Ściągnęli rewelację kadry Grbicia i światową gwiazdę. Dramat polskiego klubu

55 minut temu
Rok temu Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa zadziwiał, ogrywając kolejne topowe drużyny PlusLigi, teraz - mimo pozyskania światowej gwiazdy i odkrycia reprezentacji Polski - musi ratować się przed spadkiem. Po miesiącu zwolniono trenera, a chwilę później siatkarza z podstawowego składu. Ratować sytuację ma zaś dawno niewidziany w polskiej lidze 71-latek.
W lipcu będący od kilku tygodni prezesem Steam Hemarpolu Politechniki Częstochowa Łukasz Żygadło (wcześniej pełnił w klubie funkcję dyrektora sportowego) mógł z uśmiechem opowiadać o kulisach transferowego hitu - ściągnięcia słynnego Argentyńczyka Luciano De Cecco. Ostatnio były rozgrywający reprezentacji Polski podczas meczów swojej drużyny wyglądał tak, jakby był na stypie i modlił się o cud.

REKLAMA







Zobacz wideo Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa pokonany przez PGE GiEK Skrę Bełchatów. Daniel Popiela: Ogrom pracy przed nami



Jeden pożar w Częstochowie gaszono jeszcze przed sezonem. Żygadło przerwał siatkarską emeryturę
Jeden pożar Żygadło musiał gasić jeszcze przed tym sezonem. Jesienią do zespołu dołączyć mieli 20-letni środkowy Jakub Nowak, który ze świetnej strony pokazał się latem w reprezentacji Polski, a także będący jego rówieśnikiem Amir Tizi-Oualou. Finalnie dołączył tylko pierwszy, bo po drugiego gwałtownie zgłosiła się Modena Volley, a francuski rozgrywający wolał ofertę Włochów. Żygadło z tej trudnej sytuacji wyszedł obronną ręką, bo w miejsce Tizi-Oualou pozyskał - na bardzo korzystnych warunkach finansowych - De Cecco, który potwierdził klasę choćby podczas wrześniowych mistrzostw świata.
37-letni Argentyńczyk, brązowy medalista olimpijski z Tokio, próbkę swojej wielkiej kreatywności dał już w debiucie w PlusLidze, choć wynik i gra jego drużyny zostawiały sporo do życzenia. Częstochowianie zostali rozbici przez broniącą tytułu Bogdankę LUK Lublin 0:3. Wtedy jeszcze wydawało się, iż potrzebują po prostu nieco czasu w zgranie, ale mimo upływu kolejnych tygodni wciąż na boisku było sporo chaosu i nerwowości, co powodowało z kolei widoczną frustrację u niektórych zawodników. Zamiast mającej dawać dobre rezultaty mieszanki doświadczenia z młodością, były męczarnie na parkiecie.
Przed poprzednim sezonem Żygadło i spółka też nie mogli narzekać na nadmiar spokoju. Wtedy pierwotnie trenerem miał być doświadczony Igor Kolaković, ale ostatecznie wybrał inną, korzystniejszą finansowo ofertę, a klub spod Jasnej Góry gorączkowo poszukiwał zastępcy. Zatrudniono mało znanego Brazylijczyka Cezara Douglasa Silvę, pod którego wodzą drużyna niespodziewanie stała się rewelacją pierwszej rundy fazy zasadniczej.


Wtedy po ośmiu kolejkach zajmowała siódme miejsce w 16-zespołowej stawce, miała bilans 5-3 i na koncie zwycięstwa m.in. nad Jastrzębskim Węglem, Zaksą Kędzierzyn-Koźle i Asseco Resovią Rzeszów. Zaraz potem zaś dołożyła wygrane z Projektem Warszawa i Bogdanką LUK Lublin. W rundzie rewanżowej już nie była w stanie sprawić tylu sensacji, ale finalnie uplasowała się na ósmym miejscu i zebrała pochwały. Mimo iż w pewnym momencie miała takie kłopoty kadrowe na rozegraniu, iż Żygadło chwilowo przerwał siatkarską emeryturę.



Trenerski niewypał i przygaszeni liderzy
Częstochowianie przed tym sezonem stracili z czołowych graczy jedynie rozgrywającego Amerykanina Quinna Isaacsona. Pozostali zawodnicy, którzy błysnęli w rozgrywkach 2024/25, pozostali, a do dowodzenia nimi wyznaczono Guillermo Falascę. 48-letni Hiszpan trenerem jest od 10 lat, ale na razie nie pracował w topowych drużynach.
- Był zrobiony research, który pokazał, iż ten trener zapewni to, czego ten zespół by oczekiwał. W poprzednim sezonie ja będąc choćby na boisku, czułem, czego tej drużynie brakuje. Bardzo istotny był czynnik pracy i rozwoju młodych zawodników. O tym od samego początku rozmawialiśmy. Po dwóch miesiącach przygotowań widzę, iż zespół jest zadowolony - opowiadał Żygadło na antenie Polsatu Sport tuż przed sezonem.
Jednak po rozpoczęciu ligowej rywalizacji nikt w klubie nie miał powodów do zadowolenia. Gra wyglądała bardzo słabo, a kibice zwracali uwagę, iż nieraz w trakcie przerw Falasca nie rozmawiał z zawodnikami. Młodszym graczom, nieraz jednocześnie, rad próbowali udzielać zaś De Cecco i będący kapitanem Milad Ebadipour. Irański przyjmujący był jednym z siatkarzy, którzy świetnie spisywali się w poprzednim sezonie, ale w obecnym - jak na razie - prezentują się dużo słabiej. Na skuteczności stracił też trochę m.in. atakujący Patrik Indra, rewelacja poprzednich rozgrywek (ma za sobą także intensywne lato w czeskiej kadrze), a w miejsce przyjmującego Bartłomieja Lipińskiego gra teraz 19-letni Jakub Kiedos.
Po ośmiu kolejkach Steam Hemarpol zajmuje 13., przedostatnie miejsce (zmniejszono stawkę o dwie drużyny), mając na koncie zaledwie jedno zwycięstwo - 3:2 nad ostatnim Ślepskiem Malow Suwałki. W tabeli wyprzedza owego rywala jedynie dzięki temu, iż ma na koncie o jednego wygranego seta więcej. Przez kilka dni to częstochowianie zamykali stawkę. Nastąpiło to po środowej przegranej z Cuprum Stilonem Gorzów. Prowadzili 2:0 w setach, by przegrać po tie-breaku, w którym mieli w górze piłkę na 14:12.



- Nie zakładaliśmy, iż na tym etapie sezonu będziemy pod koniec stawki. To niełatwa sytuacja, ale to jest sport i czasami trzeba wkalkulować także taki scenariusz. w tej chwili pracujemy nad tym, żeby drużyna wróciła na swoje tory i zaczęła spokojnie grać - opowiada Sport.pl Żygadło.
Zaskakujące pozbycie się po miesiącu jednego z podstawowych graczy. 71-latek na ratunek
Do meczu z ekipą z Gorzowa nie dotrwał już na stanowisku Falasca, który został zwolniony po szóstej kolejce. O ile tego ruchu władz klubu spodziewało się co najmniej sporo obserwatorów, to dużym zaskoczeniem był komunikat, który ukazał się trzy dni później. Po kolejnej porażce rozwiązano umowę z podstawowym libero Mateuszem Masłowskim, który w tamtym meczu w ogóle nie zagrał.
- To zawsze są bardzo trudne decyzje. Z drugiej strony takie sytuacje są również wpisane w zawód trenera i zawodnika. Wierzę, iż klub, sztab szkoleniowy i zawodnicy wyciągną z nich odpowiednie wnioski. Mam nadzieję, iż wszyscy będziemy w przyszłości mądrzejsi dzięki temu, co wydarzyło się teraz - komentuje w rozmowie ze mną prezes klubu i wicemistrz świata z 2006 roku.
Nie chce zaś odnosić się do pytania, czy o rozstaniu z Masłowskim zdecydowały kwestie sportowe czy też pozaboiskowe. Czy w klubie pojawi się nowy zawodnik w miejsce tego siatkarza?



- Zastanawiamy się nad możliwością ewentualnego przesunięcia lub zakontraktowania nowego zawodnika na tej pozycji - opowiada Żygadło.
Przez dwa mecze drużynę prowadził asystent Falaski Roberto Cocconi, ale było to tylko rozwiązanie tymczasowe. Szukano wtedy bowiem nowego trenera. Ofertę dostali m.in. bardzo dobrze znany w Polsce Włoch Andrea Anastasi i były szkoleniowiec Projektu Piotr Graban (wiąże go jeszcze umowa z klubem z Warszawy, ale zespół od jesieni prowadzi Fin Tommi Tiilikainen). Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, iż dla pierwszego z nich główną przeszkodą miało być to, iż klub szukał kogoś do zatrudnienia od razu. W kuluarach wspominano jeszcze o innym byłym trenerze Polaków - Argentyńczyku Raulu Lozano i Włochu Andrei Gardinim. Klub z Częstochowy postawił zaś na kogoś, kogo w tym gronie zupełnie nie wymieniano - Ljubomira Travicę.


