Niedługo rozpocznie się tegoroczna walka o indywidualne mistrzostwo Europy. 12 lipca na torze w Bydgoszczy zostanie rozegrana pierwsza runda cyklu Tauron SEC. Taki termin jest jednak bardzo problematyczny dla reprezentacji Wielkiej Brytanii oraz Niemiec, bowiem również 12 lipca w Ludwigslust odbywa się półfinał Drużynowych Mistrzostw Europy U24. Jaki związek mają ze sobą oba turnieje? Ano taki, iż w obu mogliby jechać Tom Brennan i Norick Blödorn. Kolizja terminów oznacza, iż nie będą mogli pomóc swoim reprezentacjom w walce o finał.
Jeśli spojrzymy na daty kolejnych rund Tauron SEC, gwałtownie okaże się, iż nie jest to jednorazowy problem. Drugi turniej tego cyklu odbywa się 26 lipca. Taki sam termin ma… finał wspomnianych wyżej DME U24. W nim (jako obrońca tytułu) pewna udziału jest reprezentacja Polski, dla której prawdopodobnie pojechałby Mateusz Cierniak. Nie pojedzie, bo jest stałym uczestnikiem Indywidualnych Mistrzostw Europy.
Na tych dwóch kolizjach się jednak nie kończy, bo trzecią rundę cyklu Tauron SEC zaplanowano na 23 sierpnia. Tego samego dnia w Grudziądzu odbędzie się finał Indywidualnych Mistrzostw Europy U19. Obrońcą tytułu z zeszłego roku jest Nazar Parnitskyi, ale młodemu Ukraińcowi nie będzie dane ponownie walczyć o złoto. To taka „nagroda” za to, iż potrafił wywalczyć sobie awans również do seniorskiego czempionatu.
Przytoczone w tekście sytuacje świetnie ukazują jeden z większych problemów organizacyjnych dzisiejszego żużla. Żużlowe władze – zarówno krajowe, jak i międzynarodowe – uwzględniają w regulaminach na przykład wymogi dotyczące sposobu noszenia koszul przez osoby funkcyjne, a nie potrafią zadbać o absolutne podstawy. A to podadzą godzinę startu dopiero trzy dni przed zawodami, a to nie wyjaśnią zasad przydziału liczby miejsc dla poszczególnych federacji. Taka żużlowa definicja profesjonalizmu. Potem kibice narzekają, iż poza Ekstraligą wszystko się zwija. Tylko jak ma się rozwijać, skoro już choćby FIM Europe nie traktuje swoich zawodów na serio?
