reprezentacyjną wylądowała w strefie spadkowej i w niedzielne popołudnie zrobiła niewiele, by to zmienić.
Wrocławianie natomiast wskoczyli na drugie miejsce w tabeli, wykorzystując remisy Pogoni Grodzisk Mazowiecki i Wieczystej Kraków. Celem Śląska jest natychmiastowy powrót do Ekstraklasy. Kolejne zwycięstwo potwierdza, iż podopieczni Ante Simundzy są w gronie faworytów do awansu. Można jednak mieć zastrzeżenia do ich postawy - rywal mocniejszy od Stali mógłby wykorzystać oszczędnościowy styl gry gospodarzy.