Poprzedniego etapu jego pracy w PlusLidze młodsi kibice mogą nie pamiętać, ale to właśnie pod okiem 71-letniego dziś Chorwata zaczęła się medalowa passa Resovii. Trener-weteran pracował w tym klubie w latach 2008-11. CV ma bardzo bogate, ale do niedawna sporo czasu spędzał w bardziej egzotycznych krajach - prowadził kluby z Kataru, Iranu i Tunezji. Niemal 10 lat temu w lidze irańskiej spotkał się - po przeciwnych stronach siatki - z będącym wtedy jeszcze zawodnikiem Żygadłą. Ten ostatni nie kryje, iż priorytetem było jak najszybsze znalezienie odpowiedniego szkoleniowca. Travica pojawił się po raz pierwszy na treningu w piątek.
- Od tego dnia zespół spokojnie wraca do odpowiedniej, codziennej pracy. Przed nami mecze z rywalami z najwyższej półki, ale najważniejsze jest teraz, aby drużyna nabrała adekwatnego rytmu i ustabilizowała grę w jednym-dwóch elementach. Jesteśmy przekonani, iż ma ona duży potencjał, a trener Travica pomoże go krok po kroku uwolnić. Przyglądał się ostatnim meczom, ma pomysł na pracę i entuzjazm do tego zadania. Jego bogate doświadczenie, w tym zdobyte w polskiej lidze, daje nam poczucie, iż mamy teraz warunki do spokojnego i solidnego budowania formy na najbliższe wymagające spotkania - tłumaczy Żygadło.



Prezes o kryzysie drużyny: złożona sytuacja. Upadek i podnoszenie się
Travica ma już też doświadczenie w dołączaniu do zespołu znajdującego się w trudnej sytuacji - w lutym przejął prowadzenie włoskiego zespołu Gas Sales Bluenergy Piacenza, gdy zwolniono tam Anastasiego. W roli strażaka Steam Hemarpolu zadebiutuje poniedziałkowym meczem z Jastrzębskim Węglem. Ten ostatni klub mierzy się w tej chwili z dużymi kłopotami finansowymi. Niedawno w programie Przeglądu Sportowego Onet podano, iż tego typu trudności ma także klub z Częstochowy, ale prezes dementuje te doniesienia.
- Sytuacja finansowa klubu jest stabilna. Wynagrodzenia zawodników i członków sztabu są wypłacane na bieżąco, zgodnie z obowiązującymi umowami oraz wewnętrznymi ustaleniami - zapewnia.
W kuluarach usłyszeć można, iż na raty miały być rozkładane premie z poprzedniego sezonu, ale też, iż nie jest to nic niepokojącego.
Żygadłę pytam jeszcze, w czym jego zdaniem tkwi przyczyna lub przyczyny tak słabego początku sezonu jego zespołu. Ten zaczyna od stwierdzenia, iż w klubie spodziewano się, iż po udanym poprzednim sezonie ten będzie znacznie bardziej wymagający.



- Do zespołu dołączyło kilku nowych zawodników - w tym rozgrywający Luciano De Cecco oraz dwóch debiutantów, którzy po raz pierwszy grają w PlusLidze, więc byliśmy świadomi, iż będą potrzebowali czasu w aklimatyzację i ogranie. Moim zdaniem to, jak weszliśmy w ten sezon, jest efektem złożonej sytuacji. Klub podjął określone decyzje kadrowe i organizacyjne. Mam nadzieję, iż teraz - wraz z przyjściem nowego trenera - nasza gra powoli zacznie się stabilizować - podkreśla działacz.
Ta stabilizacja będzie bardzo potrzebna, bo drużyna z Częstochowy nie tylko walczy o poprawę sytuacji w tabeli PlusLigi, ale też niedługo zacznie debiutancki występ w europejskich pucharach. Władze klubu przyjęły bowiem zaproszenie do rywalizacji w Pucharze Challenge (trzeci, najniższy szczebel kontynentalnych rozgrywek).
- Nasze relacje poza treningami i na treningach są świetne. Dogadujemy się z chłopakami, jest to wspaniała drużyna, ze wspaniałymi nazwiskami. Najwidoczniej nie zawsze to wystarcza. Chcemy, oczywiście, zacząć pokazywać lepszą siatkówkę. Liczymy, iż ten moment nadejdzie. Moment, w którym będziemy pokazywać to, co chcemy pokazać kibicom i to, co kibice chcą zobaczyć. Pracujemy i walczymy, a tego nikt nam nie zabierze. Są chwile upadku, a my musimy się po prostu podnieść - stwierdził niedawno w programie "Siatkarskie Ligi" 20-letni Nowak.
Idź do oryginalnego materiału