Początek sezonu w wykonaniu Roberta Lewandowskiego można uznać za przeciętny. Owszem, Polak strzelił we wrześniu cztery gole w barwach "Dumy Katalonii". Dodatkowo trafiał w meczach Polski z Finlandią oraz Litwą. Ale zdarzyło mu się także zagrać tragiczne spotkanie z Sevillą, w którym przestrzelił rzut karny, a z Litwinami doznał naderwania mięśnia dwugłowego w lewym udzie. Tym samym, przez które opuścił pierwszą kolejkę LaLiga.
REKLAMA
Zobacz wideo Tak Lewandowski podsumował Jana Urbana jako selekcjonera
Turcy chętni do pozyskania Lewandowskiego. "Od lat nie potrafią znaleźć napastnika"
Mało tego, Polak podpadł w klubie swoim zachowaniem, czyli grą w reprezentacji z potencjalną kontuzją. Jego kontrakt dobiega końca w czerwcu 2026 roku. Wprawdzie istnieje w nim opcja rocznego przedłużenia, ale w obecnej sytuacji i coraz częstszych problemów zdrowotnych piłkarza, władze klubu mocno zastanawiają się, czy warto z niej skorzystać. To sprawia, iż po Lewandowskiego ustawia się kolejka chętnych, a jednym z takich klubów może być Fenerbahce. Tak przynajmniej przekonuje Aydin Cingoz, dziennikarz posiadający dobre informacje zwłaszcza z tego klubu.
- Fenerbahce potrzebuje prawdziwego napastnika. Dlaczego nie Lewandowski? - pytał dziennikarz na antenie SkySpor.
- Mówi się o Lewandowskim. Fenerbahçe naprawdę potrzebuje napastnika. Od lat nie potrafią znaleźć nikogo na tę pozycję. Czy to możliwe? Fenerbahce z pewnością mogłoby pozyskać Lewandowskiego. Potrzeba napastnika jest oczywista. Sadettin Saran z pewnością podpisze kontrakt z napastnikiem w przerwie międzysezonowej. Zrobi to, by odciążyć klub, przekazać kibicom swoją wizję i zademonstrować ambicję. Wszystkie te znaki, połączone razem, sprawiają, iż zastanawiam się, dlaczego nie miałby to być właśnie ten zawodnik - dodał Cingoz.
Czy Fehnerbahce rzeczywiście od lat brakuje takiego super strzelca? Podstawowym środkowym napastnikiem zespołu jest Youssef En-Nesyri, który w 14 spotkaniach tego sezonu strzelił 5 bramek, co nie robi wrażenia. Ale w ubiegłym sezonie ten sam piłkarz zrobił aż 30 goli, a do tego grał Edin Dżeko, który trafił do siatki 21 razy. Jeszcze sezon wcześniej Bośniak zaliczył 25 trafień, a Michy Batshuayi - 24.
Oczywiście wciąż mowa o gorszych statystykach strzeleckich od tych, które w ubiegłym roku osiągnął Lewandowski, w dodatku gdy grał w silniejszych rozgrywkach. Ale wydaje się, iż problem zespołu, w którym w tej chwili występuje Sebastian Szymański, może leżeć gdzieś indziej